W związku z lokautem faza przedsezonowa złożona z tylko 30 spotkań kończy się już po siedmiu dniach. Na ostatni dzień NBA zaplanowała tylko dwa spotkania, jednak bez udziału żadnych faworytów do tytułu, bo ci rozpoczynają sezon regularny już 25 grudnia. Ostatnie boje stoczyły Atlanta Hawks i Charlotte Bobcats oraz Denver Nuggets i Phoenix Suns. Lepsze w tych starciach okazały się Jastrzębie i Samorodki.
Charlotte Bobcats 75:92 Atlanta Hawks
Jastrzębiom udało się zmazać plamę po porażce w pierwszym spotkaniu, gdy Kemba Walker (dziś 8 pkt, 4-11 FG) trafił game-winnera w swoim pierwszy meczu w NBA. Dziś niedawny gracz UConn nie miał nawet takiej szansy, bo Hawks już w trzeciej odsłonie odjechali na 14 punktów, by w czwartej kwarcie powiększyć tą przewagę o jeszcze 3 oczka.
Skuteczności z gry obu ekip były na bardzo podobnym poziomie, około 40%, lecz Hawks po prostu zmiażdżyli swoich przeciwników na deskach, zbierając aż 20 piłek więcej (50-30, 16-5 w ataku). Nie było wśród Jastrzębi jednoznacznego lidera na tablicach, ale było za to kilku graczy z mniejszymi, ale też dobrymi wynikami. Zaza Pachulia (8 pkt) i Ivan Johnson (15 pkt) mieli po 8 zbiórek, 7 'desek’ miał na swoim koncie Al Horford (6 pkt), a o jedną zbiórkę mniej od niego miał Josh Smith, który z kolei zagrał dzisiaj na bardzo dobrym poziomie, jeśli chodzi o skuteczność i punkty (21 pkt, 10-15 FG). J-Smoove nadrobił niedyspozycję strzelecką Horforda (3-9 FG) i Joe Johnsona (12 pkt, 5 ast, 3-11 FG). Mimo to Larry Drew był dziś zadowolony ze swoich podopiecznych, chwaląc „dużo lepszy poziom energii na parkiecie”.
Paul Silas ma przed meczem otwarcia z Bucks (poniedziałek) niezły ból głowy. Mecze przedsezonowe w wykonaniu graczy z Charlotte pokazały przede wszystkim ich nieregularność. Dziś tylko Corey Maggette, który w pierwszym meczu nie grał, miał dwucyfrową liczbę punktów (18), reszta zagrała po prostu bezbarwnie. Blisko wybicia się za magiczną granicę 10 punktów byli też DJ Augustin i Matt Carroll, zabrakło im tylko jednego oczka.
Poza Maggette’m swój pierwszy mecz jako Ryś rozegrał Bismack Biyombo. W ciągu 15 minut nie oddał żadnego rzutu z gry, trafił jeden rzut wolny, zablokował 2 rzuty, ale miał za to aż 4 straty.
Denver Nuggets 110:85 Phoenix Suns
Bez Marcina Gortata (złamany kciuk) Słońca miały jeszcze mniejsze szanse na wygraną, skoro nawet z Polakiem w składzie Suns nie umieli pokonać Samorodków.
Nuggets od momentu odejścia Carmelo Anthony’ego mają tak szeroką kadrę, że nie ma lidera, ale jest naprawdę wielu graczy, którzy potrafią eksplodować. Dziś nie był to jak ostatnio Ty Lawson, który nawet nie wyszedł na parkiet, ale Danilo Gallinari (23 pkt, 6 zb, 6-17 FG), Corey Brewer (20 pkt), Kosta Koufos (15 pkt, 11 zb) i DeMarre Carroll (14 pkt). W pierwszym spotkaniu między Phoenix a Denver cała ta czwórka zdobyła 29 punktów, a dziś liczba ta jest aż o 43 oczka większa! Andre Miller natomiast znów zanotował występ bliski triple-double (9 pkt, 10 ast, 7 zb).
Marcina Gortata w pierwszej piątce gospodarzy zastąpił Robin Lopez (4 pkt, 6 zb), ale Channing Frye (2 pkt, 5 zb) znów nie chciał współpracować. Razem trafili tylko 1 z 12 rzutów (autorstwa Lopeza). Lepiej radzili sobie rezerwowi – Markieff Morris (12 pkt, 7 zb) i Hakim Warrick (15 pkt). Dobrym zastępstwem dla nieradzących sobie dziś weteranów Granta Hilla (5 pkt, 2-8 FG) i Steve’a Nasha (5 pkt, 8 ast, 2-9 FG) okazali się młodsi Jared Dudley (17 pkt, 5-6 FG) i Shannon Brown (14 pkt). Przeciwko Nuggets albo trzeba użyć lepszej obrony albo wyeliminować słabości w ofensywie. Dla Suns wyjściem jest to drugie, bo dobrej obrony w Phoenix nie ma.
Nagrody dnia
MVP: Danilo Gallinari (DEN)
Najlepszy przegrany: Jared Dudley (PHX)
Sixth-man: Corey Brewer (DEN)
Rookie: Markieff Morris (PHX)
Piątka dnia: Miller – Brewer – Gallinari – Smith – Koufos
Najlepsi
punkty: Gallinari (23)
zbiórki: Koufos (11)
asysty: Miller (10)
przechwyty: 7 graczy (2)
bloki: Morris (3)
Mi się wydaje, że Gallinari wyrośnie wreszcie na lidera i z Lawsonem za 2/3 sezony będą tworzyli mega duet.
dodając Farrieda i Nene może być fajny zespół. ja będę bacznie obserwował Rudy’ego