Za Milwaukee Bucks rozczarowujący sezon 2010-2011, w którym drużynie Scotta Skilesa 35 zwycięstw nie wystarczyło by dostać się do fazy play off. Zespół z Wisconsin miał przecież dzielnie walczyć z Bulls w Central Division.
Główną przyczyną niemocy były urazy, ale tegoroczny skrócony sezon powinien ułatwić im rozegranie całego sezonu ze składem zdolnym do gry na 100%. Poza tym w czerwcu biorąc udział w trójstronnej transakcji otrzymali Stephena Jacksona, Beno Udriha i Shauna Livingstona. W dywizji czeka ich rywalizacja z walczącymi o najwyższe laury Bulls i silnymi Pacers dlatego tym razem prognozy są bardziej ostrożne. Przed wami 6 ruchów, które Bucks powinni wykonać by liczyć się w najbliższym sezonie.
Zatrzymać Luca Richarda Mbah a Moute
Milwaukee już złożyli wstępną ofertę Kameruńczykowi, dlatego istnieje duża szansa, że pozostanie on w zespole. Mbah a Moute może grać zarówno jako small forward i power forward i prawdopodobnie jest najlepszym obrońcą w drużynie w sytuacjach jeden na jeden. Nadal potrzebuje intensywnego treningu nad poprawą gry w ataku, ale nadrabia to świetną defensywą i energią.
Mbah a Moute powinien być starterem Bucks na pozycji silnego skrzydłowego. Jest dokładnie takim typem gracza jakich Scott Skiles uwielbia. Nigdy nie rezygnuje, walczy na całym boisku i nie potrzebuje piłki by być efektywnym w ataku. Jeśli Bucks go stracą ich szanse na offseason spadną, chyba że zdrowie pozwoli Drew Goodenowi na zapełnienie tej luki na przestrzeni całego sezonu.
Najlepszym wyjściem byłoby zaproponować Kameruńczykowi wieloletnią umowę, która dałaby mu szansę na rozwój i pewną grę w podstawowej piątce drużyny.
Znaleźć startera na trójce z Mid-Level Exception
Aktualnie Bucks nie mają w swoim składzie niskiego skrzydłowego o kalibrze startera. Delfino, Ilyasova i rookie Tobias Harris to faworyci do tej roli, ale w Milwaukee powinni się rozejrzeć za lepiej wyglądającymi wolnymi agentami by uzupełnić braki na tej pozycji.
Choć nowa umowa nie została jeszcze dopięta na ostatni guzik, jest raczej pewnym, że Bucks będą mieli wystarczająco miejsca w salary cap by mieć możliwość zatrudnienia gracza na Mid-Level Exception. By walczyć o playoffs powinni zaoferować pełne MLE dla Carona Butlera, Tayshauna Prince’a lub Shane’a Battiera i wierzyć, że ci zechcą skusić się na tę ofertę.
Jeśli się nie uda pozostaje szansa na Granta Hilla czy Josha Howarda. Obaj stanowią pewne ryzyko, ale świetnie pasują do systemu obronnego Scotta Skilesa. Gdyby ten wariant także nie wypalił pozostają weterani jak Mike Dunleavy i Tracy McGrady, którzy stanowiliby niezłe uzupełnienie składu.
Kontynuować rozwój Larry’ego Sandersa
Sanders potwierdził w ubiegłym sezonie, że dobrze pasuje do systemu Skilesa kiedy jako 15 pick draftu notował średnio ponad 1 blok na mecz w zaledwie 14 minut aktywności na parkiecie. Mierzący 6’11 podkoszowy nadal musi pracować nad grą w ataku, ale jego postawa pod własnym koszem może uczynić go game changerem z ławki.
Każdy zespół prowadzony przez Skilesa będzie znany z obrony, ale Sanders może także pomagać w szybkich kontratakach gdzie będzie go wspierał Brandon Jennings.
Obudzić się w ataku
Bucks byli w ostatnim sezonie najgorszą w lidze drużyną pod względem zdobywanych punktów na mecz (mniej niż 92). By to się zmieniło potrzebują więcej gry piłką w ofensywie i pozwolić Jenningsowi wykorzystać jego szybkość by mógł stworzyć kolegom pozycje rzutowe. Młody point guard Milwaukee to jeden z najszybszych graczy w całej NBA i wykorzystanie tego atutu powinno być opcją numer 1 w ataku.
Także Jackson będzie w tym względzie przydatny. Były gracz Bobcats może być dynamicznym strzelcem i playmakerem, ale jeśli Skiles ograniczy mu możliwość gry z piłką jego umiejętności zostaną nieco zneutralizowane.
Sanders, Mbah a Moute, Udrih czy Livingston i właściwie cała reszta składu to gracze stworzeni do gry up-tempo. Jedyny gracz, który pod tym względem nie pasuje do reszty to Andrew Bogut. Mimo wszystko Australijczyk jest bardziej atletyczny niż większość centrów w NBA i zawsze będzie pierwszą opcją zespołu.
Wytransferować Udriha lub Livingstona
Ze względu na Brandona Jenningsa, który powinien zająć w składzie Bucks większość minut na pozycji rozgrywającego zwyczajnie nie potrzeba tam kolejnych dwóch playmakerów, którzy musieliby jeszcze dzielić czas gry między sobą. Jeżeli żaden z tej trójki nie doznałby kontuzji, a to nie jest niemożliwe patrząc na historie Jenningsa i przede wszystkim Livingstona nadmiar produktywnych graczy doprowadziłby do popsucia atmosfery w szatni, na co w Milwaukee nie mogą sobie pozwolić.
Jeśli będzie to możliwe, w interesie Bucks leży wytransferować Udriha ze względu na jego kontrakt. Zarobi on aż 14 milionów dolarów przez najbliższe dwa lata kiedy gwarantowany kontrakt Livingstona kończy się po najbliższym sezonie. Milwaukee mogą szukać szansy wytransferowania Słoweńca do klubu, który potrzebuje point guarda (Lakers?).
A jeśli i manewr transferu Udriha się nie uda, nie powinno być problemów z pozbyciem się Livingstona. Pokazał on już bowiem, że może stanowić dobry backup, a jego kontrakt uczyni go atrakcyjnym dla właściwie wszystkich zespołów poszukujących gracza na rozegranie. Najlepszym wyjściem byłoby wrzucić byłego gracza Bobcats do dealu, który pozwoliłby im pozyskać startującego niskiego skrzydłowego.
Nie rezygnować ze Scotta Skilesa
Wreszcie, Bucks nie mogą pozbyć się ich aktualnego trenera. Skiles ma już za sobą przygody w klubach, które zwalniały go po 3-4 latach pracy. Wytrzymał trzy sezony z Suns, trzy i pół roku z Bulls. Z oboma tymi zespołami jego żywe podejście prowadziło graczy do ostatecznego rozstrojenia.
Jeśli drużyna z Milwaukee chce zagrać w fazie play off musi wstrzelić się w defensywny system Skilesa, z taką samą intensywnością każdego wieczoru. Oczywiście, Skiles musi wiedzieć kiedy wyciskać ze swoich graczy ile się da, a kiedy zwolnić. W skróconym sezonie styl coachingu trenera Bucks będzie ważniejszy niż kiedykolwiek. Jeśli gracze nie wpasują się w taktykę i zabierze im to kolejne miesiące, sezon może być stracony w przeciągu kilku tygodni.
You must be logged in to post a comment.