Niestety bez play offs w największym polskim klubie NBA.
Niegdyś występowali tam Czarek Trybański i Maciek Lampe, a dziś kibicuje im cała koszykarska Polska. Mowa o nowym domu Marcina Gortata oraz Phoenix Suns.
W Arizonie miał to być, co najmniej sezon na pierwszą rundę play off. Apetyty były ogromne, zwłaszcza, iż rok wcześniej zespół dokładnie otarł się o trzecie w historii klubu NBA Finals. Z góry wiadomo było też, że zespół czekała transformacja po odejściu gwiazdy pierwszej wielkości tj. Amar’a Stoudemire’a. W poprzedniej przerwie wakacyjnej sprowadzono paru zawodników, którzy mieli w mniejszym lub większym stopniu zalepić dziurę po wielkim ubytku..jak to wszystko się poukładało bądź nie poukładało? Zapraszam na kolejne z cyklu podsumowań.
Wprowadzenie: Kiedy przed sezonem 2010-2011 w składzie Suns ujrzeliśmy nazwiska: Hakima Warricka, Josha Childressa i przede wszystkim Hedo Turkoglu – od razu nasunęła się nam większości jedna myśl – STAT’a będzie niezwykle ciężko zastąpić, a ponadto Suns znów nie będą bronić na solidnym poziomie. Wiedzieliśmy też, iż gra Słońc będzie bazowała na weteranach pokroju Granta Hilla, Steve’a Nasha i Jasona Richardsona – to oni mieli ciągnąć słoneczny wózek i starać się o kolejne ‘dogrywki’. Trener Alvin Gentry nie miał żadnych, większych i solidnych podstaw do poprawienia defensywy zespołu, a wielką zagadką (w trakcie sezonu wyglądało to jak sinusoida – wznosząca się lub opadająca) pozostawała forma wysokich graczy jak Channing Frye i Robin Lopez.
Ważne transfery przed sezonem: Hakim Warrick z Chicago Bulls, Josh Childress z Olympiakosu Pireus i Hedo Turkoglu z Toronto Raptors.
Najważniejsze odejścia: Amar’e Stoudemire (do Knicks) oraz Leandro Barbosa (do Raptors)
Siła zespołu tkwiła w efektywnym (a zarazem efektownym) ataku kierowanym przez Steve’a Nasha (znów wiele zależało od zdrowia Kanadyjczyka). Ponadto celności rzutów z dystansu (od lat jest to wada bądź zaleta – co, zależy od dyspozycji dnia) miała decydować o wynikach teamu z Phoenix.
Kiedy pod koniec stycznia patrzyliśmy na bilans zespołu z najcieplejszego stanu USA okazało się ,że może w ogóle nie dojść do play off w hali US Airways Center i trzeba było ratować sytuację wymianami.
W końcu doszło do tego, że włodarze klubu skorzystali z okazji płynącej z Dinseyworldu i oddali nie spełniającego oczekiwań (nie pasującego do koncepcji) Turkoglu, przy okazji tracąc najlepszego strzelca Richardsona (obaj panowie inkasowali dość pokaźne sumy na swoje konto).
W Arizonie powitano z nadziejami na lepsze jutro (również na szybką poprawę bilansu) Vince’a Cartera (miało to być przebudzenia Vinsanity i walka o być albo nie być) i postawiono na najlepszego polskiego gracza ostatnich lat – Marcina Gortata. Polak został wielką, białą nadzieją klubu, a warto podkreślić, iż Suns nigdy „nie mieli nosa” do centrów (niegdyś celowano w Luca Longley’a, Olivera Millera czy Marka Westa, postawiono też na moment na starszego Shaqa a i tak najlepiej sobie tam radził fałszywy środkowy czyli STAT).
W końcu w szeregach Słońc pojawił się charyzmatyczny Aaron Brooks (MIP poprzedniego sezonu w całej NBA) w perspektywie solidnego back up’u dla Nasha.
Ważne transfery w trakcie sezonu: wymiana Jasona Richardsona, Hedo Turkoglu i Earla Clarka do Orlando Magic na Vince’a Cartera,Marcina Gortata i Mickaela Pietrusa. Następnie Goran Dragić powędrował do Houston w zamian za Aarona Brooksa.
Pointa: Kiedy my każdego dnia, od początku lutego, notowaliśmy double-double Marcina, spoglądaliśmy również w stronę tabeli Pacific Division. Jednego dnia byliśmy bardziej optymistami i wdzieliśmy Phoenix coraz bliżej play off. Drugiego z kolei narzekaliśmy na kolejną (głupią) porażkę ze słabszym w notowaniach teamem. Niestety koniec końców nie udało się awansować graczom Gentry’ego do czołowej 16 ligi, a sezon w porównaniu do wcześniejszego okazał się straconym (-14)/jeden z najgorszych wskaźników w lidze.
Bilans sezonu 2009/10 54-28 – drudzy za Lakers w konferencji Zachodu
Bilans sezonu 2010/11 – 40-42 – brak awansu do czołowej ósemki konferencji
Jego zabrakło: wartościowego gracza na pozycję numer 4. Patrząc dziś trzeba powiedzieć ,że Channing Frye to niezły gracz, jednak tylko na atakowanej połowie boiska. Młody Markieff Morris będzie miał duże pole do popisu i z czasem może uda mu się wywalczyć więcej minut przy leniwym w obronie koledze. Ponadto strata Jasona Richardsona była ogromna a ani Carterowi, a tym bardziej Dudley’owi – nie udało jej się zrekompensować.
MVP sezonu: Steve Nash
MIP: Jared Dudley i Marcin Gortat
Największy zawód: pół na pół – Hedo Turkoglu i Vince Carter.
Czołowi rezerwowi: Marcin Gortat (do czasu) i Jared Dudley (również do czasu; gdyż obaj z kończącym się sezonem wskoczyli do starting '5′)
Gracze na przyszłość: Marcin Gortat, Markieff Morris, Jared Dudley i Aaron Brooks (mimo, że ciężko mu szło w pierwszych 30 spotkaniach).
Co zrobi management? : patrząc na zespół Polaka niejednego dnia zastanawiamy się co zrobią sternicy klubu, zostawią i czy nagle gdzieś przehandlują dwukrotnego MVP ligi. Na pewno Nash jest świetnym graczem i wielkim mentorem dla młodych graczy (również naszego rodzynka) – ale pewnego dnia może wręcz trzeba będzie wysłać gdzieś tego 37-latka na drugi koniec USA, wyławiając przyszłościowego gracza. Ponadto Alvin Gentry szuka możliwości zatrudnienia solidnego coacha – asystenta od defensywy.
TOP10 akcji sezonu Słońc