Chorwacja od lat zaliczana jest do ścisłej czołówki światowej koszykówki. Ale czy słusznie? Tym razem fachowcy są zgodni – Chorwatów z pewnością na Litwie nie stać na medal, jednak ćwierćfinał powinien być jak najbardziej w ich zasięgu. Tym bardziej, że rywale grupowi nie wydają się być zbyt wymagający.
Sąsiadów z Bałkanów – Czarnogórę, Bośnię i Hercegowinę, Macedonię oraz zespół z kwalifikacji powinni raczej „zjeść na śniadanie”. Przy odrobinie szczęścia do ogrania są także osłabieni brakiem gwiazd Grecy.Pierwsza piątka powinna wyglądać następująco:
Dontaye Draper, Marko Tomas, Bojan Bogdanovic, Luksa Andric i Ante Tomic.
Naturalizowany Amerykanin w zespole Chorwacji jest zjawiskiem nowym. I dla wielu chyba nie do zaakceptowania. Z drugiej jednak strony z krajów bałkańskich jeszcze tylko Serbia nie skorzystała jak dotąd z zaciągu zza Oceanu. Draper występuje na co dzień w Cadevicie Zagrzeb, w której notował średnio 16.9 punktu, 5.1 asysty oraz 3.0 zbiórki na mecz w Lidze Adriatyckiej. Być może to właśnie on pociągnie „kraciastych” do kolejnych zwycięstw – jeśli oczywiście koledzy obdarzą go zaufaniem.
Innego kandydata na lidera ciężko bowiem dostrzec. Ogromny Ante Tomic (217 cm) zdaje się jak na razie nie potwierdzać tego, o czym przed laty mówili specjaliści upatrując w nim gwiazdy najwyższego formatu. Póki co jest tylko i wyłącznie wysokim graczem zbyt jednak słabym fizycznie aby móc konkurować z silniejszymi od siebie.
Być może objawieniem turnieju będzie postawa świetnego strzelca – Bojana Bogdanovica, który latem dostał się do NBA, ale na razie będzie przywdziewał trykot Fenerbahce Ulkeru. Gracz ten śmiało może zdobywać w każdym meczu po 20 punktów, co może mu przychodzić z zadziwiającą łatwością. W Adriatic League notował średnio 19 „oczek” będąc trzecim strzelcem ligi.
Równie sporo punktów seriami mogą zdobywać – dobry znajomy Maćka Lampe z Uniksu – Marko Popovic, który w pojedynkę jest w stanie wygrać mecz (MVP Finału Eurocup) oraz dobrze spisujący się w sparingach Krunoslav Simon. Niestety słabą stroną tych dwóch zawodników jest ich niestabilność.
Pod koszem prócz wspomnianego Tomica wiele zależeć będzie od silnego Stanko Baraca, który z roku na rok coraz lepiej się rozwija i wyrasta na czołowego podkoszowego w Europie. Uzupełniać ich będą solidni ale grający bez fajerwerków Zoric i Markota.
Kogo zabraknie ?
Jak zwykle na wielkich imprezach Chorwaci nie zagrają w swoim pełnym składzie. Z różnych przyczyn nie zagrają: Zoran Planinic, Marko Banič, Kresimir Loncar i Davor Kus, Mario Kasun, Nikola Vujcic czy Leni Roko Ukic. Brak szczególnie tego ostatniego mocno zaburzył taktykę zespołu prowadzonego przez Josipa Vrankovica. Gracz
Dotychczas Chorwaci mają za sobą wiele sparingów w okresie przygotowawczym. Wygrali z Bułgarią dwukrotnie (72:59, 77:54), pokonali Czarnogórę (85:71), Słowenię (65:60) i w finale bałkańskiego turnieju w Lublanie przegrali z Serbią 71:80. Z Serbią spotkali się ponownie na turnieju w Londynie, gdzie tym razem udało im się zrewanżować pokonując odwiecznego rywala 83:71. Chorwaci pokonali tam także gospodarzy 75:70 oraz słabiutkich Chińczyków 83:53. Nie mieli za to nic do powiedzenia z Francją – 60:83 oraz ulegli Australii 66:78.
Co ugrają?
Jeśli będą stanowić kolektyw, który Vrankovic dobrze poskłada i przy okazji nie zdążą się pokłócić, to nawet miejsce w pierwszej czwórce jest realne. Ale to pod warunkiem przejścia jak burza bez porażki w pierwszej rundzie i korzystnym układzie gier w dalszej fazie. I tak też postawiłbym, gdybym miał się założyć. Wszystko zależeć będzie od wyniku spotkania z Grecją – jeśli wygrają to będzie czwarte miejsce, jeśli nie – to awans do ćwierćfinału powinien być ich ostatnim poważnym krokiem na Litwie.
You must be logged in to post a comment.