Oklahoma City Thunder wyeliminowała Denver Nuggets z dalszej gry. Potrzebowali do tego pięciu spotkań. Można powiedzieć, że wszystko poszło zgodnie z planem. Nie można jednak zapominać o dzielnej postawie „Samorodków”. W większości spotkań walczyli z całych sił aż do ostatnich sekund. Nie inaczej było w ostatnim meczu.
Nazwa drużyny | Stan | I | II | III | IV | Wynik |
Denver Nuggets |
1 | 28 | 22 | 26 | 21 | 97 |
Oklahoma City Tunder |
4 | 25 | 25 | 22 | 28 | 100 |
Kolejny raz przy starciu tych ekip emocje sięgały zenitu, a wszystko rozstrzygnęło się w samej końcówce. Pierwsze trzy kwarty to niezwykle wyrównana gra. Ciężko było wskazać przeważającą stronę, gdyż za każdy punkt przeciwna strona odpowiadała tym samym. Natomiast w ostatniej odsłonie był już moment, gdy wydawało się, że to Denver Nuggets jest o wiele bliżej zwycięstwa. Na 4:15 min do końca dwa wolne wykorzystał Arron Afflalo i było 91:82 dla gości. Przez kolejne 2,5 minuty jednak „Grzmoty” zanotowały run 9-0 i stan meczu został wyrównany. Gra znowu się wyrównała. Na 54 sekund przed końcem Raymond Felton trafił dwa rzuty wolne i Denver znowu wyszło na prowadzenie 97:96. W odpowiedzi dwa wolne trafił jednak również Kevin Durant. W kolejnej akcji łatwe punkty spod kosza chciał zdobyć Nene, ale gdy w pobliżu jest Serge Ibaka to zjawisko łatwych punktów przestaje istniej. Silny skrzydlowy z OKC we wspaniały sposób zablokował swojego rywala. W odpowiedzi Durant dołożył jeszcze kolejne dwa punkty i można było powoli kończyć imprezę. Nuggets mieli jeszcze 12 sekund na odrobienie trzech punktów straty, ale rzut J.R. Smitha zablokował „Durantula”, a dobrze kryty Afflalo nie trafił z obwodu.
Denver byli na niezłej drodze do zwycięstwa, ale można powiedzieć, że wszystko popsuł im jeden człowiek. Na 3:30 min przed końcem „Samorodki” prowadziły jeszcze 91:82. Wtedy jednak uaktywnił się Kevin Durant. Przez pozostały czas gry „Durantula” zdobył 14 punktów (5/6 z gry oraz 3/3 z wolnych), a cały zespół Denver zaledwie 6 punktów (1/7 z gry oraz 4/6 z wolnych)! Nuggets zostali załatwieni w końcówce przez jednego człowieka. Kevin Durant zagrał naprawdę świetny mecz, bo zdobył aż 41 punktów, a do tego zebrał 5 piłek. To jego nowy rekord punktowy w Playoffs. Ciekawe czy w tym roku ujrzymy jeszcze jego lepszy występ.
Oklahoma City Thunder wyraźnie wygrała walkę na deskach. Było w tym elemencie 38:51. O wiele lepsi byli również w blokach – 3:14. Według mnie największa w tym wszystkim zasługa jednego człowieka. Serge Ibaka w ataku nie istniał (1 pkt i 0/4 z gry), ale pod koszem stanowił mur. Zebrał 8 piłek, ale większe wrażenie robi inna statystyka. Zablokował 9 rzutów rywali! Czasami to się zastanawiałem czy on czasem w siatkówkę nie gra. To wyrównanie rekordu bloków w fazie Playoffs. Oprócz Ibaki po 9 bloków notowali tacy zawodnicy jak Alonzo Mourning, Tim Duncan, Dwight Howard (dwukrotnie), Greg Ostertag, Derrick Coleman czy Hakeem Olajuwon.
Ibaka miał też silne wsparcie pod koszem od Kendricka Perkinsa. Były gracz Celtics zanotował 11 punktów oraz 9 zbiórek.
W Denver nie tylko wśród podkoszowych, ale wśród wszystkich zawodników czołową postacią był Kenyon Martin. Jego dorobek to 14 punktów i 10 zbiórek. Dobrze w tym meczu radził sobie również Arron Afflalo, który rzucił 15 „oczek”. Inni o których nie można zapominać to duet rozgrywających. Zarówno Ty Lawson jak i jego zmiennik, Raymond Felton, rzucili po 13 punktów.
Niemoc strzelecka Russella Westbrooka trwa. Rozgrywający Thunder zdobył 14 punktów i zebrał 5 piłek, ale jego skuteczność wynosiła mizerne 3/15 z gry. Westbrook momentami rzuca strasznie na siłę. Nie wiem z czego to wynika. Może myśli, że jest już tak dobry, że wszystko będzie mu wpadać? Może po prostu rzuca na siłę, bo próbuje się przełamać?
Takich problemów jak Westbrook nie ma James Harden. Brodaty obrońca dołożył do puli zespołu 12 punktów oraz 7 zbiórek wchodząc do gry z ławki rezerwowych.