Asseco Prokom Gdynia od porażki Z Galatasaray Stambuł rozpoczął swoje występy w tegorocznych rozgrywkach Euroligi.
Kibice zgromadzeni w gdyńskiej hali byli świadkami przedziwnego spotkania. W początkowym fragmencie, to zespół Galatasaray prowadził dosyć pewnie. Głównie dzięki trafieniom Jaki Lakovica, który w całym meczu rzucił 21 punktów. Aż 6 z 7 prób Słoweńca za trzy dotarło do celu.
Koszykarze Asseco rozpoczęli spotkanie bardzo bojaźliwie, ale z każdą minutą pierwszej połowy grali odważniej i mimo, że w piątej minucie po trafieniu Dariusa Songaili to ich rywale wygrywali 15-7, na koniec pierwszej odsłony straty wynosiły tylko dwa „oczka” (19-21).
Skazywani na pożarcie w swojej „grupie śmierci” jak sam nazwał ją Tomas Pacesas gdynianie, w drugiej kwarcie całkowicie przejęli panowanie nad wydarzeniami na parkiecie. Dobrze spisywali się zwłaszcza podkoszowi polskiego klubu. Adam Hrycaniuk trafiał z łatwością nad zagubionym nieco w realiach europejskiej koszykówki Zazą Pachulią, a Donatas Motiejunas potwierdzał, że 20 wybór tegorocznego Draftu NBA nie był przypadkowy. Litwin imponuje mnogością stosowanych przez siebie manewrów podkoszowych, a w razie potrzeby nie ma dla niego problemu, aby trafić z dystansu. Do przerwy gospodarze prowadzili 37-32.
Przed rozpoczęciem trzeciej kwarty, fani Asseco mogli być dobrej myśli. Gra ich ulubieńców wyglądała bardzo obiecująco. Z rozgrywaniem przyzwoicie radził sobie Jerel Blassingame, a pod koszami szaleli wspomniani wcześniej Motiejunas i Hrycaniuk. Brakowało punktów Alonzo Gee, ale Amerykanin braki w ofensywie nadrabiał twardą obroną.
Niestety pierwsze minuty trzeciej „ćwiartki” to fatalna gra APG. Galatasaray rozpoczęło ta odsłonę od runu 17-2 i nagle zrobiło się 49-41 dla przyjezdnych. Kolejne trójki dorzucali Lakovic i Preston Shumpert.
Jeszcze gorzej gra gdyńskiej drużyny wyglądała w początkowych minutach czwartej kwarty. Podopieczni Pacesasa pudłowali rzuty z czystych pozycji, Motiejunas nie trafiał osobistych, a tercet zadaniowców: Szczotka, Dmitriev i Seweryn utwierdziła trenera, że wszyscy oni nie mogą przebywać na parkiecie w jednym momencie. Po dwóch celnych rzutach osobistych Jamona Lucasa goście wygrywali już 70-52, a część kibiców powoli zbierała się do opuszczenia trójmiejskiej hali.
To co stało się później jest bardzo ciężkie do wytłumaczenie. Od 18-punktowej przewagi „Galaty”, Asseco spięło się i dzięki runowi 19-2(!), na minutę do końca spotkania na tablicy wyświetlił się niewidziany od dawna remis po 71. Swój udział w tej serii miał zwłaszcza Oliver Lafayette, który trafił dwie trójki oraz przechwycił bardzo ważną piłkę od Lakovica. Swoje doświadczenie w końcówce wykorzystał Devin Brown wymuszając na obrońcach rywali faule, zamieniane na punkty z linii.
W ostatniej minucie, pomimo pudeł zawodników Galatasaray z rzutów osobistych, drużyna Asseco nie potrafiła umieścić piłki w koszu.
Ostatecznie po emocjonującym meczu Turcy wygrali 76-72. Pomimo porażki, Prokom pozostawił po sobie niezłe wrażenie. Dużym wzmocnieniem będzie zwłaszcza wypożyczony z Bennetonu Treviso – Motiejunas. Ważnymi punktami są także wszyscy Amerykanie, którzy wykorzystują swoje spore doświadczenie. Formy ze sparingów nie potwierdził niestety powracający po kontuzji Przemysław Zamojski.
Asseco Prokom Gdynia – Galtasaray Stambuł 72:76 (19:21, 18:11, 11:27, 24:17)
Asseco: Donatas Motiejunas 15, Adam Hrycaniuk 15, Oliver Lafayette 12, Alonzo Gee 10, Devin Brown 7, Jerel Blassingame 6, Adam Łapeta 4, Przemysław Zamojski 2, Fiedor Dimitriew 1, Piotr Szczotka 0, Łukasz Seweryn 0.
Galatasaray: Jaka Lakovic 21, Preston Shumpert 12, Luksa Andric 11, Furkan Aldemir 7, Jamon Lucas 7, Joshua Shipp 6, Tutku Acik 5, Darius Songaila 3, Ender Arslan 2, Cevher Ozer 2, Zaza Pachulia 0, Caner Topaloglu 0.
Widać było gołym okiem ,że zmiana warty przydała się Asseco Prokomowi. z Lafayette’a trener będzie miał jeszcze niezły pożytek a i Brown imponował boiskowym cwaniactwem. Laković miał jednak dzień konia trafiając 6 z 7 wykonywanych trójek!