Autor: Karminadel24 & Woy9
5.XII
Urodziny obchodzą m.in.
– Eddy Curry (29 lat)
– Josh Smith (26)
Ciekawostki:
- w 1987. San Antonio Spurs zastrzegło #44 słynnego George „Icemana” Gervina
- w 1991. Moses Malone z Milwaukee Bucks w przegranym meczu z Nets rzucił 12 punktów, tym samym stając się szóstym zawodnikiem w historii, który przekroczył granicę 26,000 pkt. w karierze
- w 1992. Bill Laimbeer zaliczył 12 zbiórek w wygranym meczu z 76-ers, tym samym zaliczając swoją 10,000 zbiórkę.
- w 1996. Jermaine O’Neal został najmłodszym debiutantem ligi NBA. Liczył wówczas 18lat, 1miesiąc i 22dni a rekord przetrwał do 2005 i Andrew Bynuma.
- w 2000. Karl Malone punktując w wygranym meczu z Raptors 98-84, przekroczył Wilta Chamberlaina wskakując na drugie miejsce w All-Time Scoring z 31,443 punktami.
Na tapete dziś wskakuję mecz Timberwolves – Kings z 2003 roku. Wolves z Garnettem, Cassellem i Sprewellem, o którym krótko było wczoraj, w sezonie 2003/04 przysporzyli swoim kibicom wiele radości awansując do finału konferencji. Po drodze pokonali Sacramento Kings w niezwykłej, pamiętnej serii i 4-3 w półfinale zachodu.
Kevin Garnett został w sezonie 2003/2004 MVP sezonu regularnego, grając jak z nut przez większość spotkań. Rewelacyjnie prowadził zespół, będąc liderem w zbiórkach, punktach, blokach i przechwytach. Wyjątkowy zawodnik w swoim wyjątkowym sezonie. Niesamowity walczak, do dnia dzisiejszego jest jednym z najbardziej charyzmatycznych graczy w lidze, z którego aż kipią emocje, co osobiście w nim uwielbiam. Choć już wiekowy to kochany za pasję, waleczność, i nieustępliwość na każdym centymetrze parkietu. Dziś jeden z liderów i człowiek od czarnej roboty w Celtics.
Wracając do rzeczy, bo o Garnett’cie będzie tu jeszcze sporo i nie raz.
5.XII kibice w Arco Arena zobaczyli przedsmak tego co działo się później w Playoffs. Niestety kontuzjowany był Chris Webber, co z pewnością dodało by jeszcze smaczku rywalizacji, lecz mimo to spotkanie było jednym z najlepszych w sezonie.
Pod nieobecność C-Webba do pierwszej piątki awansował Brad Miller i zagrał jeden z najlepszych meczy w karierze. Zaliczył 35 punktów, 10 zbiórek przy skuteczności 12/20 z gry. Do tego Stojakovic, Divac, Bibby, Bobby Jackson oh my..Sacramento to też był wielki zespół. Rywalizacja zakończyła się po dogrywce 112-109, a bohaterem meczu był wspomniany już wcześniej „The Big Ticket„, zaliczając 33 punkty ,25 zbiórek (rekord kariery),6 asyst, 3 bloki i 3/3 zza łuku, w tym te jakże ważne, tuż przed końcem regulaminowego czasu gry:
Po tych rzutach, w Arco był nienawidzony mniej więcej tak jak Reggie Miller w Madison Square Garden. Po raz kolejny pokazał jakim jest graczem. Kiedy trzeba potrafił robić wszystko, nawet trafiać trójki. Właściwie nic w tym dziwnego, z jego sprawnością fizyczną, motoryką, zwinnością był w stanie swego czasu kryć nawet Steve Nasha. Nie ma dla Kevina, rzeczy niemożliwych….Po prostu nie ma.
Nikt nie gwizda, nie buczy, nie pokazuję obraźliwych koszulek, nie marudzi kiedy „Da Kid” wraca do Target Center, bo to Kevin sprawił że Wolves z autsajdera ligi stali się potęgą na miarę Mistrzostwa. Niestety na drodze stanęli im Lakers, ale co byłoby, gdyby to Wolves zagrali w finałach 2004 roku z Pistons. Właśnie gdyby….Pamiętam i pewnie każdy z Was także transparenty KG 4 MVP w Target Center.