Osłabieni brakiem Monty Ellisa koszykarze z Oakland nie potrafili nawiązać walki na własnym parkiecie z agresywnie grającymi zawodnikami 76ers. Goście wygrali 107-79, wygrywając drugi mecz w sezonie.
Drużyna | Bilans | I kwarta | II kwarta | III kwarta | IV kwarta | Wynik |
Philadelphia 76ers | 2-2 | 19 | 31 | 22 | 35 | 107 |
Golden State Warriors | 2-2 | 25 | 17 | 12 | 25 | 79 |
Oba zespoły rozpoczęły sezon z identycznym bilansem, ale nastroje panujące w Filadelfii i Oakland są zgoła odmienne. Sixers wszystkie dotychczasowe spotkania rozegrali na wyjeździe i dwie wygrane są wynikiem przyzwoitym. Z kolei Warriors zupełnie odwrotnie. Cztery razy podejmowali rywali na własnym parkiecie, ale wygrali tylko dwukrotnie. Graja bardzo chimerycznie, potrafią wygrać z Bulls i przegrać zdecydowanie z 76ers. Oczywiście należy wspomnieć o kontuzjach, jakie dręczą ekipę Marka Jacksona. Tym razem, na parkiet wybiec nie mógł Monta Ellis, choć akurat jego nieobecność spowodowana była śmiercią babci.
Samo spotkanie było dość jednostronne poza pierwszą kwartą, w której to gospodarze wygrali 25-19. 11 punktów w tym okresie rzucił Curry, a w pewnym momencie przewaga wynosiła już 13 „oczek” (20-7). Zawodnicy z Philly spudłowali pierwsze 11 z 14 rzutów z gry.
W końcu jednak Sixers się przebudzili, a „Wojownikom” zabrakło zawodnika mogącego zastąpić Montę Ellisa. W jego miejsce w pierwszej piątce wyszedł debiutant Klay Thompson, ale zgodnie z oczekiwaniami, nie był w stanie nawiązać do indywidualnych statystyk Ellisa. W 26 minut oddał 3 rzuty, z których trafił tylko jeden. Zakończył spotkanie z 3 punktami i 3 asystami.
76ers prowadzenie objęli w połowie drugiej kwarty po trafieniu za trzy Lou Williamsa (34-33). od tego momentu można powiedzieć, że był to popis jednego zespołu. Goście wygrali resztę meczu 73-46, a największą dominację widać było w drugiej połowie.
Kolejny raz pozytywnie zaskoczył środkowy przyjezdnych – Spencer Hawes. Ogólnie uznawany za dość „drewnianego”, jest w ostatnim roku swojego kontraktu i na razie spisuje się bardzo dobrze. Tym razem zanotował 14 punktów i 12 zbiórek.
Najlepszym zawodnikiem Sixers był Williams, który zaliczył 23 punkty, 3 zbiórki, 3 asysty i 2 przechwyty. Doskonale napędzał szybkie ataki zespołu razem z Andre Iguodalą (14 pkt, 8 zb, 7 ast.), a Philly rzucili 19 punktów z kont i az 24 po stratach Warriors.
76ers trafili 49.4% swoich rzutów z gry, co jest ich najlepszym wynikiem w tym sezonie, a optymizmem kibiców z Filadelfii może napawać aż 11 trafionych „trójek”. Dobre wsparcie z ławki zapewnili Williams i Thaddeus Young, który zdobył 18 punktów i 6 zbiórek.
„Wojownikom” brakowało zwłaszcza agresji, którą imponowali w poprzednim spotkaniu z Knicks. Przechwycili zaledwie 7 piłek, a Brandon Rush i Kwame Brown nie szaleli już tak w defensywie jak ostatnio. Pierwsza piątka gospodarzy, wyłączając Curry’ego (9-15 FG) trafiła tylko 12 z 38 rzutów z gry, a aż 16 prób samego Davida Lee (19 pkt, 8 zb) nie dotarło do celu.
Sixers kolejny mecz rozegrają dopiero w środę w Nowym Orleanie, a Warriors w poniedziałek w Phoenix.
You must be logged in to post a comment.