Komentarze do wpisu: “Wrzuta dnia – a jak czuje się Twoje boisko?”
To chyba to koło mojego domu powinno się już kontaktowac z zakładem pogrzebowym
Ja pochodzę z okolic kilkunastotysięcznego miasteczka i zebrać 8 (słownie osiem) osób do grania to gigantyczny wyczyn… Jakby zapytał red. Lis -> Co z tą Polską?
Mój Ostrów ma 75 tysięcy, na szczęście zawsze na orliku w mojej okolicy znajdzie się z 4-5 osób które grają. Wieczorami to nawet mecze są. Nie jest źle :)
@Bob – ja mieszkam w 6 tysięcznym mieście i zebrać choćby 5 osób graniczy z cudem (a znających zasady kosza to ze świecą szukać).
Do tego boisko z metalowymi obręczami gdzie piłka odbija się jak w tenisie stołowym, a orlika zbojkotowałem, ale też już zdezelowany :D
Jak byłem młodszy to nie było gdzie grać, a się grało. Teraz jest gdzie grać (są boiska szkolne, orliki i każdy ma jakiś przydomowy – choć fakt, obręcze twarde jak cholera…) a nikt nie gra. Smutne to trochę.
inna też sprawa, że w szkołach gdzie są warunki do gry kosz jest dyskryminowany względem nożnej, a nawet w szkołach średnich mało kto zna zasady na takim poziomie, że bez sędziego mógłby sobie poradzić. generalnie wszystko zależy od wfisty i jego nastawienia i zaangażowania, ale zazwyczaj na ćwiczeniach dwutaktu i wypominaniu, że nie będziecie grać w kosza, bo nie znacie zasad (pamiętam dużo takich sytuacji – aż by się prosiło rzec – to nas naucz) się kończy.
Z tymi szkołami i dyskryminacją to akurat się nie zgodzę. Ja chodziłem do SP1 w Ostrowie Wielkopolskim (czyli tam gdzie Ponitka) i moja szkoła ma wielką i bogatą historię i tradycje koszykarskie :) Oczywiście zgadzam się że wszystko zalezy od WFisty jak i od samej szkoły. Ale marzą mi się szkoły typowo pod jeden sport – Liceum z koszem, liceum z ręczną itd.
Ta – można by odnieść wrażenie że koszykówka to jakiś niezwykle trudny i egzotyczny sport dostępny tylko dla wybrańców.
Mi się wydaje że koszykówka to po prostu zbyt męczący sport dla dzisiejszych dzieciaków. Wolą troche pobiegać za piłką toczącą się po ziemi, niż biegać raz pod swój kosz, raz pod przeciwnika itd. Oby to się kiedyś zmieniło..
@WhiteD – zasadniczo to tak jest, piłka jakaś taka ciężka, ledwo co się mieści do kosza, nie to co w piłce nożnej… ;) jeszcze do tego trzeba kozłować, liczenie kroków no i te faule. Dla potencjalnego człowieka koszyków to trudny sport, a w Polsce to już w ogóle, lepiej na polu od ziemniaków pograć w piłkę, tam zasada jest banalna, trafić między słupki. Zasada tak banalna jak ten cały naród ;) pozdro
nieco wyższe IQ też mile widziane;-)
U mnie też jest orlik, ale znaleźc porę, o której dzieciaki nie grają w piłkę, a na boisku od kosza w siatkę lub tenisa jest bardzo trudno.
To chyba to koło mojego domu powinno się już kontaktowac z zakładem pogrzebowym
Ja pochodzę z okolic kilkunastotysięcznego miasteczka i zebrać 8 (słownie osiem) osób do grania to gigantyczny wyczyn… Jakby zapytał red. Lis -> Co z tą Polską?
Mój Ostrów ma 75 tysięcy, na szczęście zawsze na orliku w mojej okolicy znajdzie się z 4-5 osób które grają. Wieczorami to nawet mecze są. Nie jest źle :)
@Bob – ja mieszkam w 6 tysięcznym mieście i zebrać choćby 5 osób graniczy z cudem (a znających zasady kosza to ze świecą szukać).
Do tego boisko z metalowymi obręczami gdzie piłka odbija się jak w tenisie stołowym, a orlika zbojkotowałem, ale też już zdezelowany :D
Jak byłem młodszy to nie było gdzie grać, a się grało. Teraz jest gdzie grać (są boiska szkolne, orliki i każdy ma jakiś przydomowy – choć fakt, obręcze twarde jak cholera…) a nikt nie gra. Smutne to trochę.
inna też sprawa, że w szkołach gdzie są warunki do gry kosz jest dyskryminowany względem nożnej, a nawet w szkołach średnich mało kto zna zasady na takim poziomie, że bez sędziego mógłby sobie poradzić. generalnie wszystko zależy od wfisty i jego nastawienia i zaangażowania, ale zazwyczaj na ćwiczeniach dwutaktu i wypominaniu, że nie będziecie grać w kosza, bo nie znacie zasad (pamiętam dużo takich sytuacji – aż by się prosiło rzec – to nas naucz) się kończy.
Z tymi szkołami i dyskryminacją to akurat się nie zgodzę. Ja chodziłem do SP1 w Ostrowie Wielkopolskim (czyli tam gdzie Ponitka) i moja szkoła ma wielką i bogatą historię i tradycje koszykarskie :) Oczywiście zgadzam się że wszystko zalezy od WFisty jak i od samej szkoły. Ale marzą mi się szkoły typowo pod jeden sport – Liceum z koszem, liceum z ręczną itd.
Ta – można by odnieść wrażenie że koszykówka to jakiś niezwykle trudny i egzotyczny sport dostępny tylko dla wybrańców.
Mi się wydaje że koszykówka to po prostu zbyt męczący sport dla dzisiejszych dzieciaków. Wolą troche pobiegać za piłką toczącą się po ziemi, niż biegać raz pod swój kosz, raz pod przeciwnika itd. Oby to się kiedyś zmieniło..
@WhiteD – zasadniczo to tak jest, piłka jakaś taka ciężka, ledwo co się mieści do kosza, nie to co w piłce nożnej… ;) jeszcze do tego trzeba kozłować, liczenie kroków no i te faule. Dla potencjalnego człowieka koszyków to trudny sport, a w Polsce to już w ogóle, lepiej na polu od ziemniaków pograć w piłkę, tam zasada jest banalna, trafić między słupki. Zasada tak banalna jak ten cały naród ;) pozdro
nieco wyższe IQ też mile widziane;-)
U mnie też jest orlik, ale znaleźc porę, o której dzieciaki nie grają w piłkę, a na boisku od kosza w siatkę lub tenisa jest bardzo trudno.