Sezon 2010/2011 Indiana Pacers bez wątpienia może uznać za udany. Pierwszy od 2006 roku udział w fazie Playoff młodego zespołu Franka Vogela jest dla tej organizacji rezultatem, który daje nadzieję na lepsze jutro. Zwłaszcza kiedy uwzględnimy w składzie na „nadchodzący” sezon George’a Hilla i być może Davida Westa.
Most Valuable Player:
Danny Granger – choć nie utrzymał się w stałym gronie All Starów po występie w 2009 roku nadal jest gdzieś niedaleko tego poziomu. Po tym jak 2 lata temu rzucał niecałe 26 punktów na mecz dzisiejsze 20 można uznać za regres. Z drugiej strony drużyna awansowała wreszcie do playoff do czego Granger w bardzo dużym stopniu się przyczynił. Niedawno myśleliśmy o tym czy opłaca mu się zostać w Indianapolis utrzymując pozycję lidera, czy poszukać szczęścia w mocniejszym zespole troszkę ograniczając swoją rolę. Dzisiaj wiemy, że do Pacers dojdzie Hill i trwają poszukiwania Power Forwarda. Być może przy takim wsparciu 17 numer draftu 2005 zacznie w lidze odgrywać większą rolę.
Na plus:
Roy Hibbert – z sezonu na sezon przebija się w górę hierarchii centrów i myślę, że ten 24 letni chłopak może niedługo stać się topowym graczem na tej pozycji. Dlaczego? Widać, że zdecydowanie dojrzał jako zawodnik. Coraz lepiej wykorzystuje swoje świetne warunki na tablicach i w ofensywie. W serii z Bulls, która była dla niego debiutem w playoffs miał spore problemy z faulami jednak kiedy nie musiał grać na limice stanowił dla Joakima Noah duże zagrożenie. Nie sądzę by jego talent nagle eksplodował, a średnie skoczyły o 10 punktów i 5 zbiórek w górę jednak warto na niego zwracać uwagę, bo obok Grangera jest w drużynie Pacers najpewniejszym i jednym z najbardziej przyszłościowych punktów.
Na minus:
TJ Ford – akademicka gwiazd sprzed lat, teraz ginie gdzieś w cieniu Darrena Collisona, czy choćby AJ Price’a. Najgorszy sezon w karierze choć trochę usprawiedliwiony kontuzjami zakończył ze średnimi 5,4 punktu (FG 39% w tym 19% za 3) i 3,4 asysty. Przypomnijmy sobie, że jeszcze 2 lata temu rzucił przeciwko Knicks 36 punktów, a w 2007 roku w barwach Raptors notował średnio 14 punktów i 8 asyst.
Most Improved Player:
Tyler Hansbrough – długo się zastanawiałem, ale ostatecznie mój wybór padł właśnie na 25 latka. Gdyby nie fatalny początek sezonu kiedy absolwent UNC grywał ogony i rzadko kiedy rzucał więcej niż 5 punktów jego statystyki mogłby być zdecydowanie wyższe niż 11pkt/5zb. Być może niektórzy z was pamiętają jego świetną marcową serię w tym 30 oczek rzucone przeciwko Knicks. Bardzo ważny aspekt to poprawa skuteczności. Zeszłoroczne 36% to wynik tragiczny, na szczęście w tym roku Tyler podciągnął się o całe 10%. Problem ten powrócił jeszcze w serii z Bulls. Wówczas po 1 meczu, w którym gracz Pacers grał naładowany pozytywną energią (22 punkty, 10/19 z gry) przyszła pora na zdecydowane obniżenie lotów i popisy na poziomie 2-12, czy 3-12 FG… Teraz kiedy mówi się o pozycji nr 4 jako największej dziurze Pacersm młodemu podkoszowemu może pojawić się spora konkurencja.
Rookie of the Year:
Paul George – sezon dla chłopaka z Fresno State rozpoczął się niezbyt udanie. 8 rozegranych spotkań,w których prezentował się przeciętnie i kontuzja, która wyłączyła go z gry na miesiąc. Nikt nie przewidywał wówczas, że ten rookie kilka miesięcy później będzie starterem Franka Vogela w playoffach. George zaczął zaliczać niezłe występy pod koniec stycznia i na początku lutego. Zbiegło się to z kryzysemw Indianapolis, po którym Jim O’Brien stracił posadę coacha. Młody zawodnik zaliczył wtedy 11 występów z +10 punktami na koncie. Marzec nie był dla niego tak udany choć powierzono mu rolę startera. Zdarzało mu się grywać powyzej 30 minut, ale poza spotkaniem z Bostonem (15pkt/7zb) zdecydowanie rozczarowywał. Dopiero 6 kwietnia wystrzelił w meczu z Wizards w 26 minut notując swój career-high 23 punkty, 6 zbiórek oraz 4 asysty. W serii z Bulls startował we wszystkich spotkaniach. Sezon na poziomie 7,8 pkt (o 0,3 więcej niż Danny Granger w 1 roku gry), 3,7 zbiórek zaowocował wyróżnieniem w drugim zespole All-Rookie.
Coach:
Frank Vogel – prawdopodobnie trenerskie objawienie roku. Przejął zespół pod koniec stycznia i zupełnie niespodziewanie wprowadził go do fazy playoff. Ciężko było sobie wyobrazić by po tak udanej przygodzie Pacers pożegnali się z nim i 6 lipca Vogel złożył podpis pod nowym kontraktem. Za jego panowania drużyna z Indianapolis zanotowała bilans 20-18.
Podsumowanie:
Po kiepskim początku, jeszcze pod wodzą Jima O’Briena wydawało się, że wraz z początkiem kwietnia rozjadą się po domach by odpoczywać przed nadchodzącym lockoutem. 6 porażek z rzędu, zmiana trenera i nagle okazało się, że ta drużyna posiada potencjał notując 8 zwycięstw w 10 kolejnych spotkaniach. Pacers szybko wyskoczyli na granicę gwarantującą miejsce w dalszej fazie rozgrywek i stoczyli dzielny bój z najlepszym zespołem RS – Chicago Bulls. Warto zwrócić uwagę na to, że ekipa z Indianapolis to młody, perspektywiczny zespół. W starting lineup na Byki najstarszym graczem był przecież 27 letni Danny Granger. Jaka przyszłość czeka ten team? Wspominałem już o George’u Hillu, który na obwodzie wprowadzi bardzo dużo ruchu i ma szansę rozwinąć się w bardzo dobrego guarda dostając sporo minut w układance Vogela. Zbyt szybko nie dowiemy się co zrobią z pozycją Power Forwarda i czy David West faktycznie mógłby zasilić ten zespół. Jeśli tak się stanie Pacers rozpoczną sezon jako murowany kandydat do playoffs – przynajmniej według mnie.