Szerszenie to dość niebezpieczne owady. O wiele mniejsze od człowieka, ale krzywdę potrafią zrobić. Podobnie było New Orleans Hornets. Do konfrontacji z Los Angeles Lakers na pewno nie podchodzili z pozycji faworyta, ale trochę krzywdy wyrządzili wyżej rozstawionym rywalom dzięki swoim ostrym żądłom. Wyrwali dwa mecze, ale ostatecznie polegli. „Jeziorowcy” czym bliżej końca serii wydawali się coraz skuteczniejsi w walce z tymi owadami i w ostatniej potyczce już wyraźnie wygrali.
Nazwa drużyny | Stan | I | II | III | IV | Wynik |
Los Angeles Lakers |
4 | 18 | 22 | 29 | 29 | 98 |
New Orleans Hornets |
2 | 16 | 18 | 23 | 23 | 80 |
Na początku jednak nic nie zwiastowało zdecydowanego zwycięstwa gości. Gra była bardzo wyrównana. Dopiero pod koniec II kwarty Los Angeles Lakers pozwolili sobie na malutką ucieczkę. W kolejnej odsłonie New Orleans Hornets jednak zdołali dogonić swoich rywali, ale „Jeziorowcy” wrzucili kolejny bieg i na koniec kwarty prowadzili 69:57. W ostatniej części meczu już się nic nie zmieniło. LAL kontynuowali dzieło zniszczenia. Momentami ich przewaga osiągała nawet 21 punktów. „Szerszenie” tego dnia nie mogły zbyt wiele powiedzieć i w taki sposób zakończyli sezon.
Lakers zdominowali grę w bliższych rejonach kosza. Wyraźnie wygrali zbiórki w stosunku 43-30. Hornets mieli też bardzo duże problemy z wchodzeniem pod kosz przez co musieli oddawać trudniejsze rzuty z dalszej odległości.
Bardzo dobrze spisały się dwie wierze z Los Angeles. Pau Gasol miał 16 punktów i 8 zbiórek, a Andrew Bynum poradził sobie jeszcze lepiej, gdyż zanotował double-double na poziomie 18 punktów oraz 12 zbiórek. Bynum był zawodnikiem, który tworzył różnice. Jego masa pod koszem robi swoje. Na dodatek problemy z faulami miał Emeka Okafor i jego gra ograniczyła się do 7 punktów oraz takiej samej liczby zbiórek. Z graczy Hornets grających bliżej kosza jeszcze sporo w ataku wniósł Carl Landry (19 punktów), ale na deskach za bardzo nie powalczył (tylko 2 zb). Podkoszowi Lakers byli oczywiście dzielnie wspierani przez najlepszego rezerwowego, czyli Lamara Odoma. On dołożyż 14 punktów i 8 zbiórek.
Kobe Bryant miał problemy z kostką, ale teraz za bardzo tego nie widać. W całym meczu zdobył 24 punkty i został najlepszym strzelcem. Większość z tego, bo 22, miał już na swoim koncie po trzech kwartach. W ostatniej odsłonie bardziej pozwolił pograć swoim partnerom.
Chris Paul otarł się o triple-double. Zanotował na swoim koncie 10 punktów, 11 asyst i 8 zbiórek. Nie był to jednak „CP3” grający jak profesor. Skutecznie został zneutralizowany, a bez jego rewelacyjnej gry Hornets mają spory problem.
Nieźle spisali się inni zawodnicy. Trevor Ariza zapisał przy swoim nazwisku 12 punktów oraz po 5 zbiórek i asyst. Z kolei Marco Belinelli rzucił 11 punktów.
Los Angeles Lakers są już w następnej rundzie. Przeciwko New Orleans Hornets nie grali rewelacyjnie, ale te ostatnie spotkania pokazały już, że „Jeziorowcy” sporo mogą zdziałać na parkiecie. Już na nich czekach Dallas Mavericks i ta konfrontacja zapowiada się niezwykle emocjonująco.