W NBA od dłuższego czasu istnieje specjalna premia dla zawodników wtedy gdy ich drużynie uda się zakwalifikować do Playoff. Biorąc pod uwagę milionowe zarobki nawet przeciętnych graczy – te kilkadziesiąt tysięcy dolarów może się wydawać sumą wręcz śmieszną. Dla zwykłych zjadaczy chleba jest to jednak kwota wręcz astronomiczna.
Po słabym występie w ubiegłym sezonie Kobe Bryant i Luke Walton postanowili przekazać swoje dodatkowe dochody na rzecz członków sztabu Lakers, którym nie przedłużono umowy.
Bryant skoncentrował się na byłych pracownikach działu analiz video – Chrisie Bodakenie i Patricku O’Keefe’ie. W sumie uzbierała się kwota około 65 tys. $, którą ta dwójka podzieliła między siebie. Bodaken zaczął przygodę z organizacją Lakers w 1986 jako podający piłki. Ostatnie 10 lat piastował stanowisko szefa działu video. O’Keefe natomiast od 6ciu lat był koordynatorem tego sektora. LA Times cytuje tego drugiego, który o Black Mambie powiedział:
He always looks out for people who are lower on the totem pole.
Walton nie chciał się chwalić jaką kwotę zdołał wygospodarować. Pieniądze przekazał dla członków sztabu szkoleniowego, których umowy także nie zostały przedłużone (w sumie około 20 osób w całych Lakers). Jest bardzo prawdopodobne, że po zakończeniu lockoutu większość, jeżeli nie wszyscy, wrócą na swoje posady lecz do tego czasu muszą z czegoś żyć, a z pewnością nie mają takich oszczędności jak gwiazdy ligii…
Jakkolwiek musi cieszyć postawa Bryanta i Waltona, tak dziwne jest zachowanie samych Lakers. Biorąc pod uwagę kwoty wydawane na zarobki graczy i trenerów (patrz – ostatni kontrakt Jacksona) oraz przychody, które generują jestem przekonany, że mogliby sobie pozwolić na pozostawienie na umowach 20 członków sztabu. W sumie i tak zarobiliby przez okres lockoutu pewnie ułamek wydatków Jeziorowców.
zgadzam się, dziwne zachowanie LAL
dobrze, że zawodnicy, choć to dla nich nic, jak dwa złote na tace, ale o tym pomyśleli, liczy się gest, pamięć o innych, czego zabrakło organizacji