To nie był sezon na Jazz
Niespodziewany huragan nawiedził Salt Lake City czyli siedzibę Utah Jazz podczas lutego 2011. Najpierw usłyszeliśmy o niesnaskach na linii trener i pierwszy rozgrywający, następnie przerodziło to się w kłótnie podczas spotkań, by w końcu usłyszeć z ust jednego z największych trenerów w światowym baskecie – ‘odchodzę’. Management Jazz-manów nie pozostał dłużny głównemu prowodyrowi i gwieździe – Deronowi Williamsowi – szybko wysyłając go do Newark. Efekt był taki, że nikomu nie wyszło to na dobre.
Zespół przeżywał jeden ze swoich najgorszych okresów w porównaniu z ostatnią dekadą. Kiedy przed sezonem, po wzmocnieniu składu min. Al’em Jeffersonem wydawało się, iż Jazz-mani są pewniakiem do play off, w końcu sezonu ich fani odliczali seryjne porażki, a nowy trener Tyrone Corbin nie zdołał uratować tonącej przez sezon łodzi.
Pointa: The Jazz będą musieli liczyć na przyszłość z rąk takich graczy jak Gordon Hayward, Derrick Favors czy potencjalny trzeci wybór w drafcie. – np. Kemba Walker lub Enes Kanter (wg mnie wybór powinien paść na bardzo perspektywicznego Walkera bo z europejskimi olbrzymami różnie bywało w NBA).
Bilans sezonu 2009/10: 53-29 (awans do play offs) Bilans sezonu 2010/11: 39-43 (11. miejsce na Zachodzie)
Kluczowe wzmocnienia przed sezonem 2010/11: Al Jefferson, Raja Bell i Earl Watson.
Opinia po sezonie: praktycznie tylko transfer Jeffersona dodał więcej siły Jazz-manom. Zarówno Watson jak i Bell nie zachwycali na parkiecie. Dużo lepsze wrażenie zrobił rookie Gordon Hayward, który może być melodią przyszłości teamu z Utah. Również nowy trener i eks gracz klubu Tyrone Corbin będzie patrzał na rozwój pozyskanego w trakcie sezonu Derricka Favorsa, dając mu więcej okazji do gry.
Jego zabrakło: Memo Okur, który przechodzi rehabilitację po zerwanym ścięgnie Achillesa i zmagał się z bólami pleców. Miał wrócić na przestrzeni sezonu, próbował podjąć wyzwanie, ale zakończyło się na kilku występach – bez wyrazu. Na pewno zabrakło też Jerry’ego Sloana, który mógłby więcej wykrzesać z takich graczy jak Devin Harris lub Derrick Favors.
Na co liczono w Salt Lake City, a jak wyszło? Na pewno na udane zastępstwo dla grającego w byczym trykocie Boozera poprzez częstszą grę Millsapa. Przy tym skrzydłowym nie można powiedzieć, iż zawiódł. Jednak pierwsza część sezonu – do momentu odejścia Sloana i Williamsa – była wyraźniejsza w jego wykonaniu. Godne wspomnienia – spotkanie w Miami i seria trójek Millsapa (ala McGrady).
Jeśli chodzi o okres po zmianie trenera i wymianie na Harrisa oraz Favorsa, to było już tylko gorzej, a właściwy rytm utrzymywał tylko Jefferson, stając się liderem swojej nowej drużyny. Gracz, który nie miał okazji posmakować posezonowych dogrywek w Minnesocie, nie zasmakował ich w Utah!
Pozostali gracze wyglądali jak wznosząca i opadająca sinusoida..min. Miles czy Kirilenko, który zaliczył największe pudło obecnie kończącego się sezonu!
Co zrobi ich trener i management? Jerry Sloan od lat lubował się w pick’n’rollach, i opierał grę na parze rozgrywających i silnych skrzydłowych. Teraz, po zmianie trenera, roszadach w składzie Ty Corbin będzie musiał wprowadzić pewne modyfikacje, może z większą korzyścią dla swojej ekipy. Wydaje mi się, iż należy pożegnać się lub poszukać opcji wymiany na Andreia Kirilenkę, Memo Okura czy Earla Watsona. Postawić na młodość, szybkość i atletyzm bo w takim kierunku idą najlepsze drużyny NBA, które awansowały do play offs jak: Heat, Bulls, Thunder czy nieco słabsi Sixers i Grizzlies.
Będąc w skórze włodarzy klubu sięgnąłbym po Kembę Walkera by stworzyć pozytywną rywalizację, sprawdzając wartość i przydatność Devina Harrisa (momentami mogliby występować razem na parkiecie).
Sporo minut należy dać na skrzydłowym – Favorsowi i Millsapowi (myśli o graniu na pozycji numer 3) z centrem Jeffersonem. Na pozycji numer dwa należałoby postawić na Milesa i momentami Haywarda. Ewentualnie jeśli, któryś team byłby zainteresowany wyższymi wzrostowo weteranami (przeszkodą może stać się gaża gracza?) można pozyskać J.Crawforda, J.Richardsona czy R.Hamiltona.
Liderzy na następny sezon: Jefferson i Millsap. Ponadto wielki test czeka Harrisa oraz Favorsa.
MVP tego sezonu dla Jazz: Al Jefferson (18.6 pkt, 9.7 zb, 1.9 blk)
Najlepszy rookie wśród Jazzmanów: Gordon Hayward (5.4 pkt, 1.9 zb i 47% za trzy)
Największy postęp dla klubu z Utah: C.J. Miles (12.8 pkt do 9.9 rok wstecz)
Nieco zawiódł swoich fanów w Salt Lake City: A. Kirilenko (11.7 pkt i 5.1 zb oraz 64 mecze ze skutecznością 46% rzutów z gry; rok wcześniej notował blisko 51% i wydaje mi się, iż dodatkowo nabite na siłowni kilogramy przełożyły się na formę niskiego skrzydłowego min. kontuzje. Warto zaznaczyć, iż AK-47 grał średnio 2 minuty dłużej na mecz tracąc 0,5 piłki więcej w porównaniu do sezonu 2009/10).
Na koniec Top 10 sezonu w wykonaniu biało-niebiesko-żółtych mundurków