Final Four Euroligi już od dziś w Barcelonie
Od dzisiaj do niedzieli część z nas będzie się pasjonować nie tylko rozgrywkami drugiej rundy play off w NBA. Otóż dziś wieczorem od 18,00 rozpocznie się finałowy turniej o najbardziej prestiżowe i najbardziej pożądane trofeum na Starym Kontynencie.
W hali poprzedniego tryumfatora rozgrywek i nieoficjalnego Mistrza świata – który niespodziewanie odpadł w fazie Elite Eight – pojawi się masa skautów i managerów zza oceanu, szukających przyszłych zawodników najlepszej ligi świata. W szranki staną Panathinaikos Ateny, Real Madryt, Maccabi Tel Awiv i Montepaschi Siena. Być może dojdzie do takiej sytuacji, do jakiej nie udało się doprowadzić graczom piłkarskiego klubu ze stolicy Hiszpanii, a Real osiągnie sukces w jaskini odwiecznego rywala?!
W Barcelonie nie zagra żaden zespół, który w poprzednim sezonie znalazł się w Final Four. Awansu nie zdołały wywalczyć Olympiakos i Partizan Belgrad, ale na pewno największą niespodzianką jest brak CSKA Moskwa (odpadli bardzo szybko, w pierwszej rundzie rozgrywek). W pierwszej parze o finał zagrają Grecy z Włochami, a wg opinii ekspertów to Panathinaikos jest faworytem tegorocznego Final Four. W drugiej konfrontacji po godzinie 21,00 spotkają się Izraelczycy z Hiszpanami.
Mamy też polskie akcenty podczas tego koszykarskiego święta. Jednym z ośmiu arbitrów, którzy prowadzić będą mecze turnieju finałowego, będzie Grzegorz Ziemblicki z Wrocławia. Z kolei nad oprawą artystyczną widowiska będą czuwać Cheerleaders Prokom.
Warto wspomnieć o upadkach i wzlotach każdej z ekip, a także sile personalnej i potencjalnych gwiazdach imprezy.
Montepaschi Siena – Włosi mocno zasłynęli w tym sezonie na parkietach Euroligi, wygrywając drugie spotkanie z greckim Olympiakosem 82:65 po porażce w pierwszym aż 41:89! Mało kto wierzył w pokonanie greckiego giganta, ale ‘Monte’ to się udało za sprawą trenera Simone Pianigianiego i jego taktyki – żelaznej defensywy. Gwiazdami ekipy są: Litwin Rimantas Kaukenas, mający polskie korzenie Litwin Krzysztof Lawrynowicz, Grek Nikos Zisis, Amerykanin Malik Hairston oraz mający paszport macedoński Bo McCalebb.
To właśnie od postawy McCalebba zależy najwięcej w ataku jest tzw. motorem napędowym, także pojedynek włosko-grecki tak jak w przypadku poprzedniej rywalizacji Olympiakosu z Montepaschi zapowiada się bardzo defensywnie. Jeśli Włosi wykażą się konsekwencją wykonania na parkiecie założeń taktycznych, a także wysoką koncentracją to są w stanie wygrać z każdym!
W składzie drużyny ze Sieny jest też Amerykanin David Moss, mający za sobą karierę w PLK i Polpaku Świecie.
Maccabi Tel Aviv – Izraelczycy to europejska potęga i multimedalista rozgrywek na Starym Kontynencie. Ekipę prowadzi – były asystent w tym klubie, a także opiekun Sbornej, David Blatt. Kluczowym graczem tej ekipy jest Amerykanin Jeremy Pargo, a jeśli Realowi uda się go powstrzymać to ma wielką szansę na wygraną.
Gra najlepszej ekipy z Izraela to prosta koszykówka, bez wielkich schematów, oparta na szybkości i efektywności połączonej efektownością. Kibice tej ekipy kochają też zagrania innych graczy pierwszej piątki: Amerykanina Chucka Eidsona, Izraelczyka Liora Eliyahu, Baby Shaqa czyli potężnego Greka Sofo Schortsanitisa. Ważna rzecz, o której trzeba wspomnieć to wielkim nieobecnym w składzie drużyny jest Doron Perkins. Jego brak postarają się efektywnie wypełnić super rezerwowi jak: Tal Burstein, David Blu czy weteran Derrick Sharp (jest w ich składzie od kilku ładnych lat). Porażka w pierwszym dniu byłaby wielką niespodzianką i blamażem Maccabi.
Real Madryt to ekipa, która doznała wstrząsu podczas drugiej rundy euroligowych rozgrywek. Odejście Ettore Messiny czyli koszykarskiego Jose Mourinho, który drugi rok starał się przywrócić Real na europejskie salony, wcale nie zaburzyła drogi Madritas do finału marzeń. Wcześniejszy asystent włoskiego mistrza – Emanuele Mollin – dał więcej luzu i swobody graczom, a także nieco zmienił taktykę gry Realu nie forsując aż tak mocno defensywy jak miało to miejsce za Messiny. Zespół z Hiszpanii bazuje na szybkośc młodych graczy oraz stabilnej grze na wysokim poziomie serbskiego centra Ante Tomića, skrzydłowego reprezentacji Hiszpanii Carlosa Suareza i pukającego do bram NBA obwodowego Sergio Llula. Istotne i inne ogniwa zespołu to: mający za sobą grę w NBA Sergio Rodriguez (Blazers i Knicks), Serb Novica Velicković (bardzo wszechstronna czwórka), podkoszowy siłacz D’or Fischer czy center reprezentacji Espana Felipe Reyes.
Panathinaikos Ateny, gdzie od lat panuje niczym piłkarski Alex Ferguson, Zeljko Obradović, bazuje na wyrównanym składzie 12 graczy. Ich grę charakteryzuje twarda defensywa z najlepszym po raz ‘n-ty’ defensorem Euroligi – Dimitrisem Dimantidisem. Ponadto Obradović wymaga od swoich podopiecznych konsekwencji i dużej cierpliwości w grze. Trener ekipy nie daje graczom ponieść się fantazji grając czasami te same zagrywki do przysłowiowego znudzenia! Filozofia trenera Pany to również wyczekiwanie na błędy przeciwnika i skuteczne kontrowanie go. Podobnie jak w przypadku graczy z Tel Avivu, porażka Greków w stolicy kraju odebrana by była jako wielki zawód! Panathinaikos ma w swoim składzie najwięcej spośród wszystkich ekip Euroligi (zaraz po Realu) rodzimych graczy.
O obliczu i wynikach decydują tutaj: Nick Calathes (prawa do niego mają Timberwolves), Kostas Tsartsaris oraz Antonis Fotsis (grał dla Grizzlies). Podporą w ataku jest również amerykański środkowy Mike Batiste i rozgrywający Milenko Tepić (202 cm i gra na obwodzie).
Jak Wy widzicie tę całą rywalizację? Osobiście stawiam na tryumf Greków. Jednak wydaje mi się, że tzw. Czarnym Koniem mogą okazać się gracze madryckiego Realu.
C.D.N.
Woy (Enbiej.pl)
Będzie jakaś transmisja??
Tak C+ ma i są streamy jak na NBA – czyli Soccer live,MYP2 czy Rojadirecta. Tam na bank coś sobie znajdziesz;)