Po całkiem dobrym (mimo porażki w finale) sezonie Miami Heat planują już jak być jeszcze lepszym w przyszłym sezonie. Środkiem by to osiągnąć ma być przyspieszenie gry. W sumie nie ma się czemu dziwić – przeciętna akcja rzutowa Miami trwała krócej jedynie od akcji Pistons i Hawks (ponad 21 sekund)…
W momencie gdy do South Beach zawitali Bosh i James wydawało się, że wraz z Wadem stworzą bardzo ofensywny tercet, który będzie żył z gry z kontry i bardzo dobrej obrony. Jedynie druga część tego zdania okazała się prawdziwa. Po wybronieniu akcji Heat mieli tendencję do zwalniania gry i oczekiwaniu aż na zegarze zacznie się odliczanie od 5 w dół. Wtedy, czy to w wyniu zaplanowanej zagrywki, czy zwykłego przypadku kończyli akcję trudnym rzutem. Oczywiście mając do dyspozycji takich graczy jak ci z Big Three można mimo wszystko wygrywać większość spotkań, ale w ten sposób nie będzie się najlepszym na Świecie.
Dlatego też przed kolejnymi rozgrywkami (o ile się odbędą) trener Spoelstra i prezes Heat – Pat Riley planują zmianę filozofii gry w ataku. Od teraz ich podopieczni mają bardziej ufać swoim umiejętnościom, a nie próbować za wszelką cenę robić dodatkowe podania. To ta chęć powodowała, że często wychodząc z kontrą gracze Miami wycofywali piłkę licząc, że w ustawionej akcji będą mieli lepszą pozycję do rzutu. O tym jak mylna jest to strategia mówią statystyki Synergy Sports – Miami zdobywało 122.3 punktu na 100 posiadań w kontrataku. Ten wynik oczywiście jest najlepszym w całej lidze.
Najczęściej mówi się, że dobry atak wynika z dobrej obrony. Miami jest już na dobrej drodze – jedynie Bulls i Celtics mogą pochwalić się lepszymi statystykami gry defensywnej. Tutaj jest jednak pewien szczegół. Najłatwiej kontrę zapoczątkować po przechwycie – obrona się jej nie spodziewa i najczęściej ma się otwartą drogę do kosza. No i Heat mają problem – bo w tym elemencie są lepsi jedynie od Nets, Hawks, Spurs i Rockets…
Heat nie przyspieszą gry przez kolejne wymiany. Biorąc pod uwagę, że Wade, James i Bosh są nie do ruszenia to jedynymi postaciami, które można w miarę sensownie wymienić są Haslem i Miller. Pierwszy z nich jest zbyt ważny zarówno na parkiecie jak i poza nim. Drugi natomiast po słabym sezonie (tłumaczą go kontuzje i problemy ze zdrowiem dziecka) i przy wysokości swojego kontraktu jest praktycznie niewymienialny.
Sytuacja jest więc jasna. Do składu dojdzie kilku atletycznych wolnych agentów. Nie będą to jednak gracze, którze w pojedynkę zmienią oblicze drużyny. Istotnym wzmocnieniem jest na pewno Norris Cole. Wielu ekspertów widzi w nim poważną konkurencję dla Mario Chalmersa, a w konsekwencji nawet pierwszego rozgrywającego Heat. Dodatkowo w swojej konferencji przewodził klasyfikacji przechwytów i był w drużynie najlepszych obrońców. Gdy do tej draftowej perełki Riley dołoży jeszcze 2-3 wartościowych zmienników to w kolejnych rozgrywkach Heat moga już nie znaleźć pogromcy.
Podsumowując kluczem do przyspieszenia gry Miami Heat będzie:
- aktywna gra rękami i przecinanie linii podań, czyli generowanie przechwytów
- przyspieszenie przechodzenia do ataku po zbiórce
- większa samolubność liderów – Jamesa i Wade’a
- zatrzymywanie większej ilości bloków w boisku (czyli efektywność kosztem efektowności)
- powierzenie gry lepszym i bardziej atletycznym rozgrywającym niż Bibby czy Arroyo
You must be logged in to post a comment.