W 2009 roku włoska koszykówka sięgnęła dna i pierwszy raz od prawie 40 lat Azzurrich zabrakło na Eurobaskecie. Teraz wracają w najmocniejszym składzie z trzema starterami zespołów NBA, lecz przed nimi bardzo trudna rywalizacja w silnie obsadzonej grupie B.
Italia stoi przed ciężkim zadaniem odbudowy. Pokolenie, które zdobywało złoto Eurobasketu 1999 i srebro na ateńskich igrzyskach już przeminęło, a w dzisiejszej kadrze nie ma ani jednego zawodnika pamiętającego te sukcesy. Teraz Simone Pianigiani, który kadrę objął w 2009 roku stanie przed pierwszym dużym sprawdzianem, a do dyspozycji ma swoje „big trio” – Bargnani, Belinelli, Gallinari.
Patrząc na trójkę liderów śmiało obstawiałoby się co najmniej walkę o ćwierćfinał. Tak łatwo jednak nie będzie. Teodosić, Nowitzki, Parker – oni wszyscy przyjadą na Litwę po jeszcze więcej i nawet świetna gra w ostatnich sparingach (m.in. wygrane z Grecją, Polską) może trochę ten obraz zakłamywać kiedy przypomnimy sobie zeszłoroczne kwalifikacje do tej imprezy. Il Mago i Belinelli mogli nawet rzucać razem ponad 40 punktów, a czasami było to za mało na Czarnogórę czy Izrael. Włosi podobnie jak my zostali uszczęśliwieni „the decision” (taka moda) FIBA.
Przejdźmy jednak do samej kadry. Jak już wyżej wspomniałem karty w tej ekipie rozdawać będzie trójka z NBA. Wszyscy mają za sobą życiowe sezony i co najważniejsze każdy z nich gra na innej pozycji dlatego potencjał tego trio można wykorzystać maksymalnie. To może okazać się zbawienne przy posiadaniu kiepskiej ławki, ale do tego jeszcze wrócę.
Pierwsza piątka: Liderem wydaje się być Bargnani, a przynajmniej był nim pod nieobecność Gallinariego w eliminacjach. W serii 4 zwycięskich spotkań na zakończenie turnieju kwalifikacyjnego rzucał średnio 27,5 punkta. Najważniejsze jest to, że po odejściu Bosha z Raptors to on został liderem kanadyjskiej ekipy i to doświadczenie teraz na pewno zaprocentuje. Zaraz za jego plecami dwójka graczy uzupełniających ten tercet. Marco Belinelli w tym sezonie NBA wywalczył pozycję startera w Hornets. Gallo cieszył się nią w Nowym Jorku już od zeszłego sezonu. Tutaj nasuwa mi się myśl odnośnie tajnej broni tej drużyny – każdy z wyżej wymienionych graczy dysponuje niezłym rzutem za 3. Na parkietach najlepszej ligi świata w ubiegłym sezonie trafili łącznie 314 trójek.
Starting lineup tego zespołu podczas zbliżającej się imprezy powinna wyglądać tak:
Maestranzi/Hackett – Belinelli – Gallinari – Mancinelli – Bargnani
I tutaj mamy 2 ciekawe postacie. Stefano Mancinelli to skrzydłowy, który poza pozycjami numer 3 i 4 może grać jako point forward. Próbował swoich sił w drafcie 2005 – bez powodzenia. Potem pojawił się nawet na Summer League w barwach Blazers, ale to też nie zaowocowało kontraktem za oceanem. Obecnie gra w Armani Jeans Mediolan i ma za sobą niezły sezon w Eurolidze (9,1pkt/4,5zb/2,6ast).
Nie do końca jasna jest sytuacja na rozegraniu. Maestranzi startował w kwalifikacjach. Nie jest rozgrywającym najwyższych lotów. Ukończył uniwersytet Northern Illinois gdzie był raczej postacią drugoplanową (8pkt/3ast w najlepszym sezonie). Jego rywal na tej pozycji Daniel Hackett też ma przeszłość w NCAA. Combo guard w sezonie 2008-2009 rzucał średnio dla USC 12 punktów oraz dokładał 4,7 asysty i 4,2 zbiórki. W niedawnym sparingu z Grecją rzucił 14 punktów.
Rezerwowi: Ławka Włochów nie imponuje. Stanowią ją gracze z ligi włoskiej zdominowanej w ostatnich latach przez obcokrajowców. Pod koszem mają trochę wzrostu. Andrea Crosariol i Marco Cusin mierzą razem 414cm. Ten pierwszy także niegdyś grał w NCAA. Kondycję benchu Italii najlepiej jednak określi fakt, że w ostatnich sparingach czołowym rezerwowym tej drużyny był doświadczony (33 lata) Marco Carraretto, który w ciągu godziny spędzonej na parkiecie w 3 meczach, zdobył… 3 punkty.
Trener: Simone Pianigiani – 42 letni coach pracę w reprezentacji wiąże z pracą w Mens Sana (lepiej kojarzonym jako Montepaschi) Siena – tam od 2006 ciągnie się za nim pasmo sukcesów w koszykówce klubowej. 5 tytułów mistrza Włoch, 4 superpuchary, 3 puchary i 2 udziały w Final Four Euroligi. Teraz będzie miał szansę zadebiutować z kadrą na pierwszym swoim poważnym turnieju.
Historia: Włochy od zawsze były jedną z koszykarskich potęg Europy. Dwa zwycięskie Eurobaskety – ostatni w 1999 roku, a łącznie 10 medali tej imprezy, dwa srebra olimpijskie i 8 startów w mistrzostwach świata. Zostańmy jednak przy sukcesach „nowożytnych”. Jeszcze w 2003 roku Włosi zdobywali brąz mistrzostw Europy, a w 2004 grali w pamiętnym finale Igrzysk w Atenach z reprezentacją Argentyny.
Cel: Na pewno kibice nie odbiorą dobrze porażki swojej drużyny już w 1 fazie grupowej. Z kimkolwiek by nie grali mając 3 graczy z NBA w składzie nie wypada odpadać z turnieju już po 5 meczach. Presja będzie na pewno duża. Włosi nie są bez szans. Oczywiście Serbia, Francja, Niemcy to kandydaci do medalu, ale takiej kadry nigdy nie można lekceważyć.
Obawiam się że jednak trafili do zbyt trudnej grupy. 4 miejsce dla nich.
WŁochy mają taki sam problem jak wszyscy, którzy w lidze mają tabuny obcokrajowców, także my.
Francja to lawina talentu, a jak zagra tez noah, to w zasadzie kompletna drużyna (przynajmniej na papierze), choć przydaliby się jej dobrzy strzelcy
Serbia ma Teodosicia, wielu utalentowanych graczy, gra bardzo zespołowo
NIemcy to przede wszystkim Novitzki i Kaman
Włochy przy dobrym strzelecko dniu mogą pokonac kazdą z tych ekip. W tej chwili obstawiam, że jeden z tych meczy wygrają i wyjdą z grupy. Myślę, że największe szanse na zwycięstwo mają jednak w meczu z Niemcami