Za nami pierwsza kolejka Euroligi. W premierowej serii gier w grupie B obyło się bez niespodzianek. Zaskoczyły jedynie rozmiary zwycięstw Panathinaikosu nad Unicają i Brose Baskets z KK Zagrzeb. CSKA Moskwa łatwo poradził sobie z Zalgirisem.
Brose Baskets Bamberg – KK Zagrzeb 96:65 (26:16, 26:14, 28:20, 16:15)
Dość niespodziewanie spotkanie dwóch teoretycznie najsłabszych zespołów grupy okazało się tak jednostronne. Niemcy prowadzili już do przerwy 52-30 i w drugiej połowie spokojnie kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie.
Gra ofensywna Brose opierała się głównie na trzech Amerykanach. Casey Jacobsen zdobył 16 punktów, trafiając 6 z 8 rzutów z gry. Anthony Tucker w zaledwie 20 minut zanotował 20 punktów i 5 zbiórek, a podkoszowy Marcus Slaughter zaliczył double-double (16 pkt, 10 zb.).
Chorwaci stracili aż 20 piłek i pozwolili koszykarzom Brose zebrać 12 piłek na własnej tablicy. Najwięcej, bo 16 punktów dla pokonanych rzucił Krunoslav Simon.
Panathinaikos Ateny – Unicaja Malaga 98:77 (25:16, 27:33, 25:12, 21:16)
Toczony greckim kryzysem Panathinaikos tak wysokim zwycięstwem zdecydowanie poprawił humory swoim fanom. Losy spotkania rozstrzygnęły się w trzeciej kwarcie, po której „Koniczynki” osiągnęły 16 punktów przewagi.
Osłabieni brakiem kontuzjowanych Stratosa Perpeloglu i Kostasa Tsartsarisa gospodarze zagrali bardzo dobrze w defensywie. Na tym polu wyróżniał się oczywiście Dimitris Diamanatidis, który poza trzema przechwytami zanotował 17 punktów i 7 asyst.
Panata zaczęła drugą połowę od runu 11-0, kiedy to punkty rzutami z dystansu zdobywali Steven Smith, Romain Sato i Diamanatidis. Po takim ciosie hiszpański zespół nie był się już w stanie podnieść.
Grecy trafili aż 12 z 19 rzutów z dystansu, przy tylko 4 na 21 Unicai. Twarda defensywa Panathinaikosu zmuszała graczu z Malagi do indywidualnych akcji. Stąd tylko 8 asystowanych rzutów przy 26 trafieniach.
Siedmiu graczy z Aten rzuciło przynajmniej 10 punktów, a debiutujący David Logan w 11 minut zanotował 4 punkty.
Po 13 „oczek” dla Unicai rzucili Kristaps Valters i Hrvoje Peric.
Zalgiris Wilno – CSKA Moskwa 74:87 (16:25, 15:19, 21:23, 22:20)
15000 kibiców zgromadzonych w Zalgiri Arenie przybyło zobaczyć swoich pupili w pojedynku z głównym faworytem do głównego trofeum w tym roku. Jak się okazało, pozyskanie dwójki Amerykanów wprost z NBA (Weems i Lawson) nie wystarczyło, a katem gospodarzy okazał się także przybysz zza oceanu – Andriej Kirilenko. AK47 zanotował 17 punktów, 15 zbiórek, 5 asyst i 4 bloki czym udowodnił, że nie przez przypadek od 10 lat gra w najlepszej lidze świata. Trzy dni po meczu okazało się, że inauguracyjna porażka miała spore konsekwencje dla szkoleniowca Zalgirisu. Władze klubu poinformowały o zwolnieniu Iliasa Zourosa, który na ławce litewskiego klubu zasiadał od niespełna roku.
Kibice CSKA zacierają ręce na myśl o grze tercetu Teodosic – Shved – Kirilenko. Dwa pierwsi świetnie uzupełniają się na pozycjach obwodowych, a trzeci jest w warunkach europejskich bestia pod obiema tablicami.
Drużyna z Moskwy potwierdziła swoje ambicje i niewiele będzie w tym sezonie zespołów mogących nawiązać równorzędną walkę z CSKA.
Więcej o tym spotkaniu możecie poczytać tutaj.
You must be logged in to post a comment.