Liga koszykówki NBA zwolniła w ciągu dwóch ostatnich dni 114 pracowników w związku z planem cięć wydatków. Rzecznik NBA zaznaczył, że decyzja o redukcji zatrudnienia nie jest związana z trwającym lokautem.
– To jest raczej odpowiedź na ten sam podstawowy problem: że wydatki znacznie przekraczają dochody – podkreślił Mike Bass.
Zwolniono 11 procent pracowników. Plan cięć kosztów ma doprowadzić do zaoszczędzenia 50 milionów dolarów.
Od dwóch tygodni trwa w NBA lokaut. Kluby, których zdecydowana większość (22 na 30) zanotowała w poprzednim sezonie straty finansowe, nie doszły do porozumienia z zawodnikami w sprawie wynagrodzeń. W tej sytuacji zamrożono kontrakty, obowiązuje zakaz transferów między klubami, a nawet zamknięcie przed koszykarzami hal i ośrodków treningowych. Kluby nie partycypują też w ubezpieczeniach zdrowotnych zawodników na wypadek kontuzji w meczach reprezentacji.
Spór dotyczy przede wszystkim limitu zarobków w drużynie (tzw. salary cup), który w ostatnim sezonie wyniósł 58 mln dolarów. Po raz pierwszy wprowadzono go w sezonie 1984-85. Koszykarz NBA otrzymywał wtedy średnio 330 tys. dolarów. Już siedem lat później jego pensja przekroczyła milion, a w ubiegłym sezonie zawodnik zarabiał przeciętnie ponad pięć milionów. Teraz koszykarze domagali się wzrostu wynagrodzeń w takim stopniu, by w szóstym, ostatnim roku nowej umowy przeciętnie wyniosły one siedem milionów dolarów (w lidze gra 400 zawodników).
Właściciele proponowali umowę na 10 lat z gwarancją, że kluby nie wydadzą na zarobki mniej niż dwa miliardy dolarów rocznie, co oznaczałoby jednak redukcję tego elementu budżetu o 750 mln USD na sezon. Nie chcieli wydawać na pensje – jak do tej pory – 57 procent zysków, a jedynie 40. Koszykarze co prawda wyrażali zgodę na obniżkę, ale tylko do 54,3 proc. klubowych przychodów (co roku właściciele zaoszczędziliby z tego tytułu 100 mln dolarów). Pośredniczące w negocjacjach władze ligi widziały możliwość sensownego kompromisu na poziomie 50 proc.
Źródło PAP za SportoweFakty
Zawodnicy sa niepowazni i mysla tylko o wlasnych tylkach. Juz widac jak pajacuja i strasza gra za granica, a przez to NBA pewnie straci caly sezon, spadnie zainteresowanie i znowu liga bedzie miala slabe wyniki przez pare lat jak po ostatnim lockoucie. Oby Fiba nie wyrazila zgody na gre tych darmozjadow za granica :)
może i koszykarze są chciwi, może zarabiają za dużo ale z tego co czytałem straty klubów nie są spowodowane tym że koszykarze zarabiają za dużo tylko tym że zyski z tej dyscypliny czerpie sam związek
czyli jest podobnie jak z PZPN w Polsce