Po piątkowej konfrontacji Rockets i Thunder w Oklahomie obie ekipy zagrały ponownie ze sobą w Teksasie. Oklahoma Thunder po raz drugi w przeciągu dwóch dni pokonała Houston Rockets 98-95. Dla Rockets była to pierwsza porażka w Toyota Center. Thunder natomiast wygrali już siódmy raz w obecnym sezonie.
W porównaniu z piątkowym meczem spotkanie w Houston miało bardzo wyrównany przebieg, a jego losy ważyły się do ostatnich sekund. Bohaterem spotkania mógł zostać Goran Dragić, który miał okazję dwukrotnie odwrócić losy meczu na korzyść swojej ekipy. Pierwszą okazję miał na 7 sekund przed końcem meczu przy stanie 96-95 dla Thunder. Niestety nie trafił swojego rzutu i jego koledzy mogli tylko faulować Kevina Duranta, który zebrał piłkę. Lider gości trafił oba rzuty wolne i ostatnia akcja należała do Rakiet. Tutaj znowu nie popisał się rozgrywający ekipy z Teksasu. Po dynamicznym wejściu pod kosz próbował oddać piłkę, do któregoś z kolegów ustawionego na dobrej pozycji do rzutu za trzy punkty. Podanie to było jednak kompletnie nie udane i trafiło za linię autową.
W efekcie koszykarze Houston przegrali pierwsze spotkanie przed własną publicznością, a w sumie czwarta kolejna porażka. Mimo nieudanej końcówki Goran Dragić rozegrał dobre zawody. Zdobył 20 pkt oraz miał 8 asyst. Najlepszym strzelcem gospodarzy był Louis Scola, który rzucił 28 pkt i zebrał osiem piłek.
Trener Kevin McHale po piątkowej porażce w Oklahomie wprowadził do pierwszej piątki pierwszoroczniaka Chandlera Parsonsa oraz środkowego Samuela Dalamberta. Obaj jednak nie zachwycili i powiększyli konto punktowe swej drużyny o dwa punkty każdy.
Wśród Thunder najlepiej zaprezentował się niezawodny Kevin Durant. Gwiazdor zespołu z Oklahoma State zdobył 27 punktów i zebrał sześć piłek. Nie pomylił się także w końcówce meczu, kiedy wykonywał rzuty osobiste, które ustaliły rezultat spotkania. Dzielnie wspierał go Russel Westbrook, który na swoim koncie zapisał 25 pkt.
Fanów Thunder na pewno zasmucił fakt kontuzji, którą odniósł Eric Maynor. Koszykarz „Grzmotów” w trakcie dwutaktu źle stanął i niestety z grymasem bólu opuścił parkiet na rękach kolegów.
Rakiety następne spotkanie rozegrają z Charlotte Bobcats, natomiast drużyna Thunder zagra z San Antonio Spurs.
OKLAHOMA THUNDER (7-2) – HOUSTON ROCKETS (2-6) 98-95 (23-21, 25-25, 24-26, 26-23)
K.Durant 27 pkt, R. Westbrook 25, N. Mohammed 17 pkt – L.Scola 28 pkt, G. Dragic 20, K.Martin 16 pkt
Panie Pawle, czy pan oglądał ten mecz ? Mnie osobiście Parsons zachwycił, bo przez 3 kwarty Durant niemal nie istniał przy pierwszoroczniaku. Parsons był jak cień, KD miał przy Nim fatalną skuteczność, odebrał mu też sporo piłek. Rakiety pod koniec 3 kwarty prowadziły 10 punktami i kontakt złapał im Westbrook.
Dopiero 4 kwarta to był popis Duranta, który zdobył chyba 14 punktów w 5 ostatnich minutach, ale przez 3 kwarty był świetnie niwelowany. McHale wie co robi, bo ofensywa funkcjonuje bardzo dobrze, ale defensywa musi zacząć pracować, dlatego Dalembert i Parsons dają szanse na poprawę. Oczywiście zobaczymy co Parsons pokaże później, ale skoro grał taki difens przeciwko Durantowi to chyba zna swój fach.
Ja cały czas jestem pod wrażeniem gry Houston, zaczyna po kontuzji odbudowywać się Patterson, a to moim zdaniem zawodnik z dużym potencjałem, no i Parsons rewelacyjnie pracuje w defensywie. Zabrakło Lowry’ego, ale czy zagrałby lepiej ? Być może nie dałby ciała w tych ostatnich akcjach, bo obawiam się, że difens Kyle ma równie słaby.
1/6 z gry Parsonsa w 30 minut. Obrona to jedno ale w ataku jego dyspozycja też była potrzebna Rockets. Zwłaszcza przy wyrównanej końcówce. A w niej Durant okazał się dwa razy lepszy od lidera Thunder i udowodnił swoją klasę.
Dragic imponował. Wyglądał jak syn Steve’a Nasha ;)