Autor: Bartek Berbeć (SportoweFakty.pl)
Kilka dni temu, przy okazji strzelaniny w klubie przy obecności pięciu koszykarzy NBA, mówiono szeroko o tym, że gwiazdy nie mają co począć z wolnym czasem i pchają się w tarapaty. Rajon Rondo miał dobre intencje, ale również wplątał się w problemy.
W sobotnią noc obrońca Boston Celtics zorganizował charytatywne spotkanie, co jest ostatnio bardzo modną wśród społeczności NBA metodą na zabijanie wolnego czasu. W meczu miał okazję występować u swojego byłego kolegi z drużyny, Kendricka Perkinsa.
Po meczu, kiedy Rajon Rondo przebywał ze swoją świtą, wśród której byli między innymi Josh Smith, Rudy Gay czy Nate Robinson, niespodziewanie ktoś podszedł do niego i uderzył go. Wkrótce na miejsce przybyła policja. W międzyczasie zawodnik powalił napastnika na ziemię. Mężczyzna stawiał opór nawet po przybyciu policji. Został jednak aresztowany i wyprowadzony z budynku.
To nie było nic osobistego. Przypadek – komentował sprawę Rondo. Trochę jednak trudno uwierzyć, że na tak specyficznym wydarzeniu ktoś od niechcenia, przypadkowo atakuje zawodnika NBA.