Dzienna porcja ciekawostek (13)

Dziś odbyło się tylko jedno spotkanie, w którym Bulls pokonali Hawks, a jego najlepszym graczem był Derrick Rose. Byki wyszły na prowadzenie 3-2 i już tylko jedno zwycięstwo dzieli ich od Finału Konferencji Wschodniej. Poza tym, w dzisiejszej 'Porcji’ powrócę jeszcze do wczorajszego meczu Thunder-Grizzlies, a także zapowiem Game 5 serii Heat-Celtics. Zapraszam do przeczytania.


* Chicago Bulls w jedynym dziś meczu pokonali Atlantę Hawks 95:83, obejmując w serii prowadzenie 3-2.

Jeśli szukacie szczegółowego opisu tego meczu, zapraszam tutaj.

Warto zauważyć, że mecz czwarty i piąty tej serii miały bardzo podobny przebieg , jeśli chodzi o pierwsze trzy kwarty. W obydwu meczach po 36 minutach gry Bulls uzbierali 69 punktów (w G4 69-67, G5 69-68). Jednak o ile w meczu czwartym Hawks świetnie rozegrali ostatnią kwartę (wygrywając ją 14 punktami), o tyle dzisiaj Chicago na to nie pozwoliło, samemu dominując ostatnie 12 minut. Dzisiaj Byki wygrały czwartą odsłonę 11 punktami.

Dzisiaj duży wpływ na poprawę gry Bulls w decydujących minutach miała znacznie lepsza defensywa, aniżeli w poprzednim meczu. Wtedy Hawks w czwartej kwarcie trafili 65% rzutów, a dziś było znacznie gorzej (5-16 FG). Poza tym tylko jedna strata Bulls w ostatniej odsłonie to znacznie lepszy wynik, niż pięć w G4.

W tym miejscu wyróżnię dwójkę graczy, która miała największy wpływ na tak świetną grę Byków w czwartej kwarcie. Są nimi Derrick Rose (33 pkt, 11 w czwartej) i Taj Gibson (11 pkt, wszystkie w 4Q). Rose po raz kolejny pozytywnie zaskoczył, notując swój trzeci występ z rzędu z 30 punktami. MVP sezonu regularnego ma jeszcze jeden powód do radości – jest liderem tegorocznych play-offs, jeśli chodzi o liczbę punktów zdobytych z odległości 5 stóp (1,5m) (96 pkt, dzisiaj 18), a także w ilości asyst przy trafieniach z tamtej odległości (32).

Nie tak dobrze jak Rose spisali się najlepsi strzelcy Atlanty – Joe Johnson i Jamal Crawford. Ta dwójka miała dzisiaj duże problemy z trafianiem z odległości dalszej niż 15 stóp (4,57m). Z tamtego rejonu JJ i Crawford spudłowali dzisiaj 11 z 14 rzutów.

Również zza łuku było u Jastrzębi tragicznie – tylko jedna trafiona trójka na 12 prób (JJ i Jamal razem – 1-9 3pt)?  Hawks w trzech porażkach w tej serii spudłowali 30 z 40 trójek, zaś w dwóch zwycięstwach ten wskaźnik wynosił 11-24.

* Teraz czas na zapowiadany powrót do wczorajszego meczu Thunder – Grizzlies, w którym po trzech dogrywkach lepsi okazali się gracze z Oklahomy. Ci dokonali jednej niesamowitej, choć nie wiem, czy na pewno pozytywnej, rzeczy.

W ostatnich 25 latach tylko dwie ekipy – nie licząc Thunder – w meczu RS lub PO zdobyli 133 punkty i mieli 16 lub mniej asyst. W 2006 roku Wizards w jednym meczu zdobyli 144 punkty przy 13 asystach, a w 1991 roku Warriors mieli odpowiednio 145 i 12 punktów i asyst. Jednak tylko Thunder dokonali tego w meczu play-offs.

W ostatnich 48 sezonach tylko czterokrotnie (nie licząc OKC) zdarzyło się, by drużyna zdobyła 130 lub więcej punktów przy 20 lub mniej asystach. Chyba najsłynniejszym przypadkiem jest mecz Bulls-Celtics w 1986 roku, gdy Byki zdobyły 131 punktów i 15 asyst. Właśnie w tym spotkaniu Michael Jordan zdobył słynne 63 punkty.

Takie przypadki zdarzają się drużynom bez klasycznego rozgrywającego. Również Russell Westbrook nie należy do takich graczy, ostatnimi czasy to on, a nie Kevin Durant, gra pierwsze skrzypce w drużynie z Oklahomy. Jego skłonność do rzutów i 'niechęć’ do asystowania widać we wskaźniku punktów drużyny na jedną asystę. W przypadku Thunder wynosi on 5,23 PPA (points per assist), zaś w opisywanym G4 wynosił on aż 8,31 PPA.

Thunder są liderami, jeśli chodzi o PPA, zaś na drugim miejscu 'czają się’ Miami Heat, którzy również grają 'nowoczesną’ koszykówkę bez klasycznej 'jedynki’. Zarówno OKC jak i Miami są młodymi ekipami, atletycznymi, z ciągiem na kosz. A przecież w skład NBA wchodzą również drużyny 'stare’ – np. Celtics czy Mavericks. Właśnie te dwie drużyny są na końcu tabeli PPA.

* Przed meczem piątym w Miami – Celtics 1-3 Heat.

Celtics mieli dwa dni odpoczynku. W meczu trzecim, przed którym Boston odpoczywał trzy dni, Wielka Trójka (KG, PP, Allen) zdobyła 70 punktów, zaś w G4 (2 dni przerwy) liczba ta spadła do 51 punktów (38% FG). Dobrym przykładem jest Garnett, który po tym, jak w G3 zanotował świetny występ (28/18), w meczu czwartym zdobył zaledwie 7 punktów, trafiając tylko jeden z 10 rzutów z gry. 10% FG to najgorszy procent Garnetta w meczu play-offs (rozegrał ich 104).

Wielka Trójka najlepiej prezentuje się w tych play-offs w pierwszych i trzecich kwartach (+8 z Big 3 na parkiecie), natomiast w drugiej, czwartej kwarcie i dogrywce rywale Celtics spisywali się znacznie lepiej przeciwko temu tercetowi (-13).

Mecz piąty jest dla Celtics meczem o życie. A tymczasem nie jest pewny występ Shaq’a – Doc Rivers stwierdził, że wyjście O’Neala na parkiet w G5 jest doubtful.

 

Nagrody dnia

MVP: Derrick Rose (CHI) – 33 pkt, 9 ast

Najlepszy występ w przegranym meczu: Jeff Teague (ATL) – 21 pkt, 7 ast, 4 zb

Najlepszy rezerwowy: Taj Gibson (CHI) – 11 pkt, 5-5 FG

Piątka dnia: Derrick Rose – Jeff Teague – Luol Deng – Josh Smith – Zaza Pachulia

 

Najlepsi

punkty: Rose (39)

zbiórki: Boozer (12)

asysty: Rose (9)

przechwyty: Brewer (2)

bloki: Al Horford (3)

Komentarze do wpisu: “Dzienna porcja ciekawostek (13)

  1. Taj rozegrał kolejny dobry występ. Nie wiem czy przy takiej formie trener nie powinien sie zastanowić nad podarowaniem mu kilku minut więcej w następnych meczach kosztem Noaha lub Boozera.
    Rose oczywiście zdobył najwięcej punktów i nie zawiódł w ostatniej kwarcie jednak ja z przerażeniem patrzę na formę Teague.
    W meczach z Bykami gra wręcz fenomenalnie. Bardzo dobrze wchodzi pod kosz, nieźle podaje i ma bardzo dobrą skuteczność. Powiedział bym że niewiele mu do Rose’a brakuje.

  2. jutro zapraszam na artykuł o niedocenianych min. Teague’u i Dengu oraz przecenianych jak Hedo;-)

  3. „coś” o bykach to przeczytam na pewno
    o „tigu” też nie omieszkam Zaimponował mi skubaniec jeden

Comments are closed.