Autor: Mateusz Trybulec (Wysoko nad obręczą)
W czwartej części teorii spiskowych w NBA zrobimy wielki skok w czasie. Z Finałów Konferencji Zachodniej 1993 roku przenosimy się do nowego millennium i zajmiemy się inną rywalizacją, która miała wyłonić drugiego finalistę – tym razem na Wschodzie. W tym artykule poznacie mroczną stronę serii Philadelphia 76ers i Milwaukee Bucks.
Część fanów NBA może stwierdzić, że skoczyłem za daleko – zdaniem wielu, sędziowie świadomie wpłynęli na wynik Półfinałów Konferencji Wschodniej w 1994 roku (słynny faul Pippena w ostatnich sekundach spotkania numer 5) i Finałów 1998 roku (przyzwolenie na twardą grę Dennisa Rodmana i brak gwizdka przy zwycięskim rzucie Jordana w spotkaniu numer 6). Nie będę zajmował się tymi meczami, bo uważam, że doszukiwanie się w nich manipulacji jest przysłowiowym robieniem z igły wideł. Faul odgwizdany na Scottiem był fatalny, ale była to tylko błąd – jak się okazało, katastrofalny w skutkach dla Chicago Bulls, ale mimo wszystko błąd. Jeśli chodzi o ostatnich mistrzowskich Byków, to wiadomą sprawą jest, że His Airness zawsze było więcej wolno i nie powinno to nikogo dziwić. Robak grał twardo całą swoją karierę, a Listonosza nie dało się zatrzymać grając soft.
CZĘŚĆ 4: Finały Konferencji Wschodniej 2001 roku, 76ers-Bucks
Na przełomie wieku, NBA przeżywała ogromny spadek popularności związany z odejściem legendy i, najprawdopodobniej, najbardziej rozpoznawalnego sportowca na świecie – Michaela Jordana. W ligę dodatkowo uderzył lokaut, który skrócił sezon do 50 meczów rozgrywanych w morderczym tempie, co przełożyło się też na jakość widowiska. W kolejnym sezonie, atrakcyjność zawodowej koszykówki w USA niestety nadal nie wzrastała – dominowała fizyczna gra, spadła średnia zdobywanych punktów, a najsłynniejsza rywalizacja z tamtych lat, to jest pojedynki Miami Heat i New York Knicks, do dziś straszą w koszmarach wielu kibiców NBA.
Pierwszy powiew świeżości przyszedł w sezonie 2000/2001 roku. Będący dotychczas w cieniu wielkich gwiazd lat 90-tych Allen Iverson w końcu stanął w świetle reflektorów. Pod nieobecność His Airness to on przejął rolę ligowego franchise player i powoli osiedlowe boiska zaczęły się wypełniać trykotami z numerem 3. AI był fenomenem nie tylko ze względu na swoją grę, hipnotyzujące crossovery, ale także ze względu na całą otoczkę – za jego sprawą, kultura hip-hopowa wdzierała się do NBA drzwiami i oknami. Dodatkowo, rozgrywający 76ers nie grzeszył wzrostem, co sprawiało, że praktycznie każdy osiedlowy kocur mógł się z nim identyfikować i marzyć o koszykarskiej karierze.
W tamtym roku, Iverson stał się najniższym graczem, który zdobył nagrodę MVP sezonu regularnego. W końcu miał partnerów, na których mógł polegać. 76ers zostali dosłownie obsypani nagrodami – Defensive Player of the Year Award dla Dikembe Mutombo, Coach of the Year Larry Brown, 6th Man of the Year Aaron McKie. Po stosunkowo łatwym odprawieniu Indiana Pacers i siedmiomeczowym boju z Toronto Raptors, na drodze do upragnionych Finałów stanęli Milwaukee Bucks.
Koziołki były w 2001 roku bardzo wyrównaną drużyną. Nie mieli jednego franchise player, który by wyróżniał się na tle pozostałych. Gwiazdami drużyny byli Sam Cassell i Ray Allen, ale dużo im brakowało do blasku konstelacji Allena Iversona. Byli oni czymś na kształt dzisiejszych Dallas Mavericks, jeżeliby odjąć Dirka Nowitzkiego – grupa niewyróżniających się indywidualnie, solidnych zadaniowców, którzy nie zawodzą w kluczowych momentach i tworzą zgrany kolektyw jako zespół.
Trenerem Bucks był w tamtym sezonie George Karl, który ma wyjątkowego pecha, bo zawsze staje się ofiarą spisku (przypominam, że trenował też 8 lat wcześniej Seattle Supersonics, których porażkę analizowaliśmy w poprzednim artykule o teoriach spiskowych). David Stern chyba go nie znosi na równi z Markiem Cubanem.
Po czterech meczach, rywalizacja nadal czekała na rozstrzygnięcie. Obie drużyny miały po dwa zwycięstwa na swoim koncie. Mecz numer 4 padł łupem ekipy Allena Iversona, pomimo bardzo słabego występu z jego strony (skuteczność 10 na 32) i kilku dość kontrowersyjnych decyzjach sędziowskich.
Kiedy w kolejnym, szalenie istotnym dla losów serii meczu Bucks stracili ogromną przewagę wypracowaną w pierwszej połowie spotkania, Ray Allen stracił cierpliwość i oskarżył sędziów o gwizdanie pod ekipę z Filadelfii, aby liga mogła dostać swój wymarzony finał, czyli 76ers-Lakers. George Karl, pytany przez dziennikarzy o swój stosunek do tej teorii, określił ją jako summer talks (w wolnym tłumaczeniu gadki szmatki), ale przyznał, że wielu trenerów kontaktowało się z nim sugerując spiskowy przebieg wydarzeń i przywołał (analizowane już przez nas) Finały z 1993 roku, gdzie jego Seattle Supersonics przegrali przez dysproporcję w rzutach wolnych. Zarówno jeden, jak i drugi zostali przez ligę łącznie na 85 tysięcy dolarów i w kolejnych spotkaniach nie wypowiadali się już na ten temat. Nie zamilkli jednak zwolennicy teorii spiskowej.
Obejrzałem mecz numer 5 i postanowiłem wyłowić z niego wszystkie kontrowersyjne decyzje sędziowskie. Przy każdym gwizdku lub braku gwizdka napisałem, który zawodnik popełnił przewinienie, z jakiej drużyny, typ faulu oraz jak poważny był błąd sędziego według mojej trzystopniowej skali beznadziejności:
1 – Ludzki błąd, decyzja, z którą musimy się niestety pogodzić, choć była nieprawidłowa. Sędzia nie zawsze wszystko wyraźnie widzi, bywa czasem zasłonięty, nie ma możliwości obejrzenia powtórki, itd.
2 – Kontrowersyjna decyzja, która nie powinna przydarzać się sędziom. Zbyt duża ilość tego typu błędów świadczy o kiepskim poziomie sędziowania lub próbach manipulacji.
3 – O co chodzi?
Na końcu każdej kwarty, zrobiłem także krótkie podsumowanie, to jest moje odczucia dotyczące przebiegu spotkania. Czas podany na początku każdego faulu jest czasem z mojego odtwarzacza – 10 lat temu nie było niestety stałego zegara meczowego w rogu spotkania. Możecie to spokojnie ignorować.
1 kwarta
00:01:46 Bucks, Ervin Johnson, faul w obronie, nie widziałem faulu, 2
00:04:10 Bucks, Scott Williams, ruchoma zasłona, aptekarski gwizdek, 1
00:06:23 76ers, Dikembe Mutombo, faul w ataku – odepchnięcie, nic nie było, 2
00:21:31 Bucks, Lindsey Hunter, faul w obronie, przewrócił się AI, nic nie było, 3
00:21:55 brak gwizdka, Bucks, Lindsey Hunter przytrzymywał AI, 1
Bucks dominowali przez prawie całą pierwszą kwartę, ale w ostatnich minutach 76ers udało się odrobić straty i wrócili do gry. Allen Iverson trafił 2 na 10 rzutów, narzeka, że dostaje mało gwizdków. Niewiele interwencji sędziowskich, dynamiczny mecz.
2 kwarta
00:28:22 brak gwizdka, Bucks, Sam Cassell – błąd kroków, 3
00:29:26 brak gwizdka, 76ers Dikembe Mutombo ruchoma zasłona, 1
00:35:12 brak gwizdka, Bucks, Jason Caffey, odepchnięcie Mutombo, sędziowie pozwolili na twardą grę 1
00:35:45 Bucks, Sam Cassell, przytrzymywanie Barona McKie, nic nie było, 2
00:36:16 Bucks, Sam Cassell, faul, blokowanie, 1
0037:56 Bucks, Glenn Robinson, faul przy rzucie, 1
00:41:18 brak gwizdka, 76ers, Aaron McKie faulował przy odbiorze piłki, 1
00:49:31 brak gwizdka, 76ers, goaltending Dikembe Mutombo, 2
Podobny scenariusz jak w pierwszej kwarcie – Bucks przez większość czasu dominują, ale 76ers udaje się odrobić straty, głównie przez kłopoty z faulami graczy pierwszej piątki Millwaukee. Mało gwizdków, sędziowie pozwalają grać, stąd też pewnie kilka kontrowersyjnych momentów, kiedy zabrakło interwencji sędziowskiej.
3 kwarta
01:19:18 Bucks, Ervin Johnson, rzekome odpchnięcie Dikembe Mutombo, nie powinno być faulu, ale sędzia był zasłonięty, mogło to wyglądać jak odepchnięcie, 1
Jak widać nie było w tej kwarcie wiele dyskusyjnych decyzji. Bucks niemiłosiernie pudłowali, a 76ers zaczęli trafiać i zbierać w ataku, dzięki czemu zdołali wyrównać stan meczu. Gracze z Milwaukee mają ciągle ogromne kłopoty z faulami. Sam Cassell w połowie kwarty wystrzelił w pogoni za Iversonem tak, że nie zdążyła zareagować kamera. Nie mogę zatem stwierdzić, czy faulował czy nie. Biorąc pod uwagę jego pęd i ogólny obraz sytuacji najprawdopodobniej miał miejsce jakiś kontakt. Przez kilka następnych minut, niezadowolony z gwizdka Cassell krzyczy na wszystkich (łącznie z Rayem Allenem) za co dostaje faul techniczny. Sędzia skarżył się chwile później Allenowi, że Cassell zwracał się do niego w sposób, który nie przystoi profesjonalnemu koszykarzowi. Moim zdaniem, biorąc pod uwagę zachowanie zawodnika Bucks (nawet za samą kwestię wizualną), sędzia miał pełne prawo go w ten sposób ukarać.
Flagrant 1 Glenna Robinsona też był zasłużony – nie próbował w ogóle odebrać piłki, odepchnięcie z frustracji.
Flagrant 1 Tyrusa Thomasa bezdyskusyjny.
4 kwarta
01:26:11 brak gwizdka, Bucks, Ray Allen, kroki, 1
01:30:16 76ers, Allen Iverson, faul na Rayu Allenie przy rzucie za 3, and1, sędzia był trochę zasłonięty, 1
01:33:05 76ers, Eric Snow, faul w obronie, 2
01:34:03 Bucks, Jason Caffey, goaltending, piłka jeszcze nie opadała 1
Bardzo zacięta kwarta. Bucks przegrali w dużej mierze na własne życzenie – kilka kiepskich decyzji w końcówce meczu. W ostatnim posiadaniu mieli dwie szanse na wygraną, nie trafili z dobrych pozycji.
PODSUMOWANIE DECYZJI SĘDZIOWSKICH
11 kontrowersyjnych fauli na korzyść Philadelphia 76ers
7 kontrowersyjnych fauli na korzyść Milwaukee Bucks
Nie ma, jak widać, znacznej dysproporcji, ale ekipa Allena Iversona ma lekką przewagę. Jeżeli zsumujemy punkty w skali kontrowersyjności, to sytuacja przedstawia się następująco (drużyna z większą ilością punktów została bardziej skrzywdzona):
16 punktów dla Milwaukee Bucks
11 punktów dla Philadelphia 76ers
Trudno na tej podstawie orzec, że sędziowie wyraźnie wspierali drużynę z Filadelfii, ale na pewno minimalnie więcej (i bardziej zastanawiających) kontrowersyjnych decyzji było dyktowanych na jej korzyść. Musicie sami ocenić na ile te oceny was przekonują do teorii spiskowej. Trzeba też na pewno wziąć po uwagę, że zarówno gracze Bucks jak i ich trener byli znani w tamtym czasie z notorycznego komentowania decyzji sędziowskich, co nie przysparzało im na pewno sympatii sędziów. Tim Donaghy w swojej książce Personal Foul: A First-Person Account of the Scandal that Rocked the NBA opisuje, że w 2001 roku miał już dość ciągłych poniżających uwag ze strony Karla (który ma rzekomo wśród arbitrów opinię tego, który lubi znęcać się nad początkującymi sędziami) i zyskał szacunek dopiero po tym, jak w pewnym meczu wyrzucił go do szatni za pierwszy komentarz.
Kolejny mecz także obfitował w kontrowersyjne rozstrzygnięcia. Decyzją, na którą najbardziej skarżyli (i skarżą) się fani Bucks jest zmiana kwalifikacji faulu Scotta Williamsa z flagrant one na flagrant two, co nie pozwoliło graczowi Milwaukee wystąpić w ostatnim spotkaniu serii. Williams nie był gwiazdą drużyny, ale na pewno stanowił ważne ogniwo rotacji. Pytanie, czy NBA mogła w ten sposób ocenić ten faul (na klipie w 3:41)?
Moim zdaniem tak. Definicja flagrant foul wygląda następująco:
Flagrant one może zostać odgwizdany, jeżeli w czasie faulu nastąpił niepotrzebny kontakt.
Flagrant two może zostać odgwizdany, jeżeli w czasie faulu nastąpił niepotrzebny i przesadny kontakt.
Nie jest to precyzyjna definicja, ale w praktyce wygląda to tak, że flagrant one otrzymuje się za faul, który nie odbiegał znacznie od ducha gry i nastąpił z frustracji (np. w przypadku, kiedy obrońca wie, że nie będzie w stanie zatrzymać przeciwnika, twardo fauluje, ale nie ma zamiaru skrzywdzić drugiego zawodnika). Na flagrant two może liczyć każdy, kto w brutalny sposób fauluje, nie próbuje odebrać piłki, tylko celuje bezpośrednio w zawodnika drużyny przeciwnej.
Kilka przykładów flagrant one:
Kilka przykładów flagrant two:
Scott Williams wystawił łokieć w bok, aby skrzywdzić Allena Iversona. Nic w jego zachowaniu nie wskazywało na to, żeby chciał zatrzymać rozgrywającego 76ers w duchu koszykarskiej rywalizacji. Można dyskutować z zasadnością zmieniania kwalifikacji faulu po zakończonym spotkaniu, ale David Stern miał, moim zdaniem, prawo ocenić go w ten sposób.
W tej rywalizacji pojawiło się wiele kontrowersyjnych decyzji, które na pewno wpłynęły na końcowy wynik serii. Kiepskie sędziowanie nie było domeną tylko jednego meczu, co mogłoby wskazywać, że nie była to kwestia przypadku. Oczywiście nie da się tego jednoznacznie potwierdzić (przynajmniej na razie). Trudno też powiedzieć w jaki sposób miało to się odbyć – czy liga w świadomy sposób instruowała sędziów, czy po prostu wysyłała niedoświadczonych arbitrów, którzy ulegali presji kibiców i zawodników.
W światku NBA istnieje popularna teoria – jeżeli po dodaniu numerów arbitrów otrzymamy liczbę większą niż 100, to mamy gwarancję, że mecz będzie słabo sędziowany, czyli jednym słowem będzie gwizdane dużo fauli (młodzi sędziowie mają z reguły wyższe numery). W meczach wygranych przez 76ers, suma ta wynosiła odpowiednio 93, 86, 56, 98. Większość w okolicach setki, ale jednak minimalnie poniżej, a kontrowersyjny mecz numer 5 miał, według tej oceny, najlepszych sędziów.
Bill Simmons uważa tę serię za najbardziej ewidentny przykład ingerencji sędziów, zaraz po meczu numer 6 Finałów Konferencji Zachodniej z 2002 roku. Musicie sami zdecydować co uważacie na ten temat. Teorię uważam za prawdopodobną.
Nie widzę różnicy między faulami Boozera a Turiafa. Według mnie w przypadku Turiafa niesłusznie przyznanay flagrant 2 typu (wkońcu zamierzony atak na piłkę a nie na gracza).
Wydaje mi się, że jednak słusznie, bo Turiaf atakował już po gwizdku, opuścił wyraźnie ręce i mierzył w piłkę tylko „przy okazji” :)