W pierwszym spotkaniu dzisiejszego wieczoru pomiędzy Raptors i Celtics walka o zwycięsto toczyła się do samego końca. Choć C’s występowali bez Paula Pierce’a i tak byli zdecydowanymi faworytami i ostatecznie nie zawiedli swoich fanów zwyciężając 76-75.
Pierwsze minuty to prezentacja efektów pracy nowego coacha zespołu z Kanady – Dwane’a Caseya. Bardzo aktywna gra na własnej połowie często kończyła się wymuszaniem strat i efektownymi blokami. Nie inaczej było z Celtics, którzy nie od dziś znani są ze znakomitej obrony. Więcej ofensywy byli w stanie pokazać ci drudzy i dzięki temu zwyciężyli pierwszą kwartę 18-17. Początek kolejnych 12 minut to duży przestój obu zespołów. Show rozruszał dopiero Rajon Rondo, który popisał się świetnym podaniem do Brandona Bassa w szybkim kontrataku. Były gracz Orlando zaliczył naprawdę niezły debiut w nowych barwach i w całym spotkaniu zanotował 9 punktów, 5 zbiórek i 3 przechwyty będąc bardzo dobrą alternatywą dla Kevina Garnetta. Obaj silni skrzydłowi sprawiali rywalom duże problemy, głównie w półdystansie. Raptors tymczasem mieli ogromne kłopoty w ofensywie i straty wzrastały wraz z upływem czasu. Fatalny debiut zaliczył Rasual Butler – 0/4 z gry w 20 minut. Do przerwy mieliśmy 40-33.
W trzeciej kwarcie mecz wyglądał podobnie. Zaczęła się jednak uwidaczniać przewaga drużyny z Toronto na tablicach gdzie świetnie spisywał się Ed Davis i co może być niespodzianką Andrea Bargnani. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów widać było w tej drużynie agresję w walce o zbiórki czy to pod koszem wlasnym, czy pod koszem rywala. Raptors wygrali w całym spotkaniu na tablicach 39-35. W tym samym czasie Doc Rivers dawał coraz więcej czasu rezerwowym. 4 część spotkania okazała się jedyną wygraną przez zespół z Kanady i niewiele brakowało by dała im także zwycięstwo w całym spotkaniu. Aktywna gra w ofensywie zdecydowanie poprawiła skuteczność „Dinozaurów”, a obrona stała cały czas na równym, wysokim poziomie. W konsekwencji straty zostały bardzo szybko odrobione i po dwóch celnych osobistych Calderona gospodarze objęli prowadzenie. Rivers zmuszony był wpuścić na boisko swoich podstawowych graczy. Zatrzymał jednak na parkiecie szerzej nieznanego białego centra. Był nim Greg Stiemsma, który ostatnio zbierał podobno dużo pochwał ze strony sztabu trenerskiego. W samej końcówce to właśnie on znalazł się świetnie pod koszem rywala i po ofensywnej zbiórce zdobył dwa punkty, które dały Celtics prowadzenie 76-75. Raptors mieli kilkanaście sekund jednak bardzo dobra obrona faworytów mocno ograniczyła ich możliwości przez co DeMar DeRozan musiał decydować się na rzut, który był właściwie nie do trafienia. Niespodziewanie piłka odbiła się od kosza i wpadła w ręce Andrei Bargnaniego, ten jednak nie wykorzystał tej sytuacji i chwilę później zabrzmiał buzzer.
Na pewno największa niespodzianka tego meczu to defensywa Raptors. Widać, że nowy coach wykonał naprawdę dużą pracę. Pozostaje tylko pytanie jak często będą rozgrywać takie spotkania jego podopieczni. Celtics zostali zatrzymani na skuteczności 39% i sami grali jeszcze lepszą obronę utrzymując Toronto na FG 38%. Indywidualnie – „Zieloni” raczej oszczędzali swoje gwiazdy, a punkty rozkładały się między nich równomiernie. Wygrali to spotkanie jako zespół świetnie się uzupełniając. Najwięcej punktów dla nich uzyskał Ray Allen – 12. Na wyróżnienie zasłużył także Marquis Daniels. Powracający do Bostonu skrzydłowy był jednym z najaktywniejszych zawodników na parkiecie i w 27 minut zdobył 11 oczek (5-7 z gry). W ekipie pokonanych warto zwrócić uwagę na DeMara DeRozana. Shooting guard wreszcie zaczął trafiać za 3 (2 na 2) i jeśli tak solidnie przepracował lockout to zapowiada się dla niego sezon jeszcze lepszy niż poprzedni. Andrea Bargnani mimo problemów ze skutecznością (4-14) był najlepszym strzelcem Raptors notując 16 punktów.
Rewanż odbędzie się w najbliższy czwartek.
Boston Celtics – Toronto Raptors (76-75)
Celtics: Ray Allen (12pkt/3zb), Marquis Daniels (11pkt/3ast), Kevin Garnett (9pkt/7zb/3ast), Rajon Rondo (5pkt/8ast/4stl), Brandon Bass (9pkt/5zb/3stl/2blk), Chris Wilcox (7pkt/5zb), Jermaine O’Neal (8pkt/3zb/2blk)
Raptors: Andrea Bargnani (16pkt/9zb), DeMar DeRozan (14pkt/3zb), Ed Davis (10pkt/10zb), Jerryd Bayless (10pkt/3ast), Jose Calderon (7pkt/6ast), Gary Forbes (5pkt/4ast), Amir Johnson (4pkt/5zb)
Liczę że w tym sezonie Toronto powalczy o ostatnie miejsce w playoffach, chociaż ich transfery do tej pory mnie jakoś nie powaliły na kolana ;/
Go Raptors!!