Phoenix Suns nie zepsuli jubileuszu Dirka Nowitzkiego. Niemiec rozgrywał 1000. spotkanie na parkietach NBA i wydatnie pomógł swojemu zespołowi w odniesieniu trzeciego zwycięstwa w sezonie.
Drużyna | Bilans | I kwarta | II kwarta | III kwarta | IV kwarta | Wynik |
Phoenix Suns | 2-4 | 25 | 16 | 25 | 23 | 89 |
Dallas Mavericks | 3-4 | 25 | 24 | 28 | 21 | 98 |
Dallas Mavericks za wszelką cenę chcą zmazać plamę po trzech porażkach w pierwszych trzech meczach obecnego sezonu. Z meczu na mecz spisują się lepiej i wydaje się, że ich kibice będą powoli zapominać o feralnym początku. Spotkanie z Suns miało być specjalnym także z powodu jubileuszu Dirk Nowitzkiego. Właśnie w środę, Niemiec pojawił się 1000. raz na parkietach NBA.
Wunder Dirk jak przystało na jubilata został jednym z głównych bohaterów meczu. Zdobył 20 punktów, do których dodał 7 asyst i 6 zbiórek, a po jego podaniu w połowie czwartej kwarty za trzy trafił Jason Terry, który zwiększył prowadzenie Mavs do 21 „oczek” (92-71).
Suns przegrali głównie przez fatalną postawę na tablicach, gdzie pozwolili sobie na oddanie aż 19 zbiórek pod własnym koszem. Shawn Marion z Brandonem Haywoodem zanotowali we dwójkę aż 11 zbiórek w ataku, które dały mnóstwo dodatkowych szans na punkty dla Mavs.
Po dość wyrównanej pierwszej połowie, gospodarze rozpoczęli trzecią kwartę od runu 13-9 i prowadzenia 62-49. Tak naprawdę był to decydujący moment spotkania. Suns nie potrafili zmniejszyć tych strat już do końca, mimo że w ostatniej „ćwiartce” dzięki świetnej postawie Steve’a Nasha (15 pkt, 12 ast) i Marcina Gortata, zbliżyli się na odległość 9 punktów, po trafieniu za trzy tego pierwszego.
Dla naszego jedynaka w NBA mecz przeciwko Mavs był w pewnym sensie także prestiżowy. Dwa lata temu, kiedy kończył mu się pierwszy kontrakt w Orlando, właściciel zespołu z Dallas – Mark Cuban, robił wszystko, aby pozyskać Polish Hammera. Jak pamiętamy skończyło się wyrównaniem oferty ze strony Magic. Gortat zanotował 22 punkty, 10 zbiórek, blok i trafił 10 z 15 rzutów z gry.
Niestety, Polak nie miał odpowiedniego wsparcia ze strony partnerów, a szczególnie rezerwowych. Hakim Warrick i Robin Lopez zebrali w sumie tylko 3 piłki w 29 minut i to głównie podczas ich przebywania na parkiecie przewaga mistrzów NBA rosła w zastraszającym tempie.
Nowitzkiego wspierali głównie Shawn Marion, Jason Terry i rozgrywający najlepsze spotkanie w barwach Mavs Lamar Odom. Marion potrzebował co prawda aż 15 rzutów do zdobycia 13 punktów, ale należy docenić to, że grał z grypą oraz wielki wysiłek, jaki włożył w defensywę. Kilkukrotnie leżał na parkiecie w walce o piłkę i zanotował wspomniane wyżej sześc piłek w ataku.
Odom wreszcie odżył i rzucił 15 punktów, a przede wszystkim było widać w jego grze wielkie zaangażowanie. To już nie był ten Odom z pierwszych meczów sezonu. Próbował grać w taki sposób, jak robił to w koszulce Lakers, trafił kilka jumperów, a i w obronie wyglądał jakby lepiej.
Wygrana Mavericks jest tym cenniejsza, że odniesiona w serii pięciu meczów w ciągu siedmiu dni. Kolejne spotkanie Nowitzki i spółka rozegrają w czwartek, a ich przeciwnikiem będą osłabieni brakiem kontuzjowanego Manu Ginobiliego Spurs.