Trzeci zbierający włoskiej ligi (10 zb na mecz), Amerykanin Jared Homan, poszedł w dawne ślady Latrella Sprewella i zaatakował szkoleniowca swojej drużyny. Zawodnik włoskiego Virtusu czyli drużyny do której próbowano dokoptować Kobego Bryanta czy Manu Ginobiliego nie wytrzymał napięcia swoich nerwów i eksplodował na środowym treningu, atakując „ręcznie” opiekuna drużyny Alexa Finelliego.
Finelli najprawdopodbnie zarzucał Homanowi nie przykładanie się do treningu, a swoje uwagi wyraził krzycząc na zawodnika. Amerykanin z bułgarskim paszportem postanowił pięsciami odeprzeć atak i portaktował szkoleniowca pięścią, rozcinając naskórek na jego twarzy! Następnie rozpoczęła się szamotanina a pozostali gracze musieli rozdzielić zwaśnione strony.
Nie dziwi napięcie w drużynie, gdyż naszpikowany gwiazdami i uznawany za faworyta rozgrywek we Włoszech – Virtus – w dotychczasowych czterech meczach wygrał tylko dwa razy.. W składzie znajdują się takie nazwiska jak Petteri Koponen, Terrell McIntyre oraz Chris Douglas-Roberts.
Claudio Sabatini, ten sam który próbował sprowadzić do Bolonii Kobego Bryanta, zareagował bardzo szybko odsuwając centra od składu. Wiadomo też, że klubowi sternicy szukają już zastępcy dla niesfornego środkowego.
Jared Homan już wcześniej dał się poznać jako „enfant terrible„. Po nieudanych próbach dostania się do składu Chicago Bulls (przed sezonem 2007-08) trafił on do Śląska Wrocław, w którym nie dotrwał do końca sezonu. Ówczesny opiekun 17-krotnego Mistrza Polski poprosił wówczas sterników klubu o rozwiązanie umowy z zawodnikami (drugim był Rashid Atkins). Prasowe doniesienia wówczas sugerowały niesportowy tryb życia, odpuszczanie treningów i w końcu negatywny wpływ na chemię w drużynie. W oficjalnym komunikacie informowano o słabej postawie graczy w półfinałowych spotkaniach play off przeciwko Turowowi Zgorzelec.
Dziwię się że kluby mimo wszystko angażują takich koszykarzy z „przeszłością”.. może odbierają pensję w Jonnym Walkerze..