Wicemistrzowie świata dosłownie przed chwilą pożegnali się z Mistrzostwami Europy. To, co nie udało się przed niespełna tygodniem, dziś udało się Serbii która pokonała Turków po zaciętym boju 68:67.
Mecz lepiej zaczęli Serbowie, którzy po pierwszej połowie prowadzili 35:27. Turcy wyszli jednak zmobilizowani na drugą część meczu, dzięki czemu szybko odrobili straty trzymając wynik cały czas na styku.
Ostatecznie lepiej końcówkę i grę nerwów wytrzymali Serbowie, którzy mieli w składzie Milosa Teodosica. Zawodnik CSKA Moskwa był prawdziwym liderem swojej drużyny doskonale kierując poczynaniami swoich partnerów, a w decydujących fragmentach gry kapitalnie ich dostrzegając na dogodnych pozycjach, jak np. świetnie podając pod sam kosz Dusko Savanovicovi przy stanie 64:61 dla Serbii. Sam też wytrzymał próbę nerwów stając na linii rzutów wolnych, skąd trafił oba osobiste wyprowadzając swój team na prowadzenie 68:63 na 57 sekund przed końcem meczu.
Niewiele jednak brakowało, by jego ostatnia akcja w ataku stała się przyczyną porażki, gdyż przy stanie 68:67 Serbowie nie mogli znaleźć sposobu na rozegranie piłki w ataku i Teodosic zdecydował się na rzut z dystansu, który okaza się niecelny. Na szczęście dwie kolejne próby Turków także nie potrafiły zmienić wyniku spotkania już do jego końca. Najpierw zablokowany został Onan, by po wzniowieniu gry zza linii pomylił się Ilyasova.
Turcy sami są sobie winni porażki, gdyż katastrofalnie wykonywali rzuty wolne, trafiając ledow 16 na 29 prób. Zawiedli także rzucając zza łuku – 3/17.
Serbia – Turcja 68:67 (18:11, 17:16, 21:26, 12:14)
Teodosic 20(8zb,5as), Savanovic 14, Tepic 12(8zb) – Kanter i Onan po 11, Ilyasova 10(7zb)
ach te wolne..Ilyasova był cieniem siebie z polskiego E-basketu