Drużyna Houston Rockets pokonała Charlotte Bobcats 82-70 przerywając tym samym serię czterech porażek. Jednocześnie dla Rakiet było to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Drużyna z Charlotte zanotowała natomiast czwartą porażkę z rzędu. Do składu Rakiet po kilku meczowej nieobecności wrócił Kyle Lowry.
Wydarzeniem spotkania był bardzo dobry występ pierwszoroczniaka Rockets – Chandlera Parsonsa. Były zawodnik uczelni Floryda zdobył 20 pkt przy bardzo dobrej skuteczności z gry 9/16 oraz 50% skuteczności rzutów za 3 pkt (2/4). Parsons rozegrał drugi w swojej karierze mecz w pierwszej piątce i trzeba przyznać, że jeżeli będzie się prezentował równie dobrze w najbliższych spotkaniach to na dłużej może wygryźć ze składu Chase’a Budingera.
Samo spotkanie nie było wielkim widowiskiem z czego zdawali sobie sprawę po meczu obydwaj trenerzy, a najlepszym dowodem na powyższą tezę są słowa trenera McHale: „Believe me that was ugly for both teams out there, but it was prettier for us and I was happy for our guys. They kept fighting. We’ve been preaching that you’ve got to win some ugly games.”
W pierwszej połowie spotkanie było wyrównane, dopiero początek trzeciej kwarty i akcję Parsonsa i Scoli pozwoliły gościom odskoczyć na 11 pkt przewagi. Od tego momentu zespół z Houston kontrolował już przebieg meczu. Prowadzona przez Paula Silasa drużyna próbowała nadrobić straty i na trzy i pół minuty przed końcem zmniejszyli dystans na pięć punktów, ale to wszystko na co było ich stać tego dnia. Siedem kolejnych punktów Parsonsa w trzech akcjach przesądziły kwestię wygranej pozwalając Teksańczykom cieszyć się z pierwszej wygranej na obcym parkiecie w obecnych rozgrywkach.
Drużyna Charlotte fatalnie rzucała za 3 punkty mając jedynie 7% skuteczność w tym elemencie gry ( jedyne trafienie oddał D.J Augustine). Koszykarze gospodarzy wydawali się wolniejsi i mniej energiczni od swoich rywali. Przypomnijmy, że nadal kontuzjowany jest jeden z liderów „Rysi” – Corey Magette.
Najlepszymi strzelcami wśród Bobcats byli Byron Mullens ( 15 pkt, 10 zb) oraz Gerald Henderson (12 pkt.). W porównaniu z Parsonsem przeciętnie zaprezentował się Kemba Walker. Gracz wybrany przez Bobcats z numerem 9 draftu 2011 zdobył 9 pkt i zanotował 8 zbiórek.
Wśród Rockets oprócz Parsonsa, który był niewątpliwie postacią numer jeden całego spotkania należy pochwalić także Jordana Hilla, który grając jako zmiennik zdobył 12 punktów i zebrał tyle samo piłek.
HOUSTON ROCKETS (3-6)- CHARLOTTE BOBCATS (2-8) 82-70 (20-23, 23-16, 24-14, 15-17)
Ch. Parsons 20 pkt, K.Martin 17 pkt, J.Hill 12 pkt – B.Mullens 15 pkt, G. Henderson 12 pkt, D. Augustin 11 pkt
You must be logged in to post a comment.