Bardzo niemrawo rozpoczął swoją przygodę z pre-season panujący MVP ligi Derrick Rose. Lider Byków w pierszych minutach spotkania złapał dwa faule na Darrenie Collisonie i nie mógł wstrzelić się z rzutami do kosza. Na szczęście dla zespołu Toma Thibodeau z pomocą przyszedł mu C.J. Watson, który naprawdę udowodnił swoją wartość jako zmiennik, prowadząc Byki do wygranej.
Od pierwszy minut spotkania zawodził nie tylko Rose. Wielokrotnie atakowany za słabszą postawę na przestrzeni sezonu 2010/11 – Carlos Boozer – również nie błyszczał formą. Mimo istotnego faktu, że Booz stracił kilka zbędnych kilogramów, popełniał straty (3 w sumie) i miał kłopoty ze wstrzeleniem się do kosza rywali (3/10). Efekt gry Rose’a i Boozera można określić słowem zawód (7pkt/6zb/5fauli Booza oraz 16pkt przy skuteczności 3/9 z pola, 6 strat i 4as to dorobek Derricka). Na szczęście to tylko sparing..a Tibs mógł skorzystać z graczy lepiej dysponowanych, którzy zrobili różnicę w tym spotkaniu.
Kibice jednej i drugiej drużyny mieli nadzieję na występy najgłośniejszych nazwisk, które wzmocniły Pacers i Bulls w tym okienku transferowym, a mianowicie Davida Westa oraz Richarda Hamiltona. Obaj niestety nie brali udziału w grze.
Podczas niedyspozycji liderów (warto dodać, iż Danny Granger również nie błyszczał skutecznością 5/17 z pola i 12 oczek); lub nie grania ważnych, przyszłościowych postaci dla klubów, na pierwszy plan wysunęli się młodsi gracze jak C.J. Watson, Tyler Hansbrough czy Paul George.
Rozgrywający Byków ciągnął wózek swojej drużyny podczas drugiej i jak się okazało kluczowej dla losów całej potyczki kwarty. Ex gracz Warriors rzucił 15 oczek, dodał 4asysty wynajdując na wolnych pozycjach min. Kyle’a Korvera (4pkt), Taja Gibsona (12pkt i 9zb) oraz Luola Denga z charkterystycznym irokezem (16pkt i 6zb). 30-14 w drugich 12 minutach zrobiło wyraźną różnicę na korzyść przyjezdnych.
Pacers próbowali gonić gości podczas trzeciej części gry, ale postawa Tylera Hansbrougha (19pkt i 11zb) i Paula George’a (17pkt i 10zb) była zakłócona poprzez niższe jakościowo występy w/w Grangera, innego nowego nabytku George’a Hilla (1/7 z gry) czy Dahntay’a Jonesa (0/5 z gry). Bulls grali agresywnie w obronie i nie dawali wolnego miejsca do łatwych rzutów rywalom.
Gracze Franka Vogela razili nieskutecznością w ataku (33% z gry przy 49% Byków) a na domiar złego nie byli w stanie wykorzystać prezentów przyjezdnych w ilości strat (24 do 14 na niekorzyść Chicago). W czwartej kwarcie ujrzeliśmy już głębsze rezerwy a walkę zmienników wygrali również gracze gości (23:15).
Wynik: Indiana Pacers – Chicago Bulls 86:95
Najlepiej punktowali: Hansbrough 19 (11 zb), George 17 (10 zb), Hibbert 14 oraz Rose 16, Deng 16, Watson 15
Boozer obudź się w końcu! Za pieniądze jakie dostajesz mógłbyś postarać się trochę bardziej. Brawo dla Watsona I Taja.
Cały czas niedoceniany Psycho T może wreszcie rozegra sezon na miarę lat spędzonych w Tar Heels.