Dzisiaj spróbujemy porównać dwie ikony wielkich klubów. Fizycznie się od siebie różnią i grali w innych okresach ligi, ale możemy podyskutować jaki wpływ mieliby na nasze wymarzone drużyny. Wobec tego, kogo wybralibyście do swojej drużyny mając do wyboru jednego z poniższej dwójki?
Larry Bird vs Kobe Bryant
Larry Bird F #33
- Wzrost: 6’9” (206 cm)
- Waga 220 lbs (100 kg)
- Wybrany z nr 6 w drafcie 1978
- 3 x Mistrz NBA
- 2 x MVP Finałów NBA
- 3 x MVP sezonu zasadniczego
- 12 x uczestnik Meczu Gwiazd
- 9 x w All-NBA First Team
- Rookie of the Year (1980)
- MVP Meczu Gwiazd (1982)
- 3 x zwycięzca konkursu rzutów za 3 punkty przy okazji Meczu Gwiazd
- Statystyki kariery:
- 24.3 ppg
- 10.0 rpg
- 6.3 apg
- 1.7 spg
- Rekordy:
- Punkty: 60
- Zbiórki: 21 (4 razy)
- Asysty: 17
- Przechwyty: 9
Kobe Bryant SG #8 #24
- Wzrost: 6’6” (198 cm)
- Waga 205 lbs (93 kg)
- Wybrany z nr 13 w drafcie 1996
- 5 x Mistrz NBA
- 2 x MVP Finałów NBA
- MVP sezonu zasadniczego (2008)
- 13 x uczestnik Meczu Gwiazd
- 2 x najlepszy strzelec ligi
- 9 x w All-NBA First Team
- 9 x w All-NBA Defensive Team
- 4 x MVP Meczu Gwiazd
- zwycięzca konkursu wsadów (1997)
- Statystyki kariery
- 25.3 ppg
- 5.3 rpg
- 4.7 apg
- 1.5 spg
- Rekordy:
- Punkty: 81 (2 w historii NBA)
- Zbiórki: 16
- Asysty: 15
- Przechwyty: 7
dobra..tego porownania jednak nie kumam ;P
jedynym „przeciwnikiem”” dla Bryanta byl T-Mac, dla Birda DR.J (patrzac pozycjami i opkresami w ktorych grali)
hym..chyba Bryant, za lepsza obrone
Tak jak napisałem we wstępie i jest niżej w rozwinięciu Larry i Kobe nie grali na tych samych pozycjach, ale obaj mieli/mają podobną wartość dla swoich drużyn. Chodzi raczej o skalę talentu.
Bryant proste to mój idol, odkąd tylko pojawił się w NBA.
Jak dla mnie Bird ale to pewnie dlatego ze nie cierpie Kobiebgo :/ (Nie czuje jak rymuje :D)
Szkoda że Kobas w swoich najlepszych latach kariery miał tak słabą ekipę wokół siebie… Myślę że dziś miałby 7-8 tytułów. Magic (który jest moim idolem) miał całą karierę świetną ekipę. Bird chyba też… Kobe od odejścia Shaqa do przyjścia Gasola grał sam… Tylko młody Odom który też raczej nie nadawał się do niczego. Chociaż z drugiej strony bez tej dramatycznej ekipy nie było by 81 pkt w jednym meczu:))
Tylko Kobe za to że jest on najbliższy wzorowi Jordana, za to że dziś jest grajkiem o najwyższym IQ i dlatego że jako jedyny (Może jeszcze TD) przypomina mi cudowne lata 80. Najlepszy dla mnie okres w NBA:)
@Felo zgodzę się bo pozycje tych graczy nie pasują do porównania
ale lipne porównanie… no ale nic, Kobe.
już lepsze było by porównanie Magic vs Bird albo coś takiego, zmierzam do tego że jeśli już porównujecie zawodników z różnych pozycji to chociaż z podobnych okresów… pzdr
Lipne? No nic, bywa i tak. Dziwi mnie niedocenianie Larry’ego. Szczerze myślałem że będzie bardzo jednostronnie na korzyść Birda.
Jako wielki fan LAL powiem, że Bryantowi jeszcze baaardzo daleko do Birda. Larry to był Larry. Ogólnie to nie jestem zwolennikiem porównywania zawodników z tak odmiennych epok ;).
Zdecydowanie Bryant. Co do samego porównania to pasowałoby Jordan vs Bryant. Te same pozycje, to samo znaczenie dla zespołu i Bryant jest jedynym graczem, który zbliżył się poziomem do MJ chociaż twierdzą nawet, że stał się lepszym graczem niż MJ ale to nie czas i miejsce aby rozmawiać o tym teraz :)
Generalnie porównywanie kogokolwiek do MJ jest trochę bezsensu ;)
Co do różnych epok to nie widzę przeszkód, jestem pewien że Kobe by sobie radził w czasach Larry’ego, a i Larry by wymiatał w obecnej NBA więc w czym problem?
Był Chamberlain, Jordan, Magic, jest Bryant, LeBron, Wade. Wszyscy mają jedną wspólną cechę! Są czarnymi zawodnikami. Ile było białych zawodników godnych podziwu??? Hornacek, Stokton, Bird. Popatrzmy i porównajmy pod tym kątem. Bird dla mnie był i będzie świetnym zawodnikiem!
Bezsensowne porownanie, to tak jakby wybierac miedzy Jordanem a Lebronem. Proste ze BIRD, kobe to mu nawet do piet nie dorasta. Ktos tam wyzej pisal ze kobe lepsza obrona? Nigga please
„kobe to mu nawet do piet nie dorasta” – proszę Cię stary, zluzuj z tymi pierdołami.
A co do porównywania tych dwóch Panów to przyjmijcie do wiadomości, że dla większości jest to bez sensu. No ok możemy ich porównać (jak mówicie) pod względem ważności dla teamu ale co dalej…? Pod względem skali talentu to możemy nawet porównywać stocktona z barkleyem ale jaki to ma sens?
Dla mnie każda rozmowa, w której są argumenty jest sensowna. Ty wychodzisz z założenia – nie bo to jest głupie i już.
Dlaczego uważasz, że nie możemy ich porównywać?
Wydaje mi się, że w moich dwóch postach jest wystarczająco napisane dlaczego uważam pomysł za słaby ale jeśli tego nie wyczytałeś to mogę pokusić się o napisanie referatu na ten temat – zakładam po prostu, że nie mam doczynienia z małpami dlatego często używam skrótów myślowych czy czegoś w tym rodzaju… Ale dobra, wysilę się trochę bardziej (choć mniej niż w referacie) i napiszę dlaczego:
1. Ponieważ są z różnych epok a koszykówka w tych latach kolosalnie się różni od siebie.
2. Czas ich karier nawet minimalnie się na siebie nie nakładał.
3. Grają na odmiennych pozycjach
4. Posiadają zupełnie inne warunki fizyczne
5. Mieli inne role i styl gry
Mam nadzieję, że to choć trochę Cię zadowoli.
Tak na marginesie to ja zadałem tam pytanie jaki ma sens porównywanie zawodników jedynie pod względem skali talentu czy ważności dla drużyny i odpowiedzi nie otrzymałem tym bardziej tzw. argumentów (co jest Twoim ulubionym stwierdzeniem obok nie mniej popularnej „merytorycznej dyskusji”).
Pozdrawiam.
Nie masz do czynienia z małpami, ale widzę że my mamy do czynienia z pajacem i bucem. Dziękuję dobranoc.
A jak nazwać kogoś kto nazywa innych Nigga?
Podpierdółką ;)
Kobe loverze, nie jestem stary mam dopiero 25 lat :) Reszta wpisu tez Ci nie wyszla. Kobe jest spoko ale sztuczne twierdzenia o jego dobrej obronie czy o tym ze jest clutch, sa jakims chorym klamstwem wytworzonym na potrzeby mediow. Jakby to bylo w polsce pomyslalbym ze TVN maczal w tym palce ;]
Tobie synku za to nie wyszła wypowiedź, że mu do pięt nie dorasta zatwardziały ornitologu. Takie stwierdzenie jest co najmniej zabawne ale co ja tam wiem, przecież ty masz już 25 lat ;)
Wiesz co takie cwaniaczenie na necie tylko o tobie świadczy, najmniejsze psy najgłośniej szczekają. Masz coś do powiedzenia, zapraszam na zachód polski, powiesz w twarz, nie masz odwagi napinaj się dalej na necie, ale na onecie nie tutaj, to jest porządna strona nie dla takich buraków jak ty.
No proszę ;) Nie dość że ornitolog, znawca psów to jeszcze prawdziwy intelektualista. No bo każdy wie że prawdziwy intelektualista swoich oponentów nazywa burakami. To taki starodawny już zwyczaj wywodzący się z zaścianka szlacheckiego ;) Ach, no i te maniery – od razu zaprasza do siebie… ;) Brawo.
darkcore – ale spokojnie każdy ma prawo się wypowiedziec, no ale trochę kultury wulgaryzmy starajmy się chociaż cenzurowac.
No widzę, że Fan sam ma już fanów. Obiecuję, że sam kliknę lajka i zostanę fanem Twojej wypowiedzi jeśli wskażesz mi w mojej wulgaryzm ;) Pzdr.
Zdecydowanie dla mnie Larry Bird (choć nigdy go nie lubiłem).
Nie zamierzam nikogo obrażać, ale obydwaj zawodnicy to Top 50 NBA. Pisanie w stylu „do pięt mu nie dorasta” jest oznaką głupoty albo niezrozumienia tego co pisze. Trzymajcie chłopaki emocje na wodzy.
Bird to ikona Celtów, esencja tego klubu. Silny skrzydłowy, który znakomicie walczył na tablicach (średnio 10 zbiórek to wynik lepszy od większości centrów w NBA) a jednocześnie mający więcej asyst niż większość PG. To pewnego rodzaju fenomen koszykarski. Bird nigdy nie był ani rekordowo szybki, ani silny ani skoczny. Był sprawny, ale cały jego potencjał, to niewiarygodne wyczucie gry zespołowej i coś co eksperci nazywają „koszykarskie IQ”. Bird to dla mnie najmądrzejszy gracz w historii NBA. Każdy aspekt jego gry (niesamowita klepa z każdej pozycji na parkiecie, zarówno za 3 jak i z osobistych, zbiórki, asysty, przechwyty, bloki) są dowodem znakomitego zrozumienia koszykówki i ciągłej pracy nad sobą. Nie było w nim nic z efekciarza ani showmana. Skromny człowiek i profesjonalista w każdym calu, którego każdy z nas może sobie postawić za wzór. Jordan kiedyś w wywiadzie podkreślał, że od Birda nauczył się, co to jest gra zespołowa i że równie ważna jest gra w ataku co w obronie. Bird zajmuje 1 miejsce (wspólnie z Jordanem) w ratingu NBA. To chyba świadczy o jego klasie i tym jaką wartość stanowił dla zespołu. Chcecie z tym polemizować?
http://www.basketball-reference.com/friv/ratings.cgi
Kobie jest daleko, bo 46, zaraz za A. Iversonem i przed Grantem Hill’em.
Ja już kiedyś wypowiadałem się na temat Kobiego więc nie będę zanudzał. Znakomity zawodnik, świetnie przygotowany fizycznie i znakomicie grający, ale to nie jest (przynajmniej obecnie) facet formatu Birda, Jordana czy Magica. Statystyki to nie wszystko. Wiele lat liczyło się dla niego tylko „ja” i „moje” a to nie są kluczowe słowa w sporcie zespołowym.
Bob ja nie zamierzam pisać pierdół, ale koledzy mają trochę racji, że porównanie tych zawodników nie jest najlepsze. Właściwie nic ich nie łączy. Jeśli już zawodnicy są z różnych epok (ja takich porównań nie lubię, bo to była całkiem inna koszykówka) to niech już grają na podobnych pozycjach.
Saturn i o to chodzi. Z każdej rozmowy można coś wyciągnąć. Wziąłem już do siebie, że to porównanie nie jest zbyt dobre i zgadzam się.
Tym co mnie motywowało było to, że graczami których najchętniej do Larry’ego bym porównał byli Magic albo MJ. W przypadku tego pierwszego mielibyśmy dwóch graczy ze 'starej’ NBA co by ograniczyło dyskusję, a chcę włączyć młodszych kibiców do zainteresowania się przeszłością. Porównania do MJ’a są natomiast z góry skazane na porażkę, bo bądźmy szczerzy, kto poza fanem danego zawodnika postawiłby go wyżej nad Jordanem…
Z drugiej strony ciężko jest znaleźć gracza z obecnej NBA, który mógłby się dać porównać z Kobem. Nawet jako fan Sixers i Iversona uważam, że jest/był sporo słabszym graczem niż Kobe. T-Mac grał zbyt krótko na zbliżonym poziomie. Czyli chyba wchodzimy znowu w mieszanie epok…
Podsumowując negatywne opinie. Dla mnie to cenna wiedza i na pewno wykorzystam ją przy kolejnej odsłonie serii. Mam nadzieję, że niektóre z moich argumentów też do Was trafiły :)
No do piet nie dorasta może trochę za mocne, ale to pstryczek w nos dla jego loverów, którzy łykają medialny hype stworzony dla tego typa. Tak naprawdę takich jak kobe było wielu, w finałach nigdy nie dominował jak MJ, dobra rzucił 81 pkt cienkim raptors – ale to tylko pokazuje jakim ballhogiem jest. A z Twojej wypowiedzi jasno wynika, że tych 2 graczy różni co najmniej różnica klasy. Nie uważam też, że nie można ich porównywać, bo Bird grał we wczesnych latach Jordana i dawał sobie świetnie radę, a chyba nikt nie powie mi że na przełomie lat 80/90 gra była soft. Taką tezę mógłby chyba wysnuć tylko pajac darkcore, któremu polecam wyjąć nos ze swojego dark hole i spojrzeć trzeźwo na rzeczywistość.
Naucz się czytać podpierdółko intelektualna, bo gdybyś potrafił to robić ze zrozumieniem to nie sadził byś tych bzdetów. Nazywasz kogoś Kobe Loverem bo ktoś wybiera Kobego w tej parze hah Musisz mieć poważne ograniczenie umysłowe. W tej zabawie nie debatujemy stricte kto jest lepszy baranie. Zresztą nie ma co tłukowi tłumaczyć, kolejny napinacz, którego po jednym ap chagi zbierają z ziemi.
Ale ty jesteś prosty jak budowa cepa, biją cie w szkole/w domu że taki z ciebie frustrat i choleryk? Przed komputerem pewnie wyglądasz tak -http://www.youtube.com/watch?v=iiqqDVl0p7A – get a life looser
Oj, jak przykro czyta się twoje posty. Naprawdę musisz być upośledzony. Wklejasz jakieś linki, piszesz tak prosto i do tego jeszcze sam się próbujesz dowartościowywać, wmawiając sobie że kogoś ośmieszyłeś ;) Nic tylko się litować nad takimi.
Muszę przyznać, że powinienem odpuścić wcześniej bo jesteś dla mnie zbyt słabym interlokutorem – mówiąc w języku koszykarskim z niższej ligi ;)
Tym wpisem kończę tą farsę :]
Jordan Kobe. Bird Nowitzki. to są pary godne siebie.
Bob nie chciałem Cię urazić. Sama idea porównywania zawodników i wymiana poglądów jest ciekawa i pouczająca. Podoba mi się bardzo to „grzebanie w historii” bo przybliża wielkich z przeszłości. Działaj dalej. Ja będę z niecierpliwością czekał na następne odsłony.
Co do Kobiego to nie gloryfikował bym go tak bardzo. Kevin Durant, Dwane Wade czy Lebron James nie są już półkę niżej niż Kobie. Nie rozumiem tej fascynacji. Ostatnie lata w NBA to moda na wielkie gwiazdy, indywidualności, efektownie dunkujących facetów. Trochę jak pop kultura. Dziś teledyski to w większości krótkometrażowe filmy erotyczne z podkładem muzycznym. Kiedyś były sposobem na pokazanie fajnej muzy w telewizji. Zapomina się sens dla urody. Kobie to jakby alter Ego Jordana. Jest do niego podobny w grze, bo „na nim się wychował” i doprowadził wiele elementów gry Jordana na wyższy poziom. Ale w myśleniu o koszykówce zupełnie go nie przypomina. Jordan myślał o wyniku, a efektowna gra wychodziła jako efekt uboczny. Kobie gra jakby chciał udowodnić całemu światu, że jest lepszy od Jordana, dlatego tak mało zespołowo. Bez poklasku, jego gra traci sens – widać to nawet na tym krótkim filmie. Przecież o to między innymi się kłócił z Shakiem!
Dokładnie o to chodzi z kobem, przecież on praktycznie pierwsze co powiedział na konferencji po zdobyciu 5 tytułu to było, że ma więcej teraz niż Shaq. Kolesia do dzisiaj boli, że pierwsze 3 tytuły miał dzięki niemu i sędziom (WCF z Kings), w tym piątym MVP dostał nie wiem za co bo nie istniał – Gasol powinien dostać. Kobe jest przereklamowany, a mity o jego super obronie i tym, że jest clutch łykają tylko Ci którzy są w ciemnej dupie intelektualnej :)
Nie czuję się urażony Saturn w żadnym wypadku :) Raczej wdzięczny za merytoryczną dyskusję.
Shawn Kemp vs Chris Webber – co wy na to?
Ja proponuję darkcore vs jasiu śmietana (słynny troll z forum onetu).
Proszę Cię synku nie kompromituj się już w tak prymitywny sposób
„Dziecko daj już spokój, idź posprzątaj pokój, jesteś wariatka tak jak twoja matka” Aha i przestań sobie sam lajki wklejać jak w paru postach wyżej, bo to chyba jeszcze bardziej żenujące, niż Twoje wypowiedzi :) Na prawdę, aż tak bardzo cierpisz z powodu braku supportu? Nie jesteś dla mnie żadnym oponentem, to nie wpływa w żaden sposób na fakt, iż jesteś zwykłym burakiem i tyle :) Śpij słodko internetowy rycerzyku.
hah ha ten to ma fantazje i do tego zmazy nocne haha ale w tym wieku? ;)
darkcore i ckje – obaj się kompromitujecie, no „heloł„ ale te wasze wypowiedzi, a właściwie ta wasza kłótnia jest na poziomie 12-latków, ludzie chcą spokojnie porozmawiac, o tym co kochają czyli o koszykówce, a wy im nie dajecie. Ty ckje najlepiej to ty też byś się zajął czym innym np. szukaniem kolegów na podwórku, bo tu poza darkcore nie ma zbyt wiele osób w twoim wieku.
Na podwórku to może Ty się bujasz, więc szukaj sobie dalej kolegów na swoim poziomie. Idiota zaczepia to dostał odpowiedź, że został przy tym ośmieszony to już nie moja wina :) Chociaż jak mówi mądre powiedzenie NIE DOKARMIAJ TROLLA, w sumie nie warto takim jak ty i on nawet odpisywać :)
Larry :) Wielki zawodnik, legenda. Dawał radość z gry :) czego dzisiaj jest troche za mało jak dla mnie. Widac było że cieszy sie każdym rzutem i dobrze sie bawi. Zdecydowanie Larry
siema,
ten ranking jest jakiś pokręcony. Ja nie jestem wielkim fanem Kobego, ale stawiać go niżej od Cp3, Raya Allena, Pierce’a czy Dwighta to trochę niesprawiedliwe. Bądź co bądź oni wszyscy mają tylko jeden tytuł, na spółkę zdobyty przez raya i paula. Kobe ma ich 5 i fakt, pierwsze trzy zdobyte przy Shaqu, ale jednak…
Co do samego porównania to też uważam, że nie najlepsze, ale Bob wziął krytykę na klatę i obiecał poprawę ;)
Myśle, że Larrego można było porównać do Bronka, natomiast Kobego mimo wszystko do MJa (zdziwiłbyś się Bob ile ludzi wybrałoby Kobego; roczniki 1990 i młodsi), ewentualnie do Wade’a.
pozdro!
ja jestem rocznik 93 i nigdy nie wybralbym kobasa ponad michaela :) mimo ze nigdy nie widzialem go na zywo (ponoc widzialem ale nie pamietam) to jednak od tego jest yt zeby sie douczyc. nie rozumiem ludzi ktorzy moga stawiac KB na poziomie MJ. Wg mnie Kobe gra taka sama koszykowke tylko o poziom gorsza
ckje – ale nie denerwuj się nie ma czym, ale proszę o jedno – pisz na temat, a nie jak się zaczyna kłócic bądź mądrzejszy, a poza tym to bardziej ty oberwałeś niż on.