Milos Teodosic notował średnio 10.6 pkt., 7.6 ast i 4.4 zb. w ciągu 26 minut na parkiecie podczas pierwszych pięciu meczów na litewskim Eurobaskecie. Serbia wygrała cztery pierwsze mecze i poległa dopiero w ostatnim przeciwko Francji po fatalnym pudle Dusko Savanovica. Te wyniki pretendują go do miana jednego z najlepszych graczy pierwszej fazy grupowej. Mnie zaskoczyło jednak coś innego. Teodosic trafił w tych spotkaniach zaledwie 15 z 52 rzutów z gry. Jak na tak dobrego gracza 28.8% to fatalna statystyka. Zza łuku prezentuje się jeszcze gorzej – 7 trafionych na 30.
Dla przykładu przeanalizowałem jego skuteczność z kilku innych rozgrywek.
Eurobasket 2009: 38-78 FG (48.7%), 19-43 3P FG (44.2%)
Euroliga 2009/10: 48.9% FG, 42.6% 3P FG
Mistrzostwa Świata 2010: 30-68 FG (44.1%), 15-46 3P FG (32.6%)
Euroliga 2010/2011: 32.7% FG, 29% 3P FG
Liga grecka 2010/11: 57.8% FG, 37% 3P FG
Zastanawiające jest to, że tylko podczas tegorocznego Eurobasketu i w poprzednim sezonie Euroligi skuteczność z gry Serba spadała poniżej granicy 40%. Jeśli popatrzymy na to, że w Final Four Euroligi w 2011 zabrakło Olympiacosu, w którym grał Teodosic, nie wróży to najlepiej reprezentacji Serbii na Litwie. Zazwyczaj kiedy Milos trafiał na wyższej skuteczności jego kadra lub klub odnosił sukcesy. W tym roku może być gorzej, o ile nowy rozgrywający CSKA Moskwa nie poprawi swojego rzutu.
Teodosic często rzucał w sytuacjach kiedy zostawało dużo sekund, ale pod koszem był ktoś dobrze ustawiony do zbiórki. Może takie są założenia i stąd słaba skuteczność kiedy rzuty nie są przygotowane.