Głodni sukcesu koszykarze Galtasaray w walce o czołowe miejsce grupy D.
Za nami prezentacje Barcelony i Asseco Prokomu, a nadszedł czas by przedstawić kolejny zespół grupy D – trenowany przez Mahmuti Oktaya – Galatasaray Stambuł. Ekipę, która od 1990 roku nie może pokusić się o prymat na krajowym, tureckim podwórku.
Ponad dwie dekady czekali kibice Galaty, jednego z najstarszych klubów w Eurolidze (założony w 1905 roku) by przejść przez drugą rundę play off i awansować do finału ligi tureckiej. Przed sezonem włodarze klubu dokonali spektakularnych i głośnych transferów, mocno licząc na awans do Final Four Euroligi, którego finał będzie rozgrywany właśnie w Stambule.
Przed sezonem zespół opuścili dobrze znani w Polsce Amerykanin, Jerry Johnson (grał niegdyś w barwach Polpharmy Starogard Gdański) oraz Czech, Radoslav Rancik (pamiętają go kibice Turowa Zgorzelec z pojedynków przeciwko CEZ Nymburk). Na ich miejsce zakontraktowano naprawdę silne na rynku europejskim nazwiska. Nowym liderem stał się – mający na koncie występie w Barcelonie i Panathinaikosie – reprezentant Słowenii – Jaka Laković. Prosto z NBA nad Bosfor trafili podkoszowi Hawks i Hornets – Zaza Pachulia (reprezentant Gruzji) i Darius Songalia (reprezentant Litwy). Ponadto cała trójka całkiem przyzowicie zaprezentowała się na litewskim Eurobaskecie.
15-krotny Mistrz Turcji pozyskał też byłego obrońcę Olimpiakosu – Jamona Gordona, a obwód wzmocnił także reprezentant Turcji – Erden Arslan. Ponadto na dalszą grę w Galacie zdecydowali się Amerykanie: Preston Shumpert oraz Joshua Shipp. Patrząc na transfery trzeba przyznać, iż Turcy nie próżnowali i bardzo solidnie, min. bardzo doświadczonymi graczami wypełnili swój skład.
Warto przypomnieć, że najsłynniejszymi graczami z przeszłości, którzy mieli okazję zagrać w tym klubie z osiągnięciami byli: Michaelle Scearce, Turgay Demirel, Dee Brown, Dell Demps, Corey Gaines, Paul Dawkins Hakan Yorukoglu, Lutfu Aribogan, Huseyn Besok, Milan Gurović, Kerem Tunceri, Ben Handlogten i Cem Caniklioglu.
Celem na ten sezon będzie na pewno bój o mistrzostwo Turcji, a obok naszpikowanych innymi wielkimi gwiazdami ligi tureckiej – Besiktasu i Fenerbahce – powinni być gracze trenera Oktaya głównym faworytem rozgrywek domowych. Co do rozgrywek na europejskim szczeblu to wszystko będzie zależeć od zgrania zawodników i ułożenia, dopasowania się ich do koncepcji trenerskiej. Mam na myśli fakt, że w teamie ze Stambułu zebrała się niemała plejada gwiazd i zastanawiam się jak ci indywidualiści stworzą kolektyw? Czy chemia drużyny nie będzie cierpiała ze względu na sporą liczbę Amerykanów min. na podobnych pozycjach?? Czy liderem z prawdziwego zdarzenia okaże się weteran Laković, umiejętnie kierując poczynaniami kolegów..
Potencjał jest spory, jednak historia zna takie przypadki, iż same ‘papierowe nazwiska’ nie zrobiły sukcesu. Dodatkowym czynnikiem będzie presja sponsorów, którzy w tym roku nie szczędzili grosza.
Mój typ to awans do Sweet 16. z drugiej pozycji w grupie ,a o tę dwójkę powalczą z Montepaschi Sieną.