Gdzieś w cieniu Celtics, Knicks, Lakers czy Bulls mniejsze kluby walczą o istotne wzmocnienia. Podobnie jest w Toronto i choć wielu może to dziwić – nawet tam szefostwo stara się przekonać do siebie najlepszych tegorocznych wolnych agentów. Wbrew pozorom Raptors nie muszą być wcale tak nieatrakcyjnym zespołem dla Gasola, Nene. Chandlera…
Zacznijmy jednak od najświeższych informacji, a te mówią, że negocjacje prowadzone są z jednym z rozchwytywanych weteranów – Shane’m Battierem. W kanadyjskim zespole skrzydłowy mógłby liczyć na pokaźną ilość minut. Sonny Weems najprawdopodobniej dokończy sezon na Litwie, a podobny wariant rozważa Linas Kleiza, który w dodatku jest po poważnej kontuzji. W rotacji zostaje właściwie tylko James Johnson, który jakkolwiek jest się jeszcze w stanie rozwinąć nie powinien być dla Battiera dużym zagrożeniem. Pozostaje naturalnie pytanie – dużo minut gry w słabych Raptors, czy walka o tytuł z bardzo silnymi Heat. Oczywiście los i wszelkie ruchy jakie już niedługo nastąpią także wtrącą swoje trzy grosze do tej sytuacji.
We wstępie mówiłem o Nene, Marcu Gasolu czy Tysonie Chandlerze. Tak Raptors, będą próbowali pozyskać jednego z nich, a w grę wchodzi także Samuel Dalembert, który już podobno od dłuższego czasu ma na biurku ofertę z Kanady. Wiemy już, że Jonas Valanciunas pozostaje w Wilnie tak więc na pozycji centra w Toronto cały czas będzie ogromna dziura. Już rok temu zespół był w ogromnych opałach kiedy Andrea Bargnani złapał uraz wykluczający go z gry, a i on jest przecież bardziej silnym skrzydłowym niż centrem… Teraz obok Włocha pozostaje Nigeryjczyk Solomon Alabi, który rok temu zagrał zaledwie w 12 meczach (i legitymował się imponującą skutecznością 20%.). W ostateczności jest jeszcze Amir Johnson, który rok temu był już na tej pozycji wykorzystywany.
Nic więc dziwnego, że celem numer jeden jest porządnie zbudowany podkoszowy, który pomógłby zdecydowanie w obronie i na tablicach – problemach Raptors znanych już od dawna. Dlatego teraz drużyna z Ontario jest w stanie wyłożyć duże pieniądze za podpisanie kontraktu (na co pozwala miejsce w salary cap i ewentualna amnestia). Czynników sprzyjających także nie będzie brakować – Leo Barbosa (Nene), Jose Calderon (Marc Gasol), a Tyson Chandler pracował przecież w Dallas z nowym coachem zespołu Dwane’m Caseyem. Kibicom pozostaje nadzieja, że być może na któregoś z tych graczy wizja kolejnych grubych dolarów i dobrych znajomych skutecznie podziała.