Po tym jak przedstawiliśmy wam sylwetkę Marshona Brooksa przesuwamy się o 21 numerów w górę. Dziś pora na power forwarda z Kanady, czyli drugi wybór Cavs ostatniego draftu.
Tristan Thompson urodził się 13 marca 1991 roku w Toronto i według mnie jest największą niespodzianką tegorocznego draftu. Jeszcze w kwietniu większość mock draftów ustawiała go w okolicach 20 picku. Przez te 2 miesiące udowodnił, że jest jednym z 5 najlepszych zawodników w naborze. Jak? Należałoby zapytać ludzi z Cavaliers, którzy zdecydowali się na jego wybór. Jest jednak ciekawostka, którą w przypadku Kanadyjczyka dobrze byłoby odkurzyć. 5 lat temu z dwójką w drafcie wybrany został LaMarucs Aldridge, absolwent tej samej uczelni – University of Texas. Nie to jednak jest faktem najciekawszym. Bohater mojego dzisiejszego artykułu już w 1 sezonie osiągnął statystyki bardzo zbliżone do tych jakie Aldridge notował jako sophomore (jednak trzeba dodać, że TT był w NCAA starszy o rok od swojej klasy).
Większość dotychczasowego życia Thompson spędził w Ontario. Tam też rozpoczynał koszykarską przygodę. Brampton gdzie uczęszczał do szkoły średniej przez rok opuścił jednak na rzecz Saint Bendeict’s Preparatory School w Newark. Była to jego wielka szansa by pokazać się na rynku amerykańskim. Tak też się stało i już jako junior w high schoolu gdzie uzyskał status absolutnej gwiazdy zaczął odbierać sygnały od Texas Longhorns. W wyniku dużej kłótni z ówczesnym trenerem zmuszony był jeszcze raz zmienić szkołę. Tym razem przeniósł się do Findlay Prep – co ciekawe razem z późniejszym kolegą z uniwersytetu Cory’m Josephem. 11 listopada 2009 oficjalnie zdecydował się na University of Texas. Po ostatnim sezonie w Findlay jako topowy prospekt miał okazję wystąpić w Jordan Brand Classic i McDonald’s All-American.
Kariera Thompsona w Teksasie nie była już tak burzliwą. Longhorns skompletowali naprawdę dobry skład co później potwierdziły wyniki. Trio Hamilton-Thompson-Joseph, czyli 3 pierwszorundowe wybory draftu 2011 doprowadzili zespół do bilansu 28-8. Niestety ósma z tych porażek – w starciu z Arizoną (69-70) zakończyła ich udział w NCAA Tournament.
W debiucie z Navy Kanadyjczyk zaczynał z ławki, ale nie przeszkodziło mu to w przyzwoitym występie (12 punktów, 7 zbiórek). Po udanym kolejnym meczu wskoczył do pierwszej piątki. Już jako starter zaimponował w spotkaniu z Illinois. 20 punktów, 7 zbiórek, 4 asysty, 3 przechwyty i 5 bloków w 40 minut (mecz z dogrywką). Na początku grudnia urodzony w Toronto gracz zdecydowanie obniżył loty. Jego pozycja w zespole była już wtedy tak mocna, że nikt nie myślał o tym by zsyłać go ponownie na ławkę. 22 grudnia po serii przeciętnych spotkań zaimponował wysokim double-double w postaci 17 punktów i 15 zbiórek. Znakomita seria 11 zwycięstw z rzędu wyprowadziła Longhorns do bilansu 23-3. W tym czasie Tristan dobrze sprawdzał się u boku Hamiltona, który regularnie dostarczał powyżej 15 punktów. 28 lutego Kanadyjczyk ustanowił swój rekord rzucając 26 punktów (i 10 zbiórek). Turniej rozpoczął się dla nich od starcia z Oakland wygranego 85-81. 2 dni później przyszła pora na mecz z Arizoną. Jeszcze na 14,5 sekundy do końca Teksańczycy prowdzili 69-67. Wtedy do akcji wkroczył Derrick Williams, który dzięki fantastycznej akcji 2+1 wyprowadził Arizonę na prowadzenie 70-69. Takim też wynikiem zakończyło się to spotkanie. Dla Thompsona o tyle pamiętne, że zdobył w nim zaledwie 3 punkty (6 zbiórek, 4 bloki w 36 minut).
Po sezonie nie zdecydował się na pozostanie w Austin i przystąpił do draftu 2011. Z każdym dniem jego notowania rosły, ale mało kto przypuszczał, że zawędruje on na aż 4 pick i trafi do Cleveland. Bardziej prawdopodobnym był scenariusz z wyborem Pistons, którzy podobno przed samym draftem byli zainteresowani skrzydłowym. Teraz, kilka miesięcy po tych zdarzeniach wiemy już, że z Ohio pożegna się JJ Hickson co powinno dać Kanadyjczykowi zdecydowanie większą rolę w rotacji Byrona Scotta. Co może dać Cavaliers ten chłopak?
Ma szansę szybko stać się przyzwoitym atletą. Ma ogromny zasięg, jest leworęczny, szybki, nieźle zbiera i blokuje. Łatwo kończy akcje w pomalowanym choć nie jest gigantem jeśli chodzi o grę tyłem do kosza. Nie imponuje rzutem. Na pewno czeka go dużo pracy we właściwie każdym elemencie gry. Nie jest w pełni dojrzały na NBA. Już w NCAA miewał kłopoty przy potężniej zbudowanych rywalach lub po prostu niezłych defensorach. Dlatego z każdym sezonem w najlepszej lidze świata powinien pokazywać coraz więcej. Czasami porównywany do Tyrusa Thomasa.
Mam nadzieję, że się sprawdzi i będzie pełnił ważną rolę w Cavs. Razem z Irvingiem, może stworzyć bardzo fajny duet. Cavaliers pozyskali przede wszystkim dobrego defensora.
Wygląda wcale nieźle. Mniej browarów, 10 kg mniej, 20 cm więcej i też taki będę.