Za nami kolejne dwa mecze na parkietach zawodowej ligi WNBA. Ewelina Kobryn rozegrała zdecydowanie swój najlepszy mecz na parkietach ligi WNBA, ale nie uchroniło to jej Seattle Storm od porażki w Minneapolis z tamtejszymi Lynx. W drugim meczu dnia było zdecydowanie więcej emocji, a z wygranej cieszyć mogła się inna zawodniczka Wisły Can Pack Kraków Erin Phillips.
Seattle Storm, które broni mistrzowskiego tytułu, znacznie uległo w starciu z Minnesotą Lynx, która w bieżących rozgrywkach ma ogromną ochotę, żeby tytuł ten Storm odebrać. Wygrana różnicą 25 punktów z pewnością świadczy o tym, że Rysice są na najlepszej drodze, żeby dopiąć swego.
W piątek w Minneapolis nie było żadnych wątpliwości, która z drużyn jest lepsza, a gospodynie od początku meczu zdominowały wydarzenia na parkiecie. – Myślę, że najlepsze jest jeszcze przed nami – powiedziała po meczu Seimone Augustus, jedna z liderek Lynx. – Gramy swoją koszykówkę. Każda z nas czuje się doskonale w takim stylu i wspólnie tworzymy dobrze współpracujący zespół. Ten zespół ma niesamowite możliwości i może dokonać naprawdę wielkich rzeczy.
Po stronie Storm próżno było szukać pozytywnych aspektów po tej porażce myśląc o obronie tytułu. Niczego zarzucić nie może sobie z pewnością Ewelina Kobryn. Polska środkowa spędziła na parkiecie 25 minut, a w swoich statystykach zanotowała 9 punktów (4/7 z gry w tym 0/1 za 3 oraz 1/2 za 1), 9 zbiórek (w tym dwie w ataku), 2 asysty, blok oraz przechwyt. To zdecydowanie najlepszy występ naszej jedynaczki w lidze WNBA.
Pod wrażeniem gry Lynx była Swin Cash. – Ten zespół ma niesamowity potencjał strzelecki. Nie zdziwiłabym się, gdyby zakończyły mecz na skuteczności wynoszącej osiemdziesiąt kilka procent. Tam każdy potrafi trafić z każdej pozycji. To niesamowite – mówi MVP niedawnego meczu gwiazd.
Na ważną rzecz uwagę zwróciła również inna zawodniczka Storm. – W porównaniu z poprzednimi latami trzeba jasno stwierdzić, że w tym sezonie wszystkie zawodniczki Lynx są zdrowe, a właśnie zdrowie jest numerem jeden w WNBA – ocenia Sue Bird. – Dodatkowo w tej drużynie widać doskonałą chemię, a to z pewnością ma również duży wpływ na świetne wyniki.
Bird, która w piątek była w cieniu swojej koleżanki z reprezentacji USA Lindsay Whalen, z pewnością nawiązywała w tej wypowiedzi do faktu, że Storm nadal muszą radzić sobie bez kontuzjowanej Lauren Jackson.
W drugim piątkowym meczu z wygranej w stolicy cieszyć mogły się zawodniczki Indiany Fever. Bohaterką meczu okazała się być filigranowa Shannon Bobbitt, która równo z syreną zdobyła decydujące o zwycięstwie Fever punkty.
– Jedną z tych rzeczy, na których koncentrowałyśmy się ostatnio, to wygranie dwóch pierwszych meczów po przerwie związanej z WNBA All Star Game. Cieszę się, że udało nam się plan ten wykonać. Cieszę się również, że bardzo wzrosła intensywność naszej gry – skomentowała spotkanie Tamika Catchings, autorka 16 punktów, 9 zbiórek, 5 asyst i 2 bloków.
Wyniki:
Washington Mystics – Indiana Fever 59:61 (20:24, 11:13, 17:13, 11:11)
Matee Ajavon 19, Crystal Langhorne 17, Nicky Anosike 6 oraz Tamika Catchings 16, Tammy Sutton-Brown 14, Katie Douglas 10
Minnesota Lynx – Seattle Storm 92:67 (22:16, 27:14, 25:19, 18:18)
Seimone Augustus 16, Candice Wiggins 16, Maya Moore 12 oraz Swin Cash 18, Le’Coe Willingham 14, Ewelina Kobryn 9
Info za: SportoweFakty.pl