Z jednej strony swoje mecze wygrywali dzisiaj faworyci, z drugiej jednak nie były to na tyle przekonywujące zwycięstwa byśmy mogli stwierdzić iż układ sił jest zróżnicowany. Ale może to i dobrze, gdyż jest to jedynie zapowiedzią kolejnych emocji, a przegrani z dzisiejszych spotkań parafrazując pewnego silnego człowieka z Polski – „tanio skóry nie sprzedadzą”.
Jako pierwsi na parkiet wybiegli dzisiaj Macedończycy i Czarnogórcy, którzy od razu postanowili pograć jeszcze dłużej niż zakładane 40 minut.
Swój pierwszy mecz na Eurobaskecie po morderczej walce wygrała Czarnogóra, która pokonała Macedonię po dogrywce 70:65.
W niej więcej nerwów zachowali gracze Czarnogóry, wśród których brylował Vladimir Dasic – zdobywca 20 punktów oraz 16 zbiórek.
Gracz Lottomatiki Rzym zdominował całkowicie strefę podkoszową rywali, którzy nie mogli znaleźć na niego recepty. Dodatkowo Dasic wspierany był przez Nikolę Pekovica, który dodał po 9 punktów i tyle samo zbiórek.
Zespół Macedonii może mówić o sporym pechu, gdyż w meczu nie mógł wystąpić Todor Gechevski, który swoim doświadczeniem mógłby wspomóc swój team. Na dodatek w ostatniej akcji czwartej kwarty piąty faul zapisał na swoje konto lider drużyny – Bo McCalebb (17pkt,4zb,4as,4prz) i jego brak był aż nadto widoczny w dodatkowym czasie gry.
Punkty na wagę zwycięstwa w dogrywce zdobył wspomniany wcześniej Dasic, który przy stanie 67:65 popisał się efektowną akcją po przechwycie Omara Cooka.
Grecja – Bośnia i Hercegowina 76:67
Grecy pomimo słabego początku spotkania nie dali się zaskoczyć w swoim pierwszym meczu na ME i pokonali Bosnię i Hercegowinę 76:67.
Po bardzo wyrównanym przebiegu meczu w pierwszej połowie, która zakończyła się niespodziewanym prowadzeniem graczy z Bałkanów 34:31 w trzeciej kwarcie nastąpił przełom w grze Greków.
Osłabiona brakiem kilku gwiazd ekipa „Hellas” wygrała tę partię 24:15 wychodząc na spokojne i kontrolowane prowadzenie. Świetnie grą Greków kierował Nick Calathes, który uzyskał tego dnia 13 punktów oraz 7 zbiórek. Z dobrej strony pokazał się również Kosta Koufos, którego dorobek to 10 punktów i 10 zbiórek. Zbiórki były kluczem do zwycięstwa niebiesko-białych którzy w tym elemencie okazali się lepsi w stosunku 41:31. W ekipie z BiH zawiódł oczekiwania Mirza Teletovic, który zakończył mecz z dorobkiem zaledwie 6 punktów i 3 zbiórek przy fatalnej skuteczności z gry (2/11, 0/9 za trzy).
Bośniacy próbowali nawiązać jeszcze walkę na początku ostatniej odsłony po rzucie Domercanta (54:65), jednak szybka odpowiedź Calthesa w akcji 2+1 oraz dwie celne trójki świetnego Zisisa i Papanikolau dały bezpieczne prowadzenie Grecji 66:56, która od tego momentu przejęła już pełną kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie.
Sporo musieli się napocić reprezentanci Chorwacji aby pokonać dzisiaj teoretycznie najsłabszy zespół grupy C.
I możliwe, że doszłoby do sporej sensacji, gdyby nie fantastyczna skuteczność ich lidera – Bojana Bogdanovica. 22 letni zawodnik, który w ostatnim drafcie został wybrany przez Miami Heat był najjaśniejszą postacią dzisiejszego meczu notując na swoim koncie 27 punktów (9/13 z gry, 6×3) i dodając jeszcze 7 zbiórek oraz dwie asysty. Finowie postawili bardzo twarde warunki swoim faworyzowanym rywalom. Gracze z Kraju Tysiąca Jezior po pierwszej połowie niespodziewanie prowadzili 43:41. Bardzo dobrze w tym okresie grał Koponen, który mecz zakończył z dorobkiem 14 „oczek” i sześciu zbiórek.
Po zmianie stron inicjatywę chwilowo przejęli Chorwaci, którzy wyszli na prowadzenie 60:52, jednak Koponen nie pozwolił oddalić się rywalom i zmniejszył różnicę punktową. Potem ze snu przebudzili się naturalizowani Shawn Huff i Gerald Lee, za sprawą których Finowie jeszcze na dwie minuty przed końcem przegrywali zaledwie jednym punktem. Wtedy to przypomniał o sobie kolejną celna trójką Bogdanovic i Chorwaci mogli na chwilę odetchnąć. Kiedy na 11 sekund przed końcem Lee zmniejszył stratę do 79:82 Finowie ratowali się faulami, jednak Marko Popovic nie pomylił się z linii rzutów wolnych i Chorwacja ostatecznie odniosła wymęczone zwycięstwo 84:79.
Sam nie wiem, chciałem napisać, że Finowie mnie pozytywnie zaskoczyli, ale może jednak to Chorwaci zaskoczyli negatywnie? 20 strat z przeciętnym, jeśli nie słabym rywalem dobrze nie wróży
Mnie mocno rozczarował Teletović. Mam nadzieję ,że się odbuduje w następnym meczu. Bośnia miała być dla mnie czarnym koniem Mistrzostw. Obym się nie mylił;-)