Sroga, litewska lekcja.
Jeśli ktoś liczył na polską wygraną z gospodarzami turnieju to mocno się rozczarował lub był hurra-optymistą po wczorajszym ’meczu na styku’ z Hiszpanią. Od początku polsko-litewskiej potyczki nasi wschodni sąsiedzi ruszyli do szturmu, szanując naszych za wczorajszy występ przeciwko aktualnym Mistrzom Europy, a tym samym zdążając do rewanżu za przegrany Eurobasket w Polsce. Po polskich graczach było widać zmęczenie z wczorajszego boju i w nawiązaniu do niego, naszą bolączką przez większość pierwszej odsłony było widoczne spóźnianie się w obronie graczy niemal w każdej akcji w ataku naszych rywali. Zwłaszcza na pick’n’rollu uciekali nam Litwini w dość łatwy sposób. Dziewięć z rzędu punktów w drugiej połowie pierwszej kwarty, zbudowały bezpieczną przewagę przeciwników, której nasi nie byli w stanie zniwelować.
Sytuację próbował zmianami ratować trener Ales Pipan, jednak dziś wyraźnie zabrakło mu wartościowych, podkoszowych centymetrów w osobie MG13. Litwini skarcili nas dobitnie w walce na tablicach. Centrzy i silni skrzydłowi utytułowanego rywala robili wyraźną różnicę po obu stronach parkietu, wyrywając masę piłek wypadających z kosza. 41:19 w tym elemencie gry nie mogło przynieść nic dobrego. Songalia, Lawrynowicz i Javtokas dostawali zbyt wiele drugich szans.
Walczyli i starali się jak mogli – Adam Hrycaniuk (słabe 2/9 z gry po całkiem ciekawych manewrach i dobrym zwodzeniu rywali), Adam Łapeta (najlepszy zbierający naszej ekipy – 6 piłek – jednak niezwykle ’usztywniony’ w ataku) czy Paweł Leończyk (0/3 z gry i ledwie jedna zbiórka pozostawiają mocny niedosyt). Zabrakło też desek Szymona Szewczyka (10pkt) – a ledwie jedna to stanowczo za mało na wysokim europejskim poziomie. Błędem by też było obarczanie winą za porażkę wyłącznie podkoszowych bo elementem decydującym o złapaniu niczyjej piłki jest zastawienie gracza (o tym nasze dwójki i trójki dziś wyraźnie zapominały).
W dodatku nasza obrona na obwodzie nie stanowiła żadnej przeszkody dla dysponowanych fantastycznie przeciwników. 100% skuteczności zaprezentowali obrońcy – Kaukenas i Kalnietis (odpowiednio 11 i 19 pkt). Ledwie po razie pomylili się z gry Valanciunas, Jasaitis, Pocius i Jasikevicius (co ciekawe każdy 3/4 z gry , a ten pierwszy wcale nie imponował). Litwa ukończyła spotkanie na rewelacyjnej skuteczności 78, 4 % za dwa i 46,7 % za trzy. Nasi zaliczyli tylko 43,8 % z dystansu oraz 34,8 % zza łuku. Najskuteczniejszym i jedynym dorównującym grą podopiecznym Kestutisa Kemzury okazał się Thomas Kelati (16pkt).
Polska (0-2) | 20 | 18 | 14 | 25 | 77 |
Litwa (2-0) | 25 | 28 | 23 | 21 | 97 |
Naturalizowany Amerykanin tchnął w nasze serca odrobinę nadziei i wiary na lepszą trzecią kwartę. Ambitnie walczący Polacy wymusili trzy straty rywala, a trafienia gracza Chimek Moskwa pozwoliły na zniwelowanie strat do 8 oczek.
Niestety naszą bolączką w ataku okazała/okazuje się gra bez piłki i to obok defensywy oraz braku zbiórek jest trzecim elementem do poprawy dla trenera Pipana przed jutrzejszym meczem z Portugalią. Nasi zbyt często zostają w bezruchu (również widzieliśmy to w meczu z Hiszpanią) patrząc na indywidualne akcje Koszarka (dziś słabo wyregulowany celownik i 2/8) czy próby penetracji Kelatiego. Brakuje prostych elementów gry bez piłki jak zbiegnięcie, ucieczka za plecy rywala oraz zasłona dla gracza po stronie słabej. Te zapomniane rzeczy wpływają na tempo naszych akcji, ułatwiając grę obronną rywalom.
Pointując: wysoka porażka z gospodarzami była wg mnie nieunikniona po wyrównanym meczu z Hiszpanią, a można było pójść o zakład, że miejscowi nas nie zlekceważą. Z przebiegu gry wydawało się, iż kwestią czasu będzie osiągnięcie przez Litwę różnicy nawet 30 oczek. Nic takiego nie miało miejsca bo rezerwowi w osobach Wiśniewskiego oraz Pamuły pokazali charakter (była możliwość nawet na zejście poniżej 20 punktów). Miejmy nadzieję, że porzekadło ’do trzech razy sztuka’ jutro się sprawdzi, a po spotkaniu z Portugalią odnotowujemy pierwszą, jakże potrzebną, wygraną.
Mały rzut oka na pozostałe spotkania:
Wielka Brytania (0-2) | 10 | 16 | 17 | 18 | 61 |
Turcja (2-0) | 22 | 22 | 20 | 26 | 90 |
Przed polsko-litewskim pojedynkiem byliśmy świadkami konfrontacji angielsko-tureckiej. Niestety dla oglądających relację (choćby w TVP Sport) wynik i różnicę klas potwierdziła już pierwsza kwarta. W niej gracze znad Bosforu wypracowali sobie 12 oczek zaliczki, pozwalając rywalom tylko na 10 punktów. Wczorajsi bohaterowie meczu z Litwą: Freeland-Reinking-Clark rzucili tylko i w sumie 13 pkt. Na nic zdały się też indywidualne próby Luola Denga (22pkt). Spotkanie rozpoczęło się od czterech celnych trójek ze strony tureckiej, a dwie z nich wpakował do kosza rywali Omer Onan.
Po drugiej stronie również imponował naturalizowany Słoweniec – Emir Preldzić. 24-latek, który z powodzeniem występuje na pozycjach od dwa do cztery (mimo wzrostu 205 cm) zanotował 15pkt/6as/4zb prowadząc swój team do wygranej numer 2. Preldzić zagrał łącznie 15 minut! Turcy podobnie jak Litwini zanotowali wysoką – 61% skuteczność z gry. Trener turecki oszczędzał swoich zawodników min. Ilyasovę (4pkt i 1zb) na jutrzejszą konfrontację z Litwą.
Wielka Brytania: Deng 22, Johnson 10, Freeland 7, Reinking 6, Van Oostrum 4, Boateng 4, Lenzly 3, Sullivan 3, Adegboye 2.
Turcja: Preldzić 15, Onan 14, Savas 12, Kanter 11, Turkoglu 7, Asik 7, Akyol 6, Tunceri 5, Arslan 5, Ilyasova 4, Guler 2, Turkylimaz 2.
Portugalia (0-2) | 16 | 20 | 16 | 21 | 73 |
Hiszpania (2-0) | 26 | 27 | 24 | 10 | 87 |
Na dzień dobry w naszej grupie obserwowaliśmy derby półwyspu Iberyjskiego, w którym wynik był sprawą otwartą wyłącznie do połowy drugiej odsłony. Wówczas zawodnicy Sergio Scariolo ograli Portugalczyków 20-12, schodząc na przerwę z 17-punktową zaliczką. Znów jak w spotkaniu z Polską błyszczał Pau Gasol (spudłował trzy rzuty, notując 20 oczek). Dzielnie swojego kolegę z czasów wspólnej gry dla Grizzlies wspierał Juan Navarro (17pkt). Jutro naszych pierwszych rywali czeka konfrontacja z Brytyjczykami. My zaś czekamy na zmęczoną Portugalię, wśród których trzeba uważać na parę Tavares-Miranda (łącznie 30 punktów).
Portugalia: Tavares 17, Miranda 13, Andrade 11, Santos 9, Evora 6, Goncalves 6, Fonseca 4, Costa 3, Minhava 2, da Silva 2.
Hiszpania: P. Gasol 20, Navarro 17, Reyes 10, M. Gasol 10, Fernandez 9, Calderon 7, Rubio 5, Ibaka 4, Sada 2, Llull 2, San Emeterio 1, Claver 0.