Where Amazing Happens, czyli rookie rzuca 20 punktów w starciu gigantów przy czym 2 fantastyczne jumpery trafia w crunch-time. A kim jest ten chłopak? Czy tydzień temu wiedzieliście kto został wybrany z 28 numerem draftu 2011?
Rookie of the Day: Norris Cole (Miami Heat)
Wszystko na jego temat zostało już właściwie powiedziane na wstępie. Imponujący występ, póki co najlepszy w gronie debiutantów (przyćmił choćby Kembę Walkera), a co najważniejsze w meczu z mocnym rywalem. Spoelstra miał nosa zostawiając go w kluczowych momentach (pamiętamy NBA Finals 2011 i czwarte kwarty). Tym razem był ktoś kto potrafił wziąć na siebie odpowiedzialność za cały zespół i najpierw trafił dwa rzuty z półdystansu, a potem bez problemu egzekwował osobiste na 10 sekund przed końcem. Heat rozwiązali kłopoty chłopakiem z końcówki 1 rundy draftu? Nie podpalałbym się już teraz. Chociaż na Cole’a zwróciłem uwagę w Rookie Report (#1) po przyzwoitym debiucie z Mavs lepiej zaczekać i popatrzeć czy taki mecz będzie jeszcze w stanie kiedykolwiek powtórzyć.
Na koniec warto wspomnieć, że chłopak wyróżnił się nie tylko zimną krwią i umiejętnościami strzeleckimi. Niezły def (3 przechwyty) oraz współpraca z partnerami (4 asysty). Występ kompletny.
27 grudnia:
Imię i nazwisko | Zespół | Min | FG | Pts | Reb | Ast | Stl | Tov | Blk |
Ivan Johnson | Hawks | 6:27 | 1-2 | 2 | 4 | 1 | 0 | 0 | 0 |
Marshon Brooks | Nets | 27:44 | 5-12 | 17 | 3 | 1 | 1 | 0 | 1 |
Dennis Horner | Nets | 7:51 | 1-3 | 4 | 2 | 0 | 0 | 0 | 0 |
Norris Cole | Heat | 29:07 | 8-16 | 20 | 4 | 4 | 3 | 3 | 0 |
Derrick Williams | Wolves | 18:39 | 1-3 | 3 | 5 | 1 | 0 | 4 | 0 |
Ricky Rubio | Wolves | 27:21 | 2-3 | 6 | 3 | 4 | 3 | 3 | 0 |
Jon Leuer | Bucks | 20:15 | 5-7 | 14 | 8 | 1 | 2 | 1 | 2 |
Jimmer Fredette | Kings | 24:06 | 4-10 | 10 | 1 | 2 | 0 | 2 | 0 |
Isaiah Thomas | Kings | 11:56 | 1-6 | 6 | 1 | 0 | 0 | 0 | 0 |
Nolan Smith | Blazers | 6:40 | 2-2 | 4 | 0 | 1 | 0 | 0 | 0 |
Elliot Williams | Blazers | 1:54 | 0-0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 |
Enes Kanter | Jazz | 20:30 | 1-7 | 5 | 11 | 0 | 0 | 0 | 1 |
Alec Burks | Jazz | 5:35 | 0-2 | 0 | 1 | 2 | 0 | 0 | 0 |
Andrew Goudelock | Lakers | 1:51 | 0-1 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 |
Cole nie był jednak jedynym debiutantem, który zaprezentował się z tak dobrej strony. Marshon Brooks, czyli niegdyś superstrzelec w NCAA, a teraz tajna broń z ławki Nets rzucił game-high w starciu z Hawks. W przeciwieństwie do kolegi z Florydy shooter nie uzyskał takiej pomocy ze strony kolegów i pierwszy raz w karierze musiał przełknąć gorycz porażki. Mimo wszystko nie sądzę by po takim występie był szczególnie załamany. Jeśli każdy zdobyty przez niego punkt łagodził ból to ma jeszcze zapas na kolejny blowout.
Jon Leuer, czyli drugorundowiec z Bucks potwierdził, że jego dyspozycja w preseasonie nie była przypadkiem. Ze swoją akcją 2+1 został bohaterem crunch-time. Przez 20 minut, które przebywał na boisku prezentował się tak jakby miał za sobą już kilka lat doświadczenia. Jeśli taką grę będzie kontynuował to Scott Skiles nie musi się martwić o problemy z faulami Andrew Boguta (wczoraj wyleciał na 2 minuty do końca).
Swój debiut zaliczył wreszcie Enes Kanter. Turek co prawda nie radził sobie ze starym znajomym z Eurobasketu – Pau Gasolem, ale 11 zbiórek w 20 minut robi wrażenie.
Co słychać u Jimmera? Kings dostali baty, a młody obrońca ustanowił nowy career-high, który będzie pewnie konsekwentnie poprawiał. Od wczoraj/dzisiaj wynosi on 10 punktów.
Na koniec zaglądamy do Minnesoty. Derrick Williams na boisku zrobił więcej złego niż dobrego. W niecałe 20 minut zdążył stracić aż 4 piłki zdobywając przy tym ledwie 3 punkty. Podobnie jak Kanter zasługuje jednak na pochwałę za grę na tablicach. Jego hiszpański kolega też tracił (3), ale okazał się bardziej efektywny i poza cennymi asystami oraz punktami, przechwycił także 3 piłki.
Dzisiaj macie szansę zobaczyć pojedynki Kemba Walker – Norris Cole, Kyrie Irving – Brandon Knight, a na deser Markieff Morris w zespole naszego rodzynka.
Świetnie się czyta takie raporty.
Good job, Bargnani7.
Podbijam, dobra robota! :)
tak a propo 4 kwart w NBA Finals 2011, to Wade trochę nawrzucał :)
teraz już przynajmniej wiemy gdzie się podziały słynne czwarte kwarty lebrona w czerwcu 2011. Grały wtedy jeszcze w NCAA…
Cóż teraz Heat na pewno wygrają mistrzostwo Lebron już nie musi rzucać w 4Q ;]. A na serio: Dlaczego Cole poszedł tak nisko?!
wysocy zawsze idą wyżej;-)