W swoim drugim meczu podczas odbywającego się na Litwie Eurobasketu polska reprezentacja przegrała bardzo wyraźnie z gospodarzami 77-97.
Polska (0-2) | 20 | 18 | 14 | 25 | 77 |
Litwa (2-0) | 25 | 28 | 23 | 21 | 97 |
Po minimalnej porażce we wczorajszym meczu z Hiszpanią, nasi koszykarze przystępowali do spotkania z gospodarzami imprezy bardzo zmotywowani. Trener Ales Pipan zdecydował się wystawić dokładnie taką samą pierwszą piątkę jak w środę. Od początku na parkiet wyszli Łukasz Koszarek, Dardan Berisha, Thomas Kelati, Szymon Szewczyk i Adam Hrycaniuk.
Polacy rozpoczęli mecz pewni siebie i dzięki dwóm indywidualnym akcjom Kelatiego i Hrycaniuka prowadzili 4-2. Od początku twardo i zdecydowanie lepiej niż z Hiszpanami bronili dzięki czemu Szewczyk dwukrotnie wymusił błąd kroków Litwinów.
Wystarczyła jednak chwila dekoncentracji i po celnym rzucie za trzy Mantasa Kalnietisa (19 pkt., 6 zb., 6 ast.) miejscowi objęli prowadzenie 9-8. Z każdą akcją Litwinów nasza defensywa miała coraz więcej luk. Brakowało zastawienia tablicy i dlatego po siedmiu minutach na naszym koncie była tylko jedna zebrana piłka przy dziesięciu rywali. Podobnie jak we wcześniejszym meczu podopieczni Pipana zbyt często faulowali co skutkowało kolejnymi rzutami wolnymi Litwinów.
Świetną partię w pierwszej kwarcie rozgrywał Kalnietis, zdobywając 10 z pierwszych 15 punktów dla naszych wschodnich sąsiadów. W końcówce Litwini zanotowali run 9-0 zakończony celnym rzutem za trzy Sarunasa Jasikeviciusa (8 pkt., 4 ast.)kiedy nie doskoczył do niego Robert Skibniewski. Z drugiej strony parkietu popularny „Skiba” trafił dwa ważne rzuty i po pierwszej ćwiartce gospodarze prowadzili 25-20.
Druga odsłona w wykonaniu Polaków była równie słaba jak w spotkaniu przeciwko Hiszpanii. Co prawda trafienie Hrycaniuka (5 pkt., 2 zb., 2 ast.) zmniejszyło straty do trzech oczek (22-25), ale zespół litewski grał bardzo skutecznie. Polacy nie potrafili sobie poradzić z szybką, kombinacyjną grą gospodarzy. Nasz zespół w obronie gubił się na pick&rollach. W taki sposób dziesięć punktów z rzędu zdobył Dariusz Songaila (14 pkt., 3 zb.), a w sumie rywale trafili dziesięć kolejnych rzutów i wyszli na wysokie prowadzenie 45-30.
Polska reprezentacja nie miała pomysłu jak przeciwstawić się obronie litewskiej. Wysocy gracze wychodzili na obwód do pick&rolli, ale kończyło się zazwyczaj na indywidualnych akcjach Koszarka (6 pkt., 4 ast., 2-8 FG) lub Kelatiego (16 pkt., 4 zb., 6-14 FG). Litwini świetnie przekazywali krycie i właściwie uniemożliwiali nam rozgrywanie najłatwiejszych dwójkowych akcji.
Do przerwy gospodarze zebrali 21 piłek przy tylko 10 Polaków i prowadzili 53-38.
Siedem pierwszych punktów po trafieniach Kelatiego i Szewczyka (10 pkt., 1 zb.) należało do gości. Po zmniejszeniu przewagi Polacy nie wykorzystali szansy na zbliżenie się do Litwinów, którzy natychmiast odpowiedzieli trzema celnymi rzutami po błędach naszych obrońców i sytuacja wróciła do stanu wyjściowego (45-60).
W tym momencie „Biało-czerwoni” jednak zupełnie się pogubili i po kolejnym trzypunktowym trafieniu Jasikeviciusa przewaga sięgnęła już 21 oczek (68-47).
Od połowy trzeciej kwarty to spotkanie to był już typowy blowout. Po Polakach widać było brak wiary w odrobienie strat, a Kestutis Kemzura wprowadzał do gry kolejnych rezerwowych, którzy stopniowo powiększali nawet przewagę i po 20 minutach było już 76-52.
W ostatniej kwarcie łatwe punkty, właściwie bez polskiej obrony dorzucali Kalnietis i Tomas Delininkaitis (7 pkt., 4 ast., 3 zb.). Po trójce tego pierwszego było już 86-56. Do końca spotkania dowodzeni przez Łukasza Koszarka nasi rezerwowi starali się jak najbardziej zmniejszyć rozmiary porażki, aby wyjść z twarzą z tego pojedynku.
Zdenerwowany bierną momentami postawą w obronie swoich podopiecznych trener Kemzura mimo wysokiego prowadzenie dwa razy prosił o czas żeby zmobilizować jeszcze Martynasa Pociusa (10 pkt., 4 ast., 3 zb.) i spółkę. Gospodarze dążyli do zdobycia 100 punktów co nie udało się jeszcze żadnej ekipie na tegorocznym Eurobaskecie. Kibicom zgromadzonym w Cido Arenie nie było jednak dane cieszyć się z „setki” ponieważ ich ulubieńcy w ostatnich dwóch minutach grali już zbyt rozluźnieni. W jednej z ostatnich akcji świetnym alley-oopem popisał się duet Kalnietis – Jonas Valanciunas (7 pkt., 2 zb., 5 str., 5 fl.).
Polacy fatalnie zagrali w obronie. Nie potrafili bronić ani pick&rolli, ani akcji pick&pop. 19 zebranych przez nasza kadrę piłek to prawdopodobnie jakiś niechlubny rekord, a najśmieszniejsze jest to, że aż 10 z nich padło naszym łupem na atakowanej desce. Litwini zanotowali aż 41 zbiórek i asystowali aż 24 razy przy 36 celnych rzutach.
Nasi rywale trafili aż 69.2% rzutów z gry (36-52) przy 40.8% Polaków. Gospodarze potrafili wygrać tak wyraźnie mimo aż 19 strat (tylko 6 Polaków).
Jonas Valanciunas mnie bardzo w tym meczu zaskoczył swoją słabą postawą.
Litwini zdecydowanie poza zasięgiem, nie było szans.
Przegraliśmy pod koszem,brakiem godnych rywali dla litewskich wież.Statystyka zbiórek i drugich szans dla gospodarzy byla przytłaczająca.Zawodzi po obu stronach parkietu Berisha,a lepsze wrażenie robi Pamuła.
Litwa miała koncentrację i skupienie od początku,rzut też im siedział niemiłosiernie.
Uwaga o czym nie napisał Piotr,gramy słabo bez piłki; bez ścięć,ucieczek za plecy,dwojkowych akcji z zasłoną.Brakuje tego nawyku,ktory mają nasi rywale.
Na koniec powiem,nie było aż tak źle i zemsta mogła być większą.jutro pierwszy nasz 1st win.I believe!!
pękliśmy w trzeciej kwarcie, w czwartej się pozbieraliśmy. Było słabo, ale jednak graliśmy jak drużyna, słabo (może lepiej powiedzieć przeciętnie, bo jednak starań było dużo), ale jednak jako druzyna, graliśmy i przegralismy. Grał cały zespół. Rzeczywiście bardzo brakowało ruchu w ataku (kelati czasami nie miał do kogo podać…, nie wiem dlaczego, czy Litwini byli szybsi) oraz jeszcze bardziej zbiórek (są dobrzy, solidność Litwinów jest mistrzowska).
Valanciunas dużo pracy przed nim, jest szybki, ale w obronie przeciętny.
Litwini grają zespołowo, ale jakoś nie widzę w nich mistrza tej imprezy, mogą grać w 1/2 finału, w zależności od tego na kogo trafią w ćwierćfinale.
Teraz POrtugalia, trzeba ich pokonać. Sprawdziliśmy wszystkich graczy, to jest kapitał, na Portugalczyków powinno wystarczyć
Nie widzialem jeszcze żadnej innej drużyny, która by tak się męczyła przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy. Wszyscy to widzą dlatego jest taki pressing na naszej połowie.
Hrycaniuk grał okropnie i pudłował dziecinnie proste rzuty.
Koszmarna obrona, koszmarny rebounding – tym się przecież wygrywa spotkania.
Wynik jeszcze jeszcze ale chyba tylko dlatego ze Litwini odpuscili troche w czwartej cwiartce. Trzecia czesc to katastrofa, kopara mi opadala bo Litwinom kazdy rzut wchodzil (za 3 i z poldystansu). Dobra zmiana i niezla gra Pamuły i Wiśniewskiego. W ataku strasznie niemrawo, bez ruchu, kelati i koszarek tylko klepali i nic sie nie dzialo. Piach i tyle, dzis bedzie lepiej!