Trzecia seria gier w grupie B tyko utwierdziła nas w przekonaniu, że dzieli się ona na mocnych i słabych. Do tej pierwszej kategorii zaliczają się na pewno gracze CSKA, Unicai oraz Panathinaikosu. Do drugiej KK zagrzeb, Brose Baskets i dość niespodziewanie Zalgirisu.
KK Zagrzeb – CSKA Moskwa 47:89 (13:22, 11:23, 11:21, 12:23)
CSKA gromi swoich kolejnych rywali,nie pozostawiając złudzeń, która drużyna jest obecnie najsilniejszą w Europie. Tym razem na drodze Rosja stanął kopciuszek euroligowych zmagań – KK Zagrzeb. Chorwaci prowadzili tylko na początku meczu. Po trafieniach Krunoslava Simona (15 pkt, 5 zb, 6-18 FG) i Mario Kasuna (14 pkt, 9 zb, 6-18 FG) było 4-0 dla gospodarzy. Kolejne 16 „oczek” rzucili jednak gracze CSKA. Z każdą kolejną minutą ich przewaga rosła w bardzo szybkim tempie. Do przerwy było już 45-23, po trzech kwartach natomiast 76-34, a na koniec meczu przewaga urosła do ponad 40 punktów.
Tak wysoka przewaga pozwoliła Jonasowi Kazlauskasowi na dokładne sprawdzenie formy swoich rezerwowych. Sporo minut na parkiecie spędzili dzięki temu Andrey Vorontsevich (21 min, 12 pkt, 6 zb.) i Sammy Meija (16 min, 10 pkt, 2 zb, 2 prz.). Pierwsze skrzypce tradycyjnie w ekipie ze stolicy Rosji grał Andriej Kirilenko. Były zawodnik Utah Jazz zanotował 14 punktów, 7 zbiórek i 3 bloki w 24 minuty.
CSKA dominowała w niemal każdym elemencie gry. Jego gracze przechwycili aż 10 piłek rywali, którzy w sumie zanotowali aż 18 strat. drużyna z Moskwy zablokowała aż 9 rzutów KK. Co ciekawe, to zagrzebianie zaliczyli więcej zbiórek. Wygrali walkę na deskach 42-35, a aż 20 piłek zebrali na atakowanej desce.
Zawodnicy KK trafili zaledwie 29.7% rzutów za dwa przy 51.2% CSKA. W pierwszej piątce gospodarzy wybiegł utalentowany 17-latek Dario Saric, który jednak nie zaliczy tego spotkania do udanych. W 19 minut, trafił 1 z 6 rzutów z gry, zebrał 5 piłek i zanotował 3 straty.
Brose Baskets – Unicaja Malaga 78:79 (27:22, 11:20, 23:21, 17:16)
Niezwykle zacięte spotkanie, które zakończyło się szczęśliwie dla drużyny z Hiszpanii. Początek, dzięki bardzo dobrej postawie Briana Robertsa (16 pkt, 4 zb, 4 ast.) i niezwykle efektownego Marcus Slaughtera (16 pt, 6 zb.) to Brose objęło prowadzenie 15-6, a kilka minut później już 22-11. Gracze Unicai zaczęli odrabiać straty i po 10 minutach przegrywali tylko 22-27.
Druga kwarta to już przewaga zespołu z Malagi, która wygrała tą część meczu 20-11. Do przerwy było 42-39 dla gości, wśród których dobre wrażenie sprawiał mierzący 222 cm Nedzad Sinanovic (11 pkt, 3 zb.), z którym nie mogli sobie poradzić podkoszowi Brose.
Cała druga część gry przebiegała pod kątem zyskiwania kliku punktowej przewagi Unicai i niwelowania jej przez gospodarzy. Tradycyjnie już nie do powstrzymania był Joel Freeland (18 pkt, 7 zb.), ale to nie on był bohaterem spotkania. Został nim Berni Rodriguez (8 pkt, 3 zb, 2 ast.) trafiając decydujący rzut na 4 sekundy przed końcem.
Wcześniej na prowadzenie 78-77 wyprowadził swój team Roberts, który trafił rzut za trzy z lewego rogu. Ten sam zawodnik miał jeszcze szansę, aby ostatecznie rozstrzygnąć losy wyniku, ale jego próba z dystansu równo z końcową syreną odbiła się od obręczy.
Panathinaikos Ateny – Zalgiris Kowno 92:75 (25:21, 13:21, 26:13, 28:20)
Zalgiris mimo zmiany trenera (Aleksandar Trifunovic zastapił Iliasa Zourosa) dalej zawodzi. Porażka z „Koniczynkami” była już trzecią w tym sezonie i sytuacja Litwinów stała się dramatyczna. Przed rozpoczęciem sezonu, po sporych wzmocnieniach stawiano, że Zalgiris może nawiązać walkę nawet o drugie miejsce w grupie. Teraz taka sytuacja wydaje się niemożliwa, a co więcej, muszą obawiać się czy uda im się wywalczyć awans TOP 16 przy wysokiej formie Brose.
Dzięki dobrej postawie Sonny’ego Weemsa (21 pkt, 3 prz, 4 str.) i Milovana Rakovica (12 pkt, 6-7 FG, 3 zb.), goście prowadzili po pierwszej połowie 42-38.
Drugie 20 minut przywróciło jednak porządek w tym meczu. Grecy zaczęli twardziej bronić i rozpoczęli trzecia kwartę od runu 12-3, kiedy po przechwycie Romaina Sato (8 pkt, 4 zb.) i wsadzie Davida Logana (13 pkt, 3 prz, 6-10 FG) prowadzili 50-45.
Zalgiris za sprawą Tomasa Delininkaitisa i coraz lepiej spisującego się na europejskich parkietach Ty Lawsona (14 pkt, 4 zb, 4 ast.) zmniejszył na chwilę starty, ale kolejne punkty Nicka Calathesa (7 pkt, 7 ast, 4 zb.) i Kostasa Kaimakoglu ponownie przyczyniły się do odskoczenia Panathinaikosu (64-55 po trzech kwartach).
Decydujący cios spadł na głowę Litwinów na pięć minut przed końcem meczu. Od stanu 71-62, gospodarze zaliczyli run 10-0. W końcówce Panata spokojnie utrzymywała bezpieczne prowadzenie głównie dzięki doświadczeniu Dimitrisa Dimatidisa (16 pkt, 3 zb, 3 ast.) i Mike’a Batiste (14 pkt, 4-6 FG).
KK Zagrzeb aż tak wysoko nie wygrało tych zbiórek:)
Naturalnie:) Nawet w czasach Chamberlaina i Russella zespoły nie zbierały tylu piłek:)