Na zakończenie rywalizacji w grupie B wszystkie 6 drużyn zafundowało nam spotkania na najwyższym poziomie. Niesamowita rywalizacja Włochów w meczu o nic z Izraelem, czy piękna walka Łotwy o honorowe pożegnanie się z Eurobasketem. Na deser Francja-Serbia i pojedynek godny finału. 3 mecze zakończone 1 punktową różnicą, w tym 2 po dogrywce, a to przecież „tylko” pierwsza faza turnieju.
Izrael – Włochy (96-95)
Spotkanie rozpoczęło się od totalnie ofensywnej gry z oby dwóch stron. Był okres w 1 kwarcie kiedy do kosza wpadało kolejne 8 rzutów – w tym aż 5 trójek. Przy właściwie nieistniejącej defensywie oba zespoły szły cios za cios. Rzut Guy’a Pniniego na 20 sekund do końca dał Izraelowi jednopunktowe prowadzenie po pierwszych 10 minutach gry. Druga kwarta to koszmar Włochów. W przeciągu pierwszych pięciu minut zdobyli ledwie 3 punkty, a rywale osiągnęli już nawet 10 punktów przewagi. Ostatecznie do przerwy Włosi przegrywali 49-41. Następną część spotkania zdominowali Izraelczycy. Kiedy tylko zdarzyło im się nie trafić zbierali w ofensywie i dobijali przeciwnika. Znakomicie spisywał się Pnini, który w tamtym momencie miał 17 punktów. Wydawało się, że sfrustrowani Włosi bez szans na awans poddadzą się i 19 punktowa strata całkowicie zniechęci ich do gry. Szok! Izrael pierwsze punkty w 4 kwarcie zdobył w… 9 minucie i 44 sekundzie. Było wówczas 80-78. Błąd 5 sekund popełnił w tak ważnym momencie Gallinari. Azzurri musieli faulować. Nissim trafił 2 osobiste, Gallinari odpowiedział celną trójką (8 sekund do końca). Kolejny faul – kolejne 2 celne osobiste. Było 8 sekund i 3 punkty straty. W ostatniej chwili Bargnani trafił za 3 i doprowadził do dogrywki! Ta była równie emocjonująca. Rzut za rzut – 95:95. Najpierw strata Halperina, potem pudła Gallinariego, Bargnaniego i ponownie Gallo – wszystko to przy 2 ofensywnych zbiórkach na 2 sekundy do końca. Bargnani zaliczył faul – w takim momencie! Green zafundował kibicom mały thriller, ale ostatecznie trafił drugi rzut osobisty zostawiając rywalom tylko sekundę – niewykorzystaną. Fantastyczne widowisko, niekoniecznie fantastycznie grających na tym turnieju drużyn. Izrael zafundował nam już drugi niesamowity mecz na tej imprezie.
Izrael: Pnini (22pkt), Eliyahu (16pkt/7zb/3ast), Blu (17pkt/3zb), Halperin (10pkt/3zb/5ast), Kadir (10pkt/5zb/4ast)
Włochy: Bargnani (26pkt/11zb/3ast), Gallinari (19pkt/5zb), Mancinelli (16pkt/8zb), Belinelli (6pkt/3ast)
Niemcy – Łotwa (81-80)
Kolejny niesamowity mecz chociaż po pierwszych 5 minutach kiedy Łotwa nie potrafiła zdobyć punktów zanosiło się na blowout. Z gry trafili pierwszy raz dopiero na 3 minuty do końca kwarty – Kuksiks otworzył jak się później okazało swoje wielkie show rzutem za 3. Niemcy skutecznością także nie zachwycali i w konsekwencji mecz bardzo się wyrównał. Kolejne trójki, akcje 2+1 – tak kończyła się pierwsza połowa – 33:33. Zawodził Nowitzki – niewidoczny, nieskuteczny i do tego popełniający błędy w obronie. Janis Blums – dotychczasowy lider Łotwy pierwsze punkty zdobył dopiero w 26 minucie spotkania. Wtedy to właśnie zaczęła się powoli układać gra podopiecznych Bauermanna. Łotwa grała bardzo ambitnie i przyniosło to efekty. Szaloną pogoń zakończyli dwoma celnymi rzutami za 3 bracia Bertans i sensacyjnie Niemcy stracili prowadzenie. Łotysze nie zawodzili – zdobywali kolejne punkty, ale faule Jeromanovsa pozwalały przeciwnikom niewelować stratę. Po 2 celnych osobistych Kuksiksa – 79:75 i 26 sekund do końca. Sensacja wisiała w powietrzu, osobiście nie wierzyłem w możliwość powrotu Niemców. Szybki rzut Schaffartzika wprowadził trochę strachu w szeregi stojących przed ogromną szansą młodych chłopaków trenera Bagatskisa. Szybki faul po wznowieniu i kolejne 2 rzuty dla Rihardsa Kuksiksa. Niedoszły bohater tego meczu spudłował drugi rzut, ale nadal nikt nie rozpaczał – po prostu trzeba był obronić. Scenariusz był prawie identyczny – Schaffartzik przy piłce, chwilę pokozłował i nagle zupełnie niespodziewanie oddał rzut za 3 z dosyć trudnej pozycji – trafił i odprawił rywali z bilansem 0-5. Strelnieks jeszcze walczył, ale jego nieprzygotowana próba z dystansu z góry skazana była na niepowodzenie. Wielkie brawa za ambicję i walkę w każdym meczu z bardzo silnymi rywalami – pamiętajcie, że Łotwa to najmłodszy zespół tego turnieju.
Niemcy: Schaffartzik (11pkt/3zb/10ast), Kaman (11pkt/7zb/3blk), Pleiss (11pkt/4zb), Nowitzki (11pkt/3zb), Benzing (11pkt/2ast)
Łotwa: Kuksiksa (27pkt/6zb/3stl), Dai.Bertans (15pkt/3ast), Freimanis (13pkt/7zb), Meiers (11pkt)
Francja – Serbia (97-96)
Wielkie widowisko na zakończenie tego świetnego dnia. Francuzi na początku spotkania mieli trochę problemów z trafieniem spod kosza rywala – Serbowie wręcz odwrotnie. Nenad Krstic zaliczył 3 celne rzuty w pierwszych 5 minut, a z obwodu znakomicie trafiał Keselj. Przy stanie 17-12 timeout dla Francji. Przerwa najwidoczniej podziałała na nich pozytywnie, bo kwartę przegrali tylko 1 punktem, a rozpędzał się Tony Parker co było bardzo dobrym znakiem na resztę spotkania. Drugie 10 minut było bardzo wyrownane. Świetną zmianę dał Kevin Seraphin, który zdobył w tym czasie 8 punktów. Na sam koniec Teodosic wymusił faul przy rzucie za 3 i wykorzystał wszystkie wolne. Francuzi do przerwy prowadzili dwoma punktami. W drugiej połowie Trójkolorowi próbowali uwolnić się od przeciwnika, ale przy stanie 52-44 Serbia zaliczyła run 13-0 i skutki były zupełnie odwrotne niż oczekiwane. Imponował Keselj – dołożył do swojego dorobku 2 trójki i miał wówczas 17 punktów. Na koniec buzzerem ukąsił Rasic – rezerwowy w tej kwarcie zapisał na swoje konto 8 oczek. Decydujące 10 minut zapowiadało się niezwykle emocjonująco. Dwie proste straty Macvana i Teodosica wykorzystali Diaw i Batum. Przy remisowym wyniku do gry włączyli się liderzy obu zespołów. Zarówno Parker jak i Teodosic wymuszali kolejne faule i prawie nie mylili się z linii. Francja grała o wiele lepiej w defensywie, ani Keselj, ani Rasic nie mogli trafić za 3 i w tej kwarcie już tego nie dokonali. Pod koniec mieliśmy dużo fauli, a z boiska wyleciał Teodosic za 5. Do tego niesportowy. Francuzi dostali 2 rzuty osobiste i posiadanie. Batum pomylił się z linii dwukrotnie, a Diaw spudłował rzut na 24 sekundy do końca. Serbia z 2 punktami straty nie ryzykowała rzutu za 3. Batum przewinił po raz 3 i na linię powędrował Krstic. Doświadczony podkoszowy wykorzystał szansę, a Parker nie trafił ostatniego rzutu co oznaczało dogrywkę. A w niej szalona walka. Serbowie już bez Teodosica radzili sobie bardzo dobrze. Po rzucie za 3 Keselja prowadzili jednym punktem. Ten sam gracz sfaulował na 19 sekund do końca Tony’ego Parkera. Playmaker Spurs trafił 2 rzuty osobiste i było jasne, że losy tego meczu pozostaną w dłoniach graczy z Bałkanów. Odpowiedzialność wziął na siebie Savanovic jednak na sekundę do końca nie trafił. Francja wychodzi z grupy niepokonana.
Francja: Parker (24pkt/6stl), Batum (18pkt/5zb/4stl), Noah (14pkt/9zb/3ast), Diaw (15pkt/5zb/5ast), Seraphin (11pkt/4zb/2blk)
Serbia: Keselj (25pkt), Krstic (22pkt/4ast), Teodosic (11pkt/7ast), Rasic (11pkt)
Parker MVP pierwszej rundy. No doubts!
Masakra jak Dusko mógł tego nie trafić. Masa miejsca, max 3 metry od kosza, żal… :(