Gospodarze US Airways Centre, koszykarze Alvina Gentry’ego wykorzystali fakt absencji czołowego zbierającego ligi Davida Lee i ograli rywali z Oakland. Podczas pierwszej w tym sezonie wygranej na własnym parkiecie z bardzo dobrej strony pokazał się debiutant teamu z Arizony Markieff Morris (16pkt i 9zb) i to dzięki niemu przez większość spotkania Suns prowadzili równy bój z Warriors.
Niestety dla nas tylko 5pkt i 3zb przy 18 minutach w grze uzyskał Marcin Gortat. Więcej z gry otrzymał Channing Frye, który znów zaliczył granicę 10 zbiórek i dołożył ważne trafienie za trzy punkty podczas zrywu Suns na pięć minut do końca spotkania.
Słońca nieco lepiej broniły niż na przestrzeni 4 pierwszych spotkań nowego sezonu, tracąc na przestrzeni drugiej, trzeciej i czwartej kwarty średnio 21.3pkt. Miejscowi nie dali się również rozpędzić Moncie Ellisowi (18pkt i 11zb oraz 6-16 z gry) oraz Stephonowi Curry’emu (10pkt).
Obrona Suns wymusiła na rywalach 18 strat. Gospodarze nie mając za przeciwnika w/w Lee, dominowali na deskach, 49:38.
Pomimo, że Warriors otworzyli drugą część spotkania od stanu 8-0 (51:55) to nie udało im się zdobyć prowadzenia.
Najlepsze spotkanie w sezonie rozegrał Steve Nash. Kanadyjski MVP ligi zdobył 21 oczek, dołożył 9 asyst i spudłował tylko 4 rzuty z gry (9/13). Na obwodzie mógł on liczyć na wsparcie młodszego Jareda Dudley’a (15pkt) a pod koszem w ataku imponował debiutant Morris (16pkt).
Morris został pierwszym debiutantem Suns od czasów Amar’e Stoudemire’a, który podczas pięciu swoich pierwszych meczy w NBA uzyskał co najmniej dwukrotnie 10 (lub więcej) punktów.
Channing Frye, Jared Dudley i Steve Nash między 5 a 2 minutą czwartej kwarty wrzucili do kosza Wojowników serię 11 punktów (w tym 3/3 zza łuku), która dała im 11-punktową przewagę (94-83).
Nie mając atutów w rękawie, może poza dwoma solidnie prezentującymi się Ekpe Udohem (11pkt) i Dominicem McGuire (14pkt i 9zb), Mark Jackson nie był w stanie odpowiedzieć równie skutecznym atakiem co zryw Słońc.
Obie ekipy po tym spotkaniu mają na koncie po dwie wygrane i po trzy porażki. Warriors wcześniej wygrali u siebie z Bulls a Suns wygrali na wyjeździe z Hornets. Te dwie drużyny udają się teraz do Texasu, Warriors zagrają ze Spurs, natomiast Suns z Mavs.
Wynik: Phoenix Suns – Golden State Warriors 102-91
Punktowali: Nash (21pkt i 9as), Morris (16pkt i 9zb), Dudley (15pkt), Frye (10pkt i 10zb) oraz Ellis (18pkt,11as,5zb), McGuire (14pkt i 9zb) i Rush (13pkt).
Gortat w tym sezonie porównuję trochę mentalnie do Pau Gasola. Nie widzę u niego tej zadziorności i energii na boisku. Ja rozumiem że ma złamany czy pęknięty kciuk… Ale myślałem że jak zrezygnował z gry w kadrze żeby TEŻ trenować, że po różnego rodzaju zapowiedziach jak to harował po kilka godzin dziennie, jak to miał treningi z Hakeemem, jak to dostał możliwość grania w S5 i wiele wiele innych na prawdę spodziewałem się więcej. A on daje się przepychać pod koszem jak dziecko. Czy może za pewnie się poczuł?Serdecznie mu kibicuję i mam nadzieję że wreszcie zacznie grać przynajmniej tak jak w zeszłym sezonie…
Niestety widac ponad pol roczna przerwe w grze. Robi wrazenie nieporadnego i troche zagubionego na parkiecie. Oby szybko wrocil na wlasciwy tor
Hakeem teraz sie puka w głowę „I ja go trenowałem? Ale drewno”
W 18 minut 5 pkt i 3 zb.? Świetna skuteczność…
Hakeem już się cieszy raczej bo Gortat będzie musiał u niego wykupić dodatkowe kilka treningów:-)
szczerze mówiąc spodziewałem się takie formy Gortata i dlatego też nie wziałem go do żadnej z moich drużyn fantasy (a w niektórych draftach szedł bardzo wysoko – w okolicach 35 picku). Niestety jak się spędza czas na kręceniu reklam i nagrywaniu teleturniejów zamiast na ciężkiej pracy to takie są tego efekty.
Tak, uważam, że Gortat poczuł się zbyt pewny. WYdawało mu się, że już jest gwiazdą w Suns i że teraz cała gra będzie się operać na nim. Wczoraj zauwazyłęm też, że Nash coraz rzadziej z nim grał, na początku próbował ale widział, że Marcin jest nieporadny i nie łapie jego piłek.
Poza tym myślalem, że po tych wszystkich sesjach z Olajuwonem zobaczymy troche innego Gortata, grającego tyłem do kosza i potrafiącego samemu stworzyć sobie pozycję do rzutu. Niestety nic takiego nie ma miejsca, Marcin znów wygląda jak w Orlando, biega tylko do zasłon i ścina do kosza. Jeśli dostanie w tempo piłkę do zrobi dwutakt i skończy. Ale żeby poprosił o piłkę i sam zagrał to nie ma szans. Do tego dochodzi fatalna zbióra, daje sie wypychać spod kosza jak dziecko…
A mnie się wydaje że z biegiem czasu odbiorcą coraz większej liczby piłek będzie niestety Markieff Morris. Gortat ma za zadanie zbierać i robić zasłony. Czasami piłka jednak pójdzie w jego kierunku ale to tylko po to żeby robić więcej miejsca na obwodzie dla strzelców z dystansu których jak wiemy nie brakuje w Suns. Nawet sam Markieff Morrsi rzucał jak do tej pory 12 razy z czego 6 wpadło do kosza. :D
Gortat jak narazie nic nie pokazuje i póki co ma usprwiedliwienie w postaci kontuzji,ale coś mi się wydaje żeby nie oczekiwać zbyt wiele.Jak do tej pory w ofensywie to robi tylko zasłony,może postarałby się wymusić raz albo dwa żeby doli mu piłe na post move i pokazby czego to go Hakeem nauczył.