Drugi wieczór rozgrywek owocował w zdecydowanie większą ilość debiutów. Na parkietach NBA swoje pierwsze kroki postawili m.in. Kyrie Irving, Ricky Rubio i Kemba Walker. Nie wszyscy zapamiętają ten dzień jako w pełni udany, ale są i tacy, którzy ze swoich pierwszych występów mogą być naprawdę zadowoleni.
Rookie of the Day: Tristan Thompson (Cleveland Cavaliers)
Choć zespół wybranego z numerem 4 skrzydłowego przegrał w starciu z Raptors to wrażenie jakie pozostawił po sobie młody Kanadyjczyk było naprawdę bardzo dobre. W 17 minut na parkiecie zrobił więcej niż jego mentor, weteran – Antawn Jamison w 30. Inteligentna gra pod koszem była zdecydowanie lepszą bronią niż rzuty z półdystansu jego starszego kolegi i po takim występie można spodziewać się wzrastającej liczby minut dla 20 latka. Wczorajszego wieczoru miał być tylko dodatkiem do Kyrie Irvinga – okazało się, że było odwrotnie.
26 grudnia:
Imię i nazwisko | Zespół | Min | FG | Pts | Reb | Ast | Stl | Tov | Blk |
Ricky Rubio | Wolves | 26:18 | 2-3 | 6 | 5 | 6 | 0 | 0 | 0 |
Derrick Williams | Wolves | 23:48 | 6-14 | 13 | 6 | 1 | 1 | 2 | 0 |
Marshon Brooks | Nets | 8:08 | 3-7 | 6 | 2 | 0 | 0 | 0 | 0 |
Kemba Walker | Bobcats | 20:37 | 3-10 | 13 | 7 | 3 | 1 | 0 | 0 |
Bismack Biyombo | Bobcats | 6:08 | 0-0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 1 | 0 |
Jon Leuer | Bucks | 1:18 | 0-0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 |
Klay Thompson | Warriors | 10:41 | 0-2 | 0 | 3 | 2 | 0 | 0 | 0 |
Marcus Morris | Rockets | 4:20 | 0-2 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 |
Kyrie Irving | Cavaliers | 26:01 | 2-12 | 6 | 3 | 7 | 1 | 1 | 0 |
Tristan Thompson | Cavaliers | 17:17 | 4-6 | 12 | 5 | 0 | 0 | 0 | 0 |
Brandon Knight | Pistons | 16:33 | 3-9 | 9 | 1 | 0 | 1 | 4 | 0 |
Justin Harper | Magic | 1:26 | 0-0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 |
Cardell Johnson | Hornets | 2:24 | 0-0 | 0 | 1 | 1 | 0 | 0 | 0 |
Markieff Morris | Suns | 24:54 | 2-5 | 7 | 9 | 2 | 2 | 1 | 2 |
Nolan Smith | Blazers | 3:12 | 1-2 | 3 | 0 | 0 | 0 | 1 | 0 |
Andrew Goudelock | Lakers | 6:54 | 0-4 | 0 | 0 | 1 | 0 | 0 | 0 |
Jimmer Fredette | Kings | 25:34 | 3-8 | 6 | 1 | 3 | 0 | 3 | 0 |
Isaiah Thomas | Kings | 13:09 | 2-4 | 5 | 2 | 2 | 0 | 0 | 0 |
Kawhi Leonard | Spurs | 13:33 | 2-9 | 6 | 6 | 1 | 2 | 1 | 0 |
Cory Joseph | Spurs | 1:16 | 0-0 | 0 | 0 | 1 | 0 | 0 | 0 |
Chris Singleton | Wizards | 21:44 | 1-3 | 3 | 2 | 0 | 2 | 0 | 0 |
Shelvin Mack | Wizards | 6:56 | 0-2 | 0 | 0 | 1 | 0 | 0 | 0 |
Pozostając przy Irvingu – na pewno 7 asyst w debiucie to wynik niezły jednak całościowo jego postawa w ofensywie (aż 10 niecelnych trafień) i w defensywie (szkoła od Calderona) nie była tym czego oczekiwali kibice w Quicken Loans. Oczywiście to tylko pierwsze spotkanie, trzeba pamiętać, że ciążyła na nim duża presja. Z głębszą analizą postawy rozgrywającego zaczekajmy przynajmniej do końca stycznia.
Z kolei była gwiazda Connecticut – Kemba Walker pokazał się ze świetnej strony w wygranym starciu z Bucks. Obrońca pod koniec spotkania zaliczył bardzo ważną zbiórkę, a potem na zupełnym luzie trafił 2 osobiste, które przesądziły o zwycięstwie jego zespołu. Był dla mnie poważnym kandydatem do nagrody debiutanta dnia, ale zraziła mnie trochę skuteczność – 30%.
Natomiast jego zespołowy kolega – Bismack Biyombo przebywał na boisku tylko 6 minut. W tym czasie zaliczył jedynie stratę, a z nim na parkiecie drużyna Bobcats miała różnicę -7 punktów w stosunku do rywala. Kongijczyk potrzebuje czasu by zaaklimatyzować się w USA i w NBA. Przecież jeszcze 2 tygodnie temu było większe prawdopodobieństwo, że sezon spędzi w Hiszpanii.
Tymczasem przenosimy się do Minnesoty by prześwietlić kolejny ekscytujący duet rookies. Derrick Williams i Ricky Rubio pozostawali na placu gry do samego końca wyrównanego meczu z Oklahomą i trzeba przyznać, że w pełni zasłużenie. Skrzydłowy wybrany z numerem 2 w drafcie 2011 wnosił na boisko dużo energii co przynosiło efekty szczególnie w ofensywie i na tablicach (gdzie kradł zbiórki Kevinowi Love). Rubio zagrał w swoim stylu i co najważniejsze – na dobrej skuteczności. Jedyny jego niecelny rzut to ten z własnej połowy kiedy kończyła się kwarta. Poniżej efekty ich pracy, które pewnie widzieliście już w Top 10:
Na koniec bierzemy pod lupę Jimmera i… Markieffa Morrisa. Zacznijmy może od tego drugiego. Aktywny właściwie w każdym aspekcie gry skrzydłowy toczył zacięte boje z Carlem Landrym. W 27 minut gry zyskał tyle zaufania w oczach coacha Gentry’ego, że ten pozostawił go na boisku w kluczowym momencie. Jak to się skończyło pamiętają wszyscy, którzy oglądali końcówkę meczu Suns-Hornets.
Fredette narobił dużo szumu w pierwszej połowie, potem był już jednak na boisku raczej statystą. Mimo wszystko pokazał przyzwoitą grę i co najważniejsze dla niego – 6 punktów, które zdobył przyczyniły się do sensacyjnego zwycięstwa nad Lakers.
Jeśli wczoraj nie mieliście czasu na zawieszenie oka na Minnesocie – dzisiaj macie kolejną okazję. Poza tym do gry wkracza Enes Kanter.
No cóż moim zdaniem Rookie of the year zostanie Williams, a podanie Rubio no zapachniało mi trochę Magic`em Johnson`em.
Rubio i jego asysty, miodzio! Naprawdę, aż miło się ogląda tego chłopaka, tylko czekać trzeba, aż nabierze pewności i zacznie więcej rzucać.