Philadelphia 76ers umocniła się na prowadzeniu w Atlantic Division po pewnym zwycięstwie nad Toronto Raptors. Była to ich czwarta wygrana z rzędu. W trzech z nich zwyciężali różnicą +20 punktów. Czy Doug Collins i jego szeroka rotacja mogą być niespodzianką tego sezonu?
Drużyna | Bilans | I kwarta | II kwarta | III kwarta | IV kwarta | Wynik |
Toronto Raptors | 3-5 | 16 | 18 | 15 | 13 | 62 |
Philadelphia 76ers | 5-2 | 19 | 22 | 32 | 24 | 97 |
Na początku spotkania nic nie zapowiadało takiego pogromu. Co prawda Sixers z każdą minutą zaznaczali swoją zwiększającą się przewagą jednak do przerwy prowadzili tylko 5 punktami. Kiedy jednak na boisku coraz więcej czasu zaczęli spędzać rezerwowi: Thaddeus Young (12pkt, 4zb, 3stl), Louis Williams (13pkt, 4ast) i wszechstronnie grający Evan Turner (9pkt, 7zb, 3ast), Raptors zupełnie gubili rytm i bez podstawowych zawodników byli kompletnie bezradni.
Ten rytm w ofensywie zgubili jednak już w spotkaniu z Nets. Tym razem przy zderzeniu z o wiele silniejszą obroną jaką prezentują 76ers doprowadziło to do kompletnej katastrofy i zaledwie 62 punktów zdobytych w całym spotkaniu. Ponad 1/3 tego dorobku to zasługa Andrei Bargnaniego, który zaliczył pierwsze double-double w sezonie (21 pkt (FG 8-19), 11 zb).
Kluczowy dla całego spotkania był run 30-8 w 3 kwarcie. Po wyjątkowo nudnej, kecz wyrównanej pierwszej połowie Philadelphia rozpoczęła prawdziwe natarcie, a zespołem dyrygował Jrue Holiday, który w 26 minut uzyskał 14 punktów, 6 asyst i 3 zbiórki. Jeśli dodać do tego świetną postawę Iguodali (pomijając kłopoty ze skutecznością) – 14 punktów i 10 zbiórek oraz doskonałe wsparcie z ławki (sam Lou Williams zdobył o punkt mniej niż cała ławka Toronto) nie było już żadnych wątpliwości co do tego kto zwycięży w tym spotkaniu.
Pozytywnym zaskoczeniem meczu był rookie z Czarnogóry – Nikola Vucevic. Młody podkoszowy był bliski double-double z 9 punktami i 10 zbiórkami grając pewnie i bez kompleksów. Absolutnie rozczarował z kolei Leandro Barbosa. Brazylijczyk zagrał trzeci fatalny mecz z rzędu tym razem trafiając ledwie 1 z 7 prób. Obrońca notuje w tej chwili najgorszą średnią punktową od 2005 roku. Także DeMar DeRozan nie potrafił odnaleźć się w starciu z defensywnym „czołgiem” Collinsa. 85.6 punktów – tyle średnio tracą Sixers co daje im pierwsze miejsce w lidze.
Po tym spotkaniu także skuteczność na jakiej zatrzymują rywali zwycięzców spadła do 39,5% dzięki czemu wyprzedzili dotychczasowych liderów tej klasyfikacji… Raptors (40,2%). Mało tego, 76ers to w tej chwili 4 najlepiej punktująca drużyna NBA. Nieźle jak na zespół, który przegrał 2 z pierwszych 3 spotkań.
Inna ciekawa kwestia, na którą uwagę zwrócili komentatorzy przed meczem. 5 zawodników gospodarzy notuje w tym sezonie średnie punktowe +10, a kolejny Evan Turner zdobywa średnio 9.9 punktów. Podobnie na tym tle wypadają Blazers (6 graczy z +10pkt).
W poniedziałek kanadyjski zespół zaczyna serię 3 spotkań w 3 dni. Podobnie jak Philadelphia, która rozpocznie ją starciem z Indianą.