Kolejny sezon 66tego sezonu NBA za nami. W redakcyjnym gronie podsumujemy go w ramach stałego cyklu 5on5. Jednocześnie zapraszamy Was do wyrażania swoich opinii w komentarzach.
1) Który zespół gra w tej chwili najlepszą koszykówkę w NBA?
2) Co musiałoby się zmienić w Wizards żeby zaczęli wygrywać?
3) Bulls, Heat a może ktoś inny? Kto ma najlepszą obronę w lidze?
4) Który zespół najbardziej Cię zaskoczył przez pierwsze 3 tygodnie?
5) Czy przy takim starcie (2-8) i takiej grze NJ Nets są wciąż faworytami wyścigu po Howarda?
Który zespół gra w tej chwili najlepszą koszykówkę w NBA?
Bargnani: Miami Heat – nawet bez dwóch tak świetnych graczy jak James i Wade są w stanie wygrywać, a z nimi w składzie mogą pokonać każdego. Rok temu miałem co do ich gry dużo zastrzeżeń, ale teraz nawet antyfani muszą się z tym pogodzić – Miami nie będzie niżej niż na drugim miejscu na wschodzie i nie odpadnie szybciej niż w finałach konferencji.
Enbiejowy: Miami Heat – maszyna doskonała. Trzech graczy, każdy z nich jest w stanie samodzielnie pociągnąć zespół. No i bardzo dobre wsparcie. Nie ma drużyny, której Heat nie są w stanie pokonać.
Quentin: Najszybszą i najskuteczniejszą Miami Heat, wydają się być kompletni. Nie wiem co można jeszcze o nich napisać, bo słabych punktów jak na razie tam nie ma. Tę ekipę zweryfikują jednak dopiero playoffs. Ale na razie ni ma lepszej ekipy w kontrataku.
Bartek Berbeć: To chyba takie pytanie retoryczne, ale odpowiem, że ten, który ma najlepszy bilans w lidze i ostatnio wygrał bez dwóch swoich najlepszych graczy, a ubiegłej nocy Nets wyglądali przy nich jak zespół z innej ligi. Miami Heat.
Woy: Miami Heat – agresywna obrona w połączeniu z piorunującym atakiem. Ponadto dwa mecze pokazały ,że Heat umieją grać bez swoich liderów i głównie bez Wade’a. Debiutanci plus wracający po kontuzjach gracze min. Battier pokazują ,że skład Erika Spoelstry w tym roku zyskał na wartościowych zmiennikach (Jones i Haslem mogą w końcu zagrać pełny sezon a lada dzień wróci Mike Miller).
Mac: Miami Heat – ten zespół pokazuje, że jest gotowy sięgnąć po mistrzostwo. Wszystko tam funkcjonuje tak jak powinno i każdy zna swoją rolę. Miami udowodniło, że nawet bez największych gwiazd potrafi grać dobrą koszykówkę. W chwili obecnej ta ekipa według mnie jest murowanym faworytem do wygrania całej ligi.
Co musiałoby się zmienić w Wizards żeby zaczęli wygrywać?
Bargnani: Spodziewałem się po nich zupełnie innej, lepszej niż w zeszłym sezonie gry dlatego jestem tym bardziej zdziwiony ich postawą. Może tym brakującym elementem jest Vesely, który odciąży słabego Lewisa? Może Blatche, który miał przecież mieć życiowy sezon (jak sam zapowiadał) gra za słabo? Jeśli po powrocie Veselego będzie tak samo to w grę będzie wchodziła nawet zmiana trenera. Z tym, że tu nie chodzi o to jak Czech ma odmienić grę tylko zwyczajnie dodać to czego brakuje.
Enbiejowy: Powód jest prosty – Wizards przegrywają bo ich zawodnicy grają za słabo i przede wszystkim nie trafiają do kosza. John Wall może i robi 15/7 na mecz, ale rzuca bardzo slabo (35,6% z gry, 0% za trzy, 68% z wolnych) i traci za dużo piłek (4 straty na mecz) przy nieoszałamiającej liczbie asyst. Nick Young też ma około 39% trafionych rzutów z gry. Wizards są czwartą najgorszej trafiającą z gry drużyną, mają najgorszy Offensive Rating, a przy tym 9. najgorszy Defensive Rating. Inne drużyny jeśli są słabe w ofensywie, to nadrabiają to defensywą vide Bucks, Pacers. A Czarodzieje są słabi we wszystkim. Ta ekipa jest bardzo młoda, ale jeśli nie dostaną na samym początku kariery w NBA dobrych wzorców, nie będą dobrze rozwijani, to nie podbiją tej ligi. Jeśli sytuacja się nie zmieni, Flip Saunders wyleci.
Quentin: Musi do nich po prostu ktoś dołączyć. Ktoś taki, kto ma pojęcie o tym jak się wygrywa. Jak na razie jest to zlepek przypadkowych osób.
Bartek Berbeć: „Czarodzieje” potrzebują lidera mentalnego i przemeblowania, tzn. pozbycia się zawodników z przerośniętym ego. Weteran ligi, Mo Evans, powiedział ostatnio, że jeszcze nie widział czegoś takiego, co ma miejsce w DC. Nick Young, John Wall i Andray Blatche mają się za lepszych, niż są. Lada chwila JaVale McGee zacznie rzucać trójki. Czarodzieje potrzebują różdżki, a raczej miotły.
Woy: Ten zespół nie ma wartościowych i doświadczonych graczy, którzy mogliby się okazać mentorami dla Walla i spółki. Brakuje typowych zadaniowców by wspomóc młodzież w obronie. Ten zespół momentami wygląda nieporadnie w obronie. Najgorsze w tym jest ,że pewnie lada dzień pracę straci Flip Sunaders. Mając graczy jak Blatche czy Lewis oraz Crawford ciężko myśleć o defensywie..
Mac: Wizards to nie jest dobrze zbudowany zespół. Brakuje tam zawodnika lub zawodników, którzy potrafiliby w odpowiednich momentach pociągnąć grę całego zespołu. Jest tam kilku naprawdę ciekawych graczy, ale raczej drugiego czy nawet trzeciego formatu. Wizards na dzień dzisiejszy wyglądają mizernie i muszą sporo się nagimnastykować, żeby coś zmienić.
Bulls, Heat a może ktoś inny? Kto ma najlepszą obronę w lidze?
Bargnani: Myślę, że Chicago gdzie system coacha przyjął się już rok temu i teraz jest tylko poprawiany. Wyniki i statystyki pokazują to zresztą najlepiej. Poza tym nie można przejść obojętnie obok Raptors, którzy zatrzymują rywali na skuteczności poniżej 40% – jako jedyni w lidze.
Enbiejowy: Bulls. Ta drużyna, odkąd Thibs został ich trenerem, skupia się przede wszystkim na obronie, co wychodzi im bardzo dobrze. W ataku działa przede wszystkim Derrick Rose i Chicago bardzo źle na tym nie wychodzi – Rose w tym sezonie częściej podaje, ale nadal potrafi przejąć ciężar zdobywania punktów na siebie. Obrona rywali skupia się właśnie na nim, tym samym kreują się wolne pozycje dla Hamiltona, Denga, Korvera, a pod koszem dla Noaha, Boozera czy Gibsona. Bulls mają 9. ofensywę w NBA co w połączeniu z tak dobrą defensywą czyni z nich contenderów.
Quentin: Zespołową Bulls, ale tylko fragmentami. Łamią się jednak tak, jak w obu spotkaniach z Atlantą, a nawet Lakers w pewnym momencie obnażali ich braki. Mimo wszystko minimalnie stawiam ich przed Miami pod tym względem.
Bartek Berbeć: Ufam defensive efficiency, więc Chicago Bulls. Blisko są, bardzo blisko…Denver Nuggets, chociaż ich wskaźnik powinien spaść po większej ilości meczów z czołówką.
Woy: Miami Heat i Chicago Bulls. Obie drużyny mocno pracują całym zespołem by uprzykrzyć życie rywalom. Najbardziej to widać w wyrównanych końcówkach spotkań , kiedy dwa zespoły walczą a Byki i Żar zadają decydujący cios. To nie jest wcale przypadek, ci gracze mocno pracują na swój sukces i jak zdrowie w obu ekipach pozwoli to pod koniec maja znów obejrzymy ich w batalii o finał NBA.
Mac: Stawiam na Bulls. W Chicago już w zeszłym sezonie powstał system obrony, który naprawdę dobrze funkcjonuje. W obecnych rozgrywkach powinno być jeszcze lepiej, bo przecież zawodnicy lepiej się znają. Na pewno żaden z rywali nie może myśleć o łatwym zdobywaniu punktów w konfrontacji z „Bykami”.
Który zespół najbardziej Cię zaskoczył przez pierwsze 3 tygodnie?
Bargnani: Blazers i Nuggets. Ci pierwsi grają znakomicie i wykorzystują pełnię potencjału swojego szerokiego składu, a ci drudzy pomimo dużych strat (JR Smith, Martin, Chandler) grają chyba nawet lepiej niż rok temu. Dwumecz z Lakers pokazał ich wartość.
Enbiejowy: Denver Nuggets. Filia w Chinach nie jest im potrzebna do świetnej gry – Samorodki mają tak szeroki skład, że każdej nocy kto inny jest w stanie zdobyć +20 punktów – Lawson, Gallinari, Nene, czy jakikolwiek inny gracz w rosterze Denver. Nawet Kosta Koufos. Przy tym Nuggets niesamowicie poprawili obronę obniżając Defensive Rating (przepraszam, że tak często powołuję się na tę statystykę, ale moim zdaniem najlepiej oddaje wartość defensywy – na pewno lepiej niż l. straconych punktów na mecz) ze średniej ligowej do – uwaga – najlepszego wyniku w lidze. Oczywiście nie oznacza to, że mają lepszą defensywę od Chicago, ale rzeczywiście – dokonali olbrzymiego postępu.
Quentin: Powiedziałbym, że Denver Nuggets, ale nie powiem z prostej przyczyny – na taką ich grę liczyłem. Dlatego powiem, że zaskoczony jestem tym co wyprawia się w Dallas i Bostonie. In minus rzecz jasna.
Bartek Berbeć: Właśnie Denver Nuggets, trochę Portland Trail Blazers. Myślałem, że po chińskich podróżach połowy ich skład (Kenyon Martin, JR Smith, Wilson Chandler) będą najgorszą drużyną w lidze. Nic z tego – już pokonali Lakers, wczoraj minimalnie ulegli Spurs, mają drugą obronę w NBA i są w czołówce ligi. Dobra robota, Panie Karl.
Woy: Denver Nuggets. Brak Chandlera, Smitha i Martina wykreował nowych liderów: Gallinariego, Lawsona i Nene. Świetnie wkomponował się Farried oraz Fernandez. Bryłki stają się postrachem najlepszych i pretendentem do walki o TOP3 na Zachodzie. Na pewno ważnym elementem jest doskonała chemia w drużynie – przy absencji niesfornych Martina i Smitha – którą buduje trener Karl.
Mac: Najbardziej zaskoczyły mnie takie zespoły jak Portland Trail Blazers, Denver Nuggets oraz Indiana Pacers. Portland i Denver wyrabiają sobie mocną pozycję na Zachodzie. Niby mają pewne kłopoty kadrowe, ale są zagrożeniem dla każdego. W Pacers powstała bardzo ciekawa ekipa, która udowadnia swoją wartość na parkiecie. Indiana jest obecnie rywalem z którym każdy musi się liczyć.
Czy przy takim starcie (2-8) i takiej grze NJ Nets są wciąż faworytami wyścigu po Howarda?
Bargnani: Nets to niestety obraz nędzy i rozpaczy. Nie mam pojęcia jak może to wpłynąć na decyzję Howarda, ale co z tego, że będzie miał D-Willa skoro reszta składu jest znacznie gorsza niż jego wsparcie w Orlando. Swoją drogą to, że prawdopodobnie nie mógłby zagrać w play off w tym roku też może mieć znaczenie. Jeśli faktycznie tak bardzo zależy mu na grze z Williamsem to myślę, że po sezonie obaj udadzą się do Dallas.
Enbiejowy: Howard do trade-deadline nigdzie się nie wybierze. Uważam tak, bo Magic chcą osiągnąć jak najlepszy bilans z nim w składzie, by po jego odejściu i tak dostać się do play-offs. Wyżej w wyścigu po Supermana stawiam jednak Lakers, którzy oferując niesamowitego w tym sezonie Bynuma automatycznie mają lepszą ofertę od Netsowej „Lopez+picki”. Chociaż tak słaba gra jest może celowym zabiegiem, bo tym samym wartość ich wyboru w Drafcie wzrasta. Pytanie – czy Deron Williams da się namówić na pozostanie w Newark (Brooklyn od 2012/13).
Quentin: Moim zdaniem Howard pójdzie do Lakers. Historia ma to do siebie, że lubi zataczać koło. Dla ludzi w USA ma to szczególne, trochę melancholijne znaczenie, więc skojarzenia transferu z Magic do Lakers Pana obecnie komentującego w TNT z Supermanem będzie miało największą siłę.
Bartek Berbeć: Są jedną z dwóch opcji. Nie wiem, czy jest coś takiego jak faworyt, po prostu – albo masz realną możliwość dokonania takiego trade’u i ilość cap space w przyszłości pozwalająca udźwignąć kontrakt DH12, albo nie masz. W tej chwili myślę, że to rozstrzygnie się między NJN i LAL.
Woy: Wg mnie nigdy nie byli. Są natomiast nimi Mavericks i Lakers i to obie drużyny będą brały udział w wyścigu do czerwca tego roku. Ciekawy natomiast jest fakt, że Knicks myślą o Howardzie i byliby w stanie oddać Amar’e za osobę najlepszego centra ligi.
Mac: Jakos nigdy szczególnie nie wierzyłem w to, że Howard trafi do Nets. Teraz jeszcze bardziej się w tym utwierdziłem. Nets wyglądają naprawdę mizernie i ciężko doszukiwać się nadziei na poprawę.
D-Will & Howard trafią do Mavs, mam takie dziwne przeczucie.
Też jestem takiego zdania. Cuban jest cwaniakiem i imho wie co robi.
1. Bez wątpienia Miami. Nieprawdopodobną siłę ataku posiadają a ostatnio poprawili wyraźnie obronę. Jeśli Dallas, Lakers ani Bulls czegoś szalonego nie wymyślą (zmiany składu), to Miami będą mieli tytuł w 2012 roku.
2. przestać myśleć o zabawie i gwiazdorstwie a skupić się na grze. To na razie jest grupa młodziaków bez prawdziwego lidera, bo Lewis i Blatche to nie liderzy, tylko pseudo gwiazdorzy. Potrzebują zawodnika formatu All Star, który da dobry przykład i zagra dobrą koszykówkę w kluczowych momentach. Możliwe że i bardziej twardego trenera, który ujarzmi tę młodzież.
3. Moim zdaniem Miami. Pozyskali w tym roku sporo podkoszowych i niezłych obrońców, więc poprawili najsłabszy element z zeszłego sezonu. Bulls i Hawk’s są tuż za nimi, ale nie są tak kompletni w obronie. Bulls brakuje obrony na pozycji SF i SG. Deng jest świetny, ale…
4. Denver i Filadelfia. Zdecydowanie zaskakuje rozwojem gry Denver, które niby straciło swoją gwiazdę, a gra lepszą koszykówkę niż w minionym sezonie. Przyjemnie na nich patrzeć. Może jeszcze nie w tym sezonie, ale za rok będą stanowili prawdziwą siłę na zachodzie, bo widać jak ich młody zespół się rozwija. Filadelfia wyraźnie poprawiła grę zespołową i obronę. Oczywiście Indiana, która ma teraz dość kompletny skład. Bird bardzo ładnie kompletuje młodych i ambitnych zawodników, wspierając ich takimi weteranami jak West. Będą się liczyć w tym sezonie w PO.
5. Howado-drama jeszcze długo będzie trwała. Nets nie mają szczęścia ostatnio, bo kontuzja Lopeza na pewno nie ułatwia im operacji przejęcia Howarda. Możliwy jest scenariusz, że Deron Williams i Howard razem wylądują w Dallas. Cuban jest wielkim cwaniakiem, pościągał różnych zawodników ostatnio, których da się wymieniać.
Nie wydaje mi się, żeby Howard trafił do Lakers… bo oprócz Bynuma muieli by oddać jeszcze jakiegoś wartościowego zawodnika. Niestety mają obecnie większą lukę w składzie niż C. Brakuje im ewidentnie wartościowego PG, który pokierowałby grą. CP3 nie wypalił. Blake się nie sprawdza. Jakby ściągnęli do siebie Derona, albo innego silidnego rozgrywającego, to bym uwierzył w trade Howarda.
Wciąż nie milkną jeszcze spekulacje związane z Chicago… podobno były rozmowy na temat wymiany Nelson + Howard za Noah+Gibson+Korver (lub Turgoglu + Howard za Noah+Deng+Corver). To jest miejsce o którym powinien Howard poważnie pomyśleć, bo ma pewien finał konferencji. Oczywiście Dallas i Lakers oferują mu podobny układ.