Pat Riley, Erik Spoelstra oraz Micky Arison nie próżnują tego lata. Żartobliwie mówi się, że nie ma wolnego agenta którym nie byliby zainteresowani Miami Heat. Tymczasem lekko po kryjomu Heat podpisali 5 nowych kontraktów oraz szykują się do szóstego. Leniwa zima? Nie w American Airlines Arena.
Pierwszym podpisanym graczem przez Miami Heat był 28 wybór w drafcie 2011 – Norris Cole. Rozgrywający przeciętnej uczelni Cleveland State wczoraj po godzinie 20 podpisał swój pierwszy kontrakt w NBA, którego szczegóły nie zostały ujawnione przez klub. Najbardziej pamiętny jest jego występ przeciwko Youngstown State, kiedy to zdobył 41 punktów, 20 zbiórek i 9 asyst. O dziwno podczas podpisywania Norris nie był ubrany elegancko, na sobie miał zwykłą bluzę i czapkę New Era. Swój chłop? Okaże się 25 grudnia.
Jednak fakt czy zobaczymy Cole’a w swoim debiucie przeciwko Mavericks zależy od tego czy Heat podpiszą kolejnego rozgrywającego. Kolejnego, bo pierwszy PG Miami – Mario Chalmers zdecydował się zostać na Florydzie. „Będę tu dopóki już mnie nie będą chcieć”, tak wyrażał swoje przywiązanie do Miami 25-letni rozgrywający rodem z Alaski. Chalmers był zastrzeżonym wolnym agentem i jednym z celów Heat na ten off-season.
Kolejnym wolnym agentem podpisanym przez Heat jest James Jones, kat Boston Celtics w meczu numer 1 serii przeciwko Heat. Gwoli przypomnienia Jones rozegrał wtedy swój najlepszy mecz w sezonie trafiając 5 razy za 3 na 7 prób, łącznie notując 25 oczek. Jak sam stwierdził, ominął oferty z dużo większą kasą, na tą od Miami. „Lojalność” powiemy, „pogoń za pierścieniem” powie ktoś inny. Tak czy inaczej klasyczny spot-up shooter zostaje w Miami i w przyszłym sezonie znowu 99% jego koszy będzie asystowane. Taka jego rola.
Na taką samą ilość minut co Jones na pewno nie będzie mógł liczyć Juwan Howard, kolejny „nabytek” Żarów. Silny skrzydłowy, który na świecie żyje już 38 wiosen w zeszłym sezonie grał najmniej od czasów Denver i Dallas, zdobywał 2,4 punkty na mecz i nie był ważnym czynnikiem w grze Miami. Wchodzący w swój 18 sezon silny skrzydłowy był członkiem tak zwanej Fab Five, jednak tamtych czasów nie zostało mu już prawie nic.
Podpis na umowie złożył wczoraj również najważniejszy nabytek Heat jak dotąd podczas tego okienka transferowego – Shane Battier. Niski skrzydłowy na zdjęciu powyżej otrzyma 4 letni kontrakt i cały lub większą cześć mid level exception, jaki posiada Miami.
Ostatnio dosyć głośno było o podpisaniu przez Heat Eddy’ego Curry’ego, jednak nie ma jak na razie żadnych potwierdzeń ze strony zawodnika aniżeli klubu, więc można to uznać jedynie za plotki. Natomiast według paru źródeł agent Mike’a Millera uchylił nieco informacji na temat swojego klienta. Tajemnicą poliszynela było, że Miami chciało użyć na Millerze zasady amnestii, tak jak zrobiło to Orlando z Gilbertem Arenasem i Nowy Jork z Chauney’em Billupsem. Jednak agent Mike’a zapewnia, że Miller zagra w barwach Heat jeszcze w tym sezonie, natomiast prawdopodobnie podczas następnego off-season Miami użyje na nim amnesty clause. Pat, wciąż wszyscy czekamy na Samuela Dalemberta…
heh, ciekawe czy Battier w otoczeniu big3 będzie mógł pokazać tyle samo co w zeszłym sezonie w Grizzlies..
Wiele wskazuje na to, że będzie wchodził z ławy. A może Bosh specjalnie tył na C? Teraz Battier zamiennie z LBJ mogą skakać z 3 na 4 wzajemnie? Tylko, że żaden z nich nie jest 4. W takim razie LBJ, jak to ma w zwyczaju, zajmie się rozgrywaniem a Shane na SF.
Moja skromna opinia jest taka, że jak chcą być mistrzem, ten facet musi grac przez 30 minut w każdym meczu. Każdy przecież wie, że atakiem wygrywa się mecze ale mistrzostwa zdobywa się defensywą. A więc, kto jak kto, ale Battier broni naprawdę super.
dokładnie, battier- plaster jakich mało w lidze. a subiektywnie, to dla mnie chyba najlepszy na swojej pozycji.