Pierwsza faza Mistrzostw Ameryki dobiegła końca. Jedyną niepokonaną ekipą pozostają gospodarze, którzy wczoraj pokonali Panamę. Przed Argentyńczykami rywalizacja o półfinał w dużej grupie złożonej z 8 zespołów. Z turniejem żegnają się Paragwaj i Kuba.
Grupa A:
Wenezuela – Kanada (103-98)
Oby dwa zespoły przystępowały do spotkania będąc spokojne o awans do drugiej fazy turnieju. Zwycięstwo mogło jednak okazać się bardzo istotne bowiem rezultat ten zostanie przeniesiony także do fazy ćwierćfinałowej. Mecz był bardzo zacięty od samego początku. Jedni jak i drudzy wiedzieli, że jeśli chcą mieć jakiekolwiek szanse na półfinał muszą zwyciężyć. Żaden z zespołów nie potrafił wyrobić sobie bezpiecznej przewagi. Dobrze zaczął lider Wenezuelczyków – Vasquez, który w całym meczu rzucił 29 punktów. W drugiej kwarcie wynik cały czas utrzymywał się prawie na równi. Wenezuela prowadziła 40-38, ale wiadomym było, że nie będzie im łatwo uciec rywalom. 3 kwarta to potwierdziła. Kiedy tylko Wenezuelczycy odskoczyli na 7 punktów Kanada momentalnie odrobiła straty, a nawet wyszła na jednopunktowe prowadzenie przed decydującą częścią meczu. Na punkty rywali spod kosza drużyna z Ameryki Północnej reagowała trójkami, które świetnie wchodziły Jermaine’owi Andersonowi (28pkt/3ast). Na 41 sekund do końca Joel Anthony (9pkt/9zb) wykonywał rzuty osobiste. Trafił tylko jeden i doprowadził do stanu 84-84. Piłkę mieli Wenezuelczycy, na wejście pod kosz zdecydowal się Greivis Vasquez (29pkt/4ast) jednak spudłował. Po zbiórce Englisha (18pkt/3zb) pozostawało 20 sekund. Kanadyjczycy nie skorzystali z okazji, a pomylił się dobrze nam znany Denham Brown (19pkt/6zb). Oznaczało to dogrywkę. Overtime wyglądał mniej więcej tak jak i całe spotkanie, ale wszystko odmieniła trójka Cubillana (15pkt/10ast/3zb). Wenezuelczycy zdobyli 7 punktów przewagi i nie pozwolili wydrzeć sobie drugiego zwycięstwa. Na uwagę zasługuje także 28 punktów Hectora Romero.
Brazylia – Kuba (93-83)
Mecz układał się pod dyktando Brazylijczyków, którzy stopniowo wyrabiali sobie przewagę. Do przerwy wynosiła ona już 15 punktów. Fantastycznie w ekipie Kuby spisywał się podkoszowy Yoan Luis (27pkt/11zb/4ast), który miał po pierwszej połowie aż 20 punktów na koncie. Trzecia kwarta niczym nie zaskoczyła, a przewaga Brazylii powiększała się. W ostatnich 10 minutach Kubańczycy odżyli grając prawdopodobnie najlepszą swoją kwartę na tym turnieju. Na boisku szalał Yudniel Perez, który zdobył w tej części meczu 16 punktów, a całe spotkanie zakończył z dorobkiem 26. Całej przewagi oczywiście nie dało się odrobić, ale za ambicję i grę do końca Kubie należą się brawa. Najlepiej punktującym graczem Brazylii był Vitor Alves Benite – 19pkt/3zb/3ast.
Grupa B:
Urugwaj – Paragwaj (79-66)
Aby awansować Paragwaj musiałby rozgromić w tym pojedynku wyraźnie lepiej grających w Argentynie Urugwajczyków i liczyć na równie wysoką porażkę Panamy. Plan ten był jednak właściwie nierealny co później udowodnili im rywale. Pierwsza połowa był wyrównana, faworyci prowadzili tylko 3 punktami. Na tablicach dominował Esteban Batista (12pkt/16zb), który z meczu na mecz wydaje się coraz groźniejszy. W drugiej połowie Urugwaj wyraźnie odskoczył. Jedynie Zanotti (17pkt/4zb) i Martinez (18pkt/4zb/3ast) potrafili od czasu do czasu złamać defensywę przeciwnika. Urusi wchodzą więc do drugiej fazy z 2 zwycięstwami i teoretycznymi szansami na awans do półfinału.
Argentyna – Panama (90-71)
Coach Julio Lamas wreszcie dał dłużej pograć swoim gwiazdom. Poniekąd zmusili go do tego Panamczycy, którzy w 1 połowie stawiali sensacyjnie duży opór i po wygranej drugiej kwarcie prowadzili w meczu jednym punktem. Znakomicie spisywało się trio Lloreda (20pkt/3zb) – Forbes (13pkt/9zb) – Garces (19pkt/17zb). Gospodarzy najwyraźniej rozzłościła tak dobra postawa rywala, bo zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy za 2 trafił Scola (19pkt/14zb), a 2 trójki wpakował Nocioni (18pkt/4zb), który w tym okresie zdobył 10 punktów z rzędu dla swojego zespołu. Po trafieniu za 3 Ginobiliego (14pkt/8ast/3zb) coach Panamy poprosił o timeout przy stanie 53-45 na niekorzyść jego drużyny. Czas nie pomógł – Forbes pudłował kolejne rzuty, a Argentyna konsekwentnie powiększała przewagę i po 30 minutach gry wynosiła ona 13 punktów. W ostatniej kwarcie Argentyńczycy tylko dokończyli dzieła przy świetnej grze Prigioniego (17pkt/6zb/2ast) i jako jedyni przystąpią do drugiej fazy turnieju bez porażki.