Relacje ze wschodniego wybrzeża USA
W przedostatnim dniu okresu sparingowego mieliśmy do prześledzenia 8 spotkań. Szlagierowo zapowiadały się derby Florydy oraz Los Angeles. Tymczasem jeszcze większe emocje tuż przed startem ligi zagwarantowali nam koszykarze w trzech innych spotkaniach i na wschodnim wybrzeżu.
Orlando Magic – Miami Heat 104:100
Punktowali: LeBron James (27) i Dwayne Wade (21) oraz Glen Davis (18), Dwight Howard, Jason Richardson (po 15) i Jameer Nelson (14pkt, 10as)
Choć gracze Erika Spoelstry bardzo podobnie rozpoczęli spotkanie z Magią jak podczas pierwszego ich meetingu dwie noce wstecz, to ostatecznie miejscowi mieli powody do radości na koniec czwartej kwarty. Heat mocno rozpoczęli to spotkanie a po pierwszej odsłonie mieli już w dorobku 10 oczek przewagi (27-17). Następnie powiększyli ten bilans do 14, schodząc z wyraźnym prowadzeniem na przerwę. Na parkiecie prym wiedli dwaj wielcy: LBJ i Flash (łącznie 48 oczek).
Po przerwie jednak role się odwróciły a gospodarze umiejętnie wykorzystywali przewagę fizyczną pod atakowanym koszem. Najlepiej prezentował się – wchodzący z ławki w tym spotkaniu – Glen Davis. Ex Celt wrzucił Żarom 15 oczek w jednej odsłonie i zebrał 5 piłek (18 w sumie i 7/8 z gry). O wiele lepiej, w porównaniu z pierwszym meczem obu ekip, prezentował się również Dwight Howard (15pkt, 6-8 z gry, 9zb). O niebo lepiej się przegrany pierwszego spotkania Jameer Nelson (wówczas 0/10 z gry a dziś dublet 14/10).
Magia przede wszystkim lepiej prezentowała się na dystansie i osiągnęła skuteczność 50%. Heat nie mieli tak dobrego dnia i rzucali z 41% skutecznością. Trzeba podkreślić, iż Miami zagrało kolejne spotkanie bez pozyskanego Shane’a Battiera oraz Eddy’ego Curry.
Boston Celtics – Toronto Raptors 81:73
Punktowali: Rajon Rondo (17pkt i 6as), Brandon Bass (12) oraz Andrea Bargnani (20pkt), DeMarr DeRozan (16pkt i 10zb).
Bardzo udanie przed własną publicznością w TD Garden rozpoczęli Celtowie za sprawą Rajona Rondo. Filigranowy rozgrywający zdobył 15 punktów z ze swoich 17 podczas pierwszych 20 minut spotkania. Rondo nadawał tonu wydarzeniom na boisku i wyprowadził Zielonych przed przerwą na 16-punktową zaliczkę.
Celtowie mieli ułatwione zadanie, gdyż goście zagrali praktycznie bez energii – mimo nawet niezłych statystyk dwójki DeRozan&Bargnani (36pkt). Goście stracili 19 piłek i pudłowali 2 z 3 oddanych rzutów (32.4% skuteczności). Nic więc dziwnego, iż trener Doc Rivers przejrzał w drugiej połowie potencjał swojej ławki i zezwolił na odrobinę szaleństwa Avery Bradley’owi (1/10 z gry) czy E’twaunowi Moorowi (2-5 z gry i 11 oczek).
Gościom nic też nie dała wygrana walka na tablicach 48-38. Jedynym usprawiedliwieniem dla Kanadyjczyków jest fakt, iż w ich szeregach nie było Leonardo Barbosy, Linasa Kleizy, Jamala Magloire’a oraz Rasuala Butlera (część z nich walczy z urazami, najpoważniejsze są Kleizy – kolano oraz Barbosy – plecy).
New York Knicks – New Jersey Nets 88:82
Punktowali: Carmelo Anthony (21pkt i 8zb), Toney Douglas (13pkt i 8zb), Tyson Chandler (8pkt i 12zb), Amar’e Stoudeimre (15pkt) oraz Deron Williams (21pkt i 7as), Brook Lopez (15pkt i 9zb).
Koszykówka wróciła do nowojorskiej mekki tj. Madison Square Garden. Początek, zmagających się z nieskutecznością (33%) Knicks nie był imponujący, za to skończyło się happy endem.
Deron Williams i Brook Lopez swoimi dwójkowymi akcjami dziurawili obronę gospodarzy podczas pierwszych 12 minut (27-21).
Jedna z najstarszych sportowych aren świata przechodziła renowację podczas lock outu i teraz czeka na kolejne zwycięstwa swoich koszykarzy.
Wracając do pudłowania rzutów, bardzo słabo zaprezentowali się Iman Shumpert (2-12) i Josh Harrellson (2-10). Na szczęście na posterunku był Melo Anthony autor 21 oczek, który pozwolił miejscowym wrócić do gry min. przy wsparciu Toney’a Douglasa i Tysona Chandlera (razem uzbierali 20 piłek, a dodając statystykę Melo to 28).
Dla Nets najlepszą wiadomością tego wieczoru okazał się fakt parafowania nowej umowy przez Krisa Humphriesa (za jeden rok silny skrzydłowy zarobi 7 mln USD).
Złą wiadomością dla Knicks z kolei jest ból pleców Mike’a Bibby’ego (a obok Barona Davisa to drugie bolące plecy w ekipie N.Y.) który przesiedział na ławce drugą połowę meczu.
Losy spotkania rozstrzygnęły się podczas czwartej kwarty. W niej gospodarze wykorzystali w pewnym stopniu swój meczowy atut tj. skuteczność zza łuku (8 celnych prób przy 2 Nets) i powiększyli swój punktowy dorobek (+1) o dodatkowe 5 oczek.
Ważnym uwagi jeszcze jest detal, zdobycia 48 oczek przez Nets w samej strefie podkoszowej Knicks. Czyli czysto teoretycznie, defensywa Knicks ciągle szwankuje mimo dojścia Chandlera.
Knicks oficjalnie potwierdzili transfer Steve’a Novaka.
Milwaukee Bucks – Minnesota T/Wolves 84:85
Punktowali: Drew Gooden (15pkt), Mbah a Moute (14) i Mike Dunleavy (13) oraz Kevin Love (22pkt i 16zb), Michael Beasley (12pkt) i Luke Ridnour (11pkt i 6as).
Druga wygrana w okresie przedsezonowym Wilków stała się faktem. Tym razem stado głodnych zwycięstwa bestii Ricka Adelmana, zaatakowało farmę w Wisconsin mając swoje przywódcę watahy w osobie Kevina Love’a. Maszyna do zbiórek już wykonuje swoje zadanie i zbiera szybko i dużo – tym razem 16 razy w 27 minut.
Love zdobył 10 punktów z rzędu podczas finałowych minut czwartek kwarty i poprowadził swój team do drugiej z rzędu wygranej. Wynik przypieczętował dwoma celnymi osobistymi Michael Beasley. Ex gracz Heat tym samym zrehabilitował się za słabą skuteczność podczas całego meczu (4/13 z gry).
Po drugiej stronie również zabrakło skuteczności do odniesienia pierwszej wygranej podczas pre-season. Stephen Jackson trafił tylko 2 z 7 prób, Carlos Delfino 2 z 6, a jeszcze słabiej wypadł Brandon Jennings (4/13). Bucks również nie radzili sobie w walce na tablicach (39-46) i ostatecznie na wygraną muszą czekać do regularnego sezonu.
wydaje mi się ,że 27 + 21 to 48 a nie 49
poza tym artykulik ok, sporo statystyk – bardzo fajnie.
Fajnie byloby czytac taki artykuł codziennie. Jak myslicie, byloby to mozliwe?
tylko w tygodniu;-) mojego autorstwa. Jeśli chodzi o weekend koledzy postarają się o to jak najlepiej!pozdrawiam i zapraszam.