Wystarczy spojrzeć na przywitanie jakie zgotowali Corey’owi Maggette. Ok – gracz Charlotte Bobcats potrafi wykręcać niezłe statystyki (średnio na parkietach NBA 16.2 ppg i 4.9 rpg), ale nie jest ani specjalnie efektowny ani medialny. Specjalizuje się głównie w wymuszaniu fauli i zatrzymywaniu gry swojego zespołu w ataku, czyli byciem tzw. black hole. Kibicom PAOKu to nie przeszkadza. Tak kochają swój zespół, że tłumnie zebrali się by przywitać nowego idola.
Ciekawy jestem czy jest w ogóle możliwa taka sytuacja w Polsce. Tzn. powiedzmy do Zgorzelca przechodzi Jamal Crawford – myślicie że dobry gracz z NBA byłby w stanie napędzić koniunkturę? Czy pozycja lokalnej koszykówki jest już długofalowo zdegradowana za piłką nożną, siatkówką, żużlem czy nawet piłką ręczną?
kibice Legii tak samo witali ostatnio piłkarzy po wygranej ze Spartakiem:)
W piłce nożnej nawet u nas nie byłoby to czymś szczególny. Ale w ligowej koszykówce – powiedzmy Asseco eliminuje CSKA w Eurolidze i myślisz że lotnisko byłoby pełne? :)
taaaaaaaaaaaa:P Zresztą od wczoraj Asseco to już nie ma chyba nawet swoich kibiców;)