Tak jak Woy dzisiaj pisał Tracy McGrady dał popis gry w meczu przeciwko Heat i Hawks mimo wszystko niespodziewanie wygrali w Miami. To sprawiło, że zacząłem się zastanawiać czy Bulls nie popełnili błędu szybko rezygnując z możliwości jego sprowadzenia wybierając Ripa Hamiltona.
Jak wygląda w tej chwili produktywność obu graczy? Statystyki Hamiltona: 12.0 ppg, 2.5 apg, 3.5 rpg, PER na poziomie 11.88. Gra średnio po 28.5 minuty na spotkanie i rzuca z gry ze skutecznością 43.4% Tymczasem T-Mac notuje 11.6 ppg, 1.4 apg, 4.2 rpg i PER na poziomie 22.13. Wszystko to w 22.6 minuty na mecz przy skuteczności z gry wynoszącej 53.8%
Hamilton jest graczem będącym ciągle w ruchu. Nie widać tego tak wyraźnie ale mierzy 201 cm, a mając na liczniku 33 lata jest w trakcie swojego 12 sezonu w NBA. Po problemach z trenerem Kuesterem w Pistons wyraźnie odżył. W ostatnim spotkaniu pauzował z powodu urazu pachwiny (już powrócił do treningów). Ma tytuł mistrzowski z 2004 roku i 2 razy wystąpił w Meczu Gwiazd.
T-Mac to urodzony scorer. W najlepszej formie był prawdziwym dominatorem i dwukrotnie przewodził lidze będąc jej najlepszym strzelcem (2003 z 32.1ppg (!) i 2004 z 28.0ppg). Mierzy 203 cm i może rzucać ponad większością obrońców. Jest rok młodszy od Ripa, ale to już jego 14 sezon w lidze. Siedmiokrotnie był wybierany do pierwszej piątki Meczu Gwiazd. Dwukrotnie znalazł się w najlepszej drużynie NBA. Dzięki dobrze dzielonemu czasowi gry w Hawks wyraźnie odżył. Widać, że przynajmniej częściowo powróciła skoczność i szybkość, a sam T-Mac czeka aż zbliży się crunch-time bo jemu ręka na pewno nie zadrży.
Pytanie do Was – czy Byki popełniły błąd rezygnując z McGrady’ego i zatrudniając zamiast niego Hamiltona? A może Rip jest właśnie takim graczem jakiego potrzebują, a T-Mac by do nich nie pasował?
jestem wielkim fanem T-Maca, narazie ogladalem 1 jego mecz jakos zawsze wybieralem inne mecze, i akurat w tym mecz rzucil chyba 14 pkt ale jego gra mnie zalamala… zero jakis aktywnosci w grze bez pilki, jedynie jak dostal pilke to chcialo mu sie grac, tak to stal w miejscu i czekal na podanie…mam nadzieje ze to tylko jeden mecz tak wygladal
Chyba trochę za wcześnie prognozować,po zaledwie 5 meczach.Gdyby podpisali kontrakt z Tracy’m a ten by się połamał to podniosły by się głosy i narzekania że kto bierze zawodnika którego zdrowie to niewiadoma i Bulls zostaliby z niczym,po prostu wybrali mniejsze ryzyko.
Oczywiście Ronin23 – zgadzam się, ale moim zdaniem ryzyko mimo wszystko ryzyko jest stosunkowo porównywalne co zresztą już widać po Hamiltonie ;) Oczywiście T-Mac miał dużo poważniejsze urazy, ale teraz gra w innym stylu.
Mając na ławce Brewera i Korvera chyba jednak postawiłbym na Tracy’ego, który może być Rosem, gdy ten odpoczywa.
Dla mnie te Byki zbudowane są na wzór Pistons z 2004,mistrzowskiego roku.Rose gwiazda jak Billups,punktuje.Deng wszechstronny,broniący i biegajacy do kontry niczym Prince.Noah od brudnej roboty ala Big Ben.Boozer nieco opadajaca gwiazda próbująca udowodnić klasę niczym Sheed Wallace.Hamilton biegajacy po zaslonach,rzucający gdzieś z boku,w cieniu i Rose’a/Billupsa i Wallace’a/Boozera
Po pierwsze – za mało meczy zostało rozegranych aby prognozować kto jest rozczarowaniem, a kto sukcesem. Poczekajmy chociaż do ASW. Po drugie, i ważniejsze – wzięcie T-Maca to gra w rosyjską ruletkę. Teraz się udało, ale kto wie co się stanie za kilka kolejek/sezon? Ruch Bulls był bardziej zapobiegawczy i po prostu racjonalny, Hawks z kolei zaryzykowali. Na razie im się to opłaciło, ale konia z rzędem kto przewidzi co się stanie z Tracy’m na przestrzeni sezonu.
Byki absolutnie nie popełniły błędu. Władze Chicago wybrały do swojego zespołu najlepszego z dostępnych free agents grającego na SG. Niby nie kręci fantastycznych stat, ale drużyna ma więcej opcji w ataku. Hamilton w wielu momentach uspokaja grę i ma pozytywny wpływ na poczynania Rose’a. Chemia w zespole zaważanie wzrosła. A managment Bulls twierdzi, że jest nawet większa niż za czasów MJ. Warto dodać, że T-Mac jest gorszym defensorem i co najważniejsze jest bardziej podatny na urazy. Rip może nie jest specjalistą od defense, ale broni bardzo inteligentnie. Warto tu wymienić nazwisko Wade’a, któremu zawsze ciężko grało się przeciwko najmłodszemu z Byków. Rip może nie eliminował z gry gracza Miami, ale naprawdę potrafił go solidnie ograniczyć. Mam tu oczywiście na myśli czasy gry dla Pistons. Przed tym dealem było sporo wątpliwości co do atmosfery w szatni. Wszyscy pamiętają jak wyglądała sytuacja rok temu w Detroit. Jednak teraz z całą stanowczością można powiedzieć, że najbardziej w tamtej chwili zawinił Kuster. Rip z kolei pokazuje w Bulls iż jest profesjonalistą i wszyscy są zadowoleni z jego etyki pracy.
Woy9- Z całym szacunkiem ale Sheed i Big Ben to była inna półka głownie defensywnie, ale Rasheed również miał dużo lepszy rzut. A Big Ben w czasach świetności to był potwór który zjadłby dzisiejszego Howarda w obronie z palcem w nosie. Pamiętasz kto nie pozwolił Shaqowi na praktycznie nic w Finałach ’04? To był najlepszy pokaz defensywy na 5 od czasów Mutombo.
Ale prawda próbują budować zespół jak tamte Tłoki, tylko czasy się zmieniły. W 2004 oprócz San Antonio Lakersów praktycznie żaden zespół nie miał więcej niż dwóch All-Starów a teraz? Knicks,Heat zbyt mocni są według mnie na to by Bullsi mogli ich pokonać, choć niczego nie wykluczam.
A czy RIP to lepszy wybór od T-Maca? Na pewno bezpieczniejszy.
Najlepiej byłoby mieć ich obydwóch. Hamilton w Starting Five Tracy jako sixth man.
EDIT: Troszkę poniosło mnie z tym: „prawie nic”, ale Ben był dużo lepszym defensorem niż obecnie jest Noah.
W sumie w miare sensownie pisałeś, dopóki nie przeczytałem, że Knicks są mocni, a nawet za mocni dla Bulls %-) w tym momencie już nawet dalej nie czytałem, a całą twoją wypowiedź spuszczam w kiblu.
Jednak Bulls mają lepszą ławkę zwłaszcza przy coraz lepszych Brewerze i Watsonie oraz Gibsonie.Tibs wie ,że na Heat musi mieć ciężką armię
najmniejszego sensu nie ma porowywanie obecnych byko do tamtych tlokow. Jedyne podobienstwo to chyba tylko rip. Przede wszystkim zupełnie inny styl gry prezentuja rołz i owczesny big shot. Koniec kropka. Ale zeby nie bylo offtopa… Choc jestem wielkim fanem timaka to w danym momencie wybralbym ripa. Co prawda mac jest graczem bardziej wszechstronnym bo jak wszyscy wiemy lubi i potrafi grac z pilka to rip jednak bardziej pasuje do ukladanki bulls. Poza tym jak to juz zostalo powiedziane rip to pewmiejszy wybor dlatego nie ma co sie dziwic ze padlo na niego.
Uważam, że absolutnie nie popełnili błędu. Poszukiwali wartościowego zawodnika na pozycję SG, bo dotychczasowi się nie sprawdzali zwłaszcza w krytycznych momentach. Mają bardzo doświadczonego SG, który zaliczył sporo meczów w PO i wie co to jest walczyć o mistrzostwo. Był mistrzem! Będzie potrafił mobilizować młodszych kolegów do gry w trudnych momentach. Będzie potrafił rzucić ważne punkty. Jest regularnym, przewidywalnym strzelcem. Wszedł do mocnego zespołu i już jest czołowym zawodnikiem.
Wie co to jest gra zespołowa i obrona. Nie ma co liczyć na to, że będzie miał statystyki jak w Pistons, bo Chicago ma obecnie pełniejszy skład. Moim zdaniem za kilka tygodni jego statystyki ciut wzrosną, bo znajdzie swoje miejsce w zespole i chłopaki nauczą się z nim lepiej grać.
Tibs ładnie uzupełnia skład zespołu. Pamięta, że brakło mu „siły rażenia z dystansu” w zeszłym roku i to uzupełnił Ripem. Brakło mu kogoś ruchliwego i szybkiego na krycie Wade’a. Myślę, że intensywnie patrzy na swoją najmocniejszą konkurencję na wschodzie (Miami) i szuka recepty. Wciąż są dziury. Skrzydło jest mocne i liczne, nawet za liczne, ale brakuje silnego, defensywnego centra. Noah optymalnie nadaje się na krycie Boscha, czyli PF. Mam wrażenie, że już się nie rozwija. Przydałby się jakiś silniejszy środkowy, bardziej straszący w obronie jak Chandler, albo McGee.
Potrzebny jest prawdziwy, wartościowy zmiennik dla Rose’a. To jest obecnie pięta achillesowa Chicago. Nie mają playmakera.
Nie ma się co oszukiwać Miami i Chicago to są dwie rozwojowe ekipy, które będą dominować na wschodzie. Celtic się starzeją, Magic rozpadają, a Indiana jeszcze nie w tym roku. Myślę, że w tym roku Miami jeszcze może być górą, ale Bulls pod wodzą Tibsa będą w 2013 mocniejsze.
Byki popełniły błąd odpuszczając Aldridge’a