„Królewscy” trochę niespodziewanie przypomnieli o sobie całej Europie awansując do ostatniej edycji Final Four Euroligi. Tam jednak wiele nie zwojowali kończąc turniej w Katalonii na ostatnim miejscu.
Ale apetyt na sukces pozostał spory i na najbliższy sezon postanowiono zespół przebudować, co na pierwszy rzut oka wydaje się wzmocnieniem drużyny.Odeszli D’or Fisher, Clay Tucker i Pablo Prigioni, po których kibice w Madrycie szybko powinni zapomnieć. Największym wzmocnieniem jest oczywiście postać Rudy Fernandeza, którego przedstawiać chyba nikomu nie trzeba. Umiejętność jego przenikania pod sam kosz rywali i „celne oko” z dystansu są nie do przecenienia. Doskonale powinien uzupełniać się z Martynasem Pociusem, który wykonuje doskonałą robotę w obronie. Sporą zagadką może być postawa najlepszego strzelca ligi hiszpańskiej w ostatnim sezonie – Jaycee Carrolla. A to dlatego, iż często się zdarza, że tacy graczy świetnie spisują się w średniej klasy zespołach (Gran Canaria) by potem zupełnie nie móc się odnaleźć wśród znacznie wyższej klasy kolegów w drużynie, że wspomnę tylko przypadek Davida Logana, który po świetnych sezonach w Asseco nie odnalazł się w Caja Laboral.
W Madrycie wierzą, że ten sezon będzie przełomowy. Liczą bardzo na trzon zespołu jaki pozostał z poprzedniego sezonu, czyli doświadczenie ikony klubu –Felipe Reyesa, którego sama obecność na parkiecie budzi respekt oraz reprezentantów kraju – Sergio Rodrigueza czy jego imiennika Llulla. Wierzą także w wykorzystanie centymetrów duetu Begic (220) – Tomic (217) oraz na eksplozję talentu Mirotica.
Z pewnością drużyna ta jest w stanie zamieszać sporo tak na krajowym podwórku jak i w Eurolidze. Pamiętajmy jednak, że o zwycięstwa w tej grupie będzie ciężko także na własnym parkiecie, bowiem konkurencja tego lata także nie spała i znacząco wzmocniła swoje drużyny.
Ważnym ogniwem zespołu może być postać ich trenera – Pablo Laso, któremu postanowiono zaufać w prowadzeniu drużyny tak wielkiego klubu. Jego „świeże” spojrzenie na basket może okazać się strzałem w dziesiątkę, ale i gwoździem do trumny w starciu z bardziej doświadczonymi zespołami prowadzonymi przez trenerów takich jak Scariolo, Blatt czy Obradovic.
Minusem drużyny jest brak doświadczonych graczy, bo poza wspomnianym wyżej Reyesem, żaden z graczy nie ma więcej niż 26 lat. To z pewnością będzie miało spore znaczenie w starciach ze „starymi wyjadaczami” europejskich parkietów.
Typ- 3 miejsce w grupie za Maccabi i Armani.
A co dalej? Czas pokaże, czy Fernandez nie wróci do NBA na wypadek, gdy ta ruszy z powrotem. Ambicje zespół ma spore, bo jakie mają niby być w przypadku ośmiokrotnego zdobywcy pucharu Europy? Ostatnie takie trofeum zdobyli jednak aż 16 lat temu.
You must be logged in to post a comment.